środa, 18 kwietnia 2018

Kobiety, nie zapominajmy o badaniach

Wczoraj zadzwoniła do mnie moja znajoma z Polski. Przez wiele lat byłyśmy sąsiadkami i nieraz do siebie dzwonimy. Tym razem zadzwoniła, by podzielić się ze mną smutną wiadomością. Lekarze podejrzewają u niej raka szyjki macicy. Nie mogłam w to uwierzyć. Zawsze była przecież okazem zdrowia. Okazało się jednak, że już nie jest. Jak sama mówiła, przez wszystkie lata o swoje zdrowie zbytnio nie dbała. Myślała, że dobre zdrowie dane jest jej raz na zawsze, że ma je w genach po swoich długowiecznych dziadkach i rodzicach. Mówiła także, że od porodu drugiego dziecka, czyli jakieś 13 lat, w ogóle nie robiła sobie żadnych badań ginekologicznych. Ani razu nie była u ginekologa. Od przeszło miesiąca natomiast zaczęła odczuwać dziwne dolegliwości. Miała ciągłe bóle w dole brzucha, podobne jak przy miesiączce, a także krwawienia. I to dopiero skłoniło ja by pójść do ginekologa.
Żal mi jej bardzo. Pocieszałam ją jak mogłam, wierząc, że wyjdzie z tej choroby.

Jak ważne są regularne badania ginekologiczne: cytologia i mammografia, pisałam niedawno na portalu "Wiadomości24, a że w tym temacie przypomnień nigdy za wiele, zamieszczam ten artykuł także i tutaj.

***

Kobiety, nie dajcie się
nowotworowi!


Statystyki medyczne są nieubłagane. W Polsce, w porównaniu do innych krajów europejskich, zbyt duża ilość kobiet umiera na raka szyjki macicy i raka piersi. Dlaczego? Odpowiedź jest banalna: Polki, z różnych swoich powodów, odwlekają wizytę u ginekologa.


Statystyki medyczne w Polsce niemalże „krzyczą” o ilości zachorowań i umieralności wśród kobiet na raka piersi i raka szyjki macicy. Ale ten ”krzyk” - najwyraźniej nie do wszystkich kobiet dociera. I to jest najbardziej przerażające. Bo jeśli się słyszy, że na raka szyjki macicy co roku w Polsce zapada ca. 4,5 tys. kobiet, a z tego 2,5 tys. umiera, a z kolei na raka piersi zapada ca. 11 tys. kobiet, z czego umiera ponad 4 tys., a Polki mimo to, zwlekają z badaniami ginekologicznymi, to słowo: „przerażające” przesadne nie jest. Jest adekwatne do tego stanu rzeczy w Polsce.

Rak szyjki macicy wśród Polek jest najczęstszym nowotworem narządu rodnego. A przecież tak łatwo go wykryć poprzez proste badania cytologiczne. Są to badania zupełnie bezbolesne i polegają na pobraniu komórki nabłonka pokrywającego szyjkę macicy. W wielu zachodnich krajach, gdzie kobiety systematycznie poddają się temu badaniu, udało się niemalże całkowicie wyeliminować umieralność na tego typu raka, w innych o wiele zmniejszyć. W Polsce zaś, jak podają statystyki, na raka szyjki macicy codziennie umiera aż 5 Polek. Zatrważające, prawda? Tyle kobiet umiera tylko dlatego, że zbyt późno zgłosiły się do lekarza. W zaawansowanym stadium choroby nowotworowej nie udaje się już je uratować.
Jeszcze bardziej zatrważająco wygląda sytuacja z zachorowalnością i śmiertelnością na raka piersi wśród Polek. Z powodu tego raka codziennie umiera 13 kobiet. I pomyśleć tylko ile z nich mogłoby uniknąć śmierci, gdy regularnie zgłaszały się na badania kontrolne piersi. Rak piersi to najczęstszy nowotwór złośliwy u kobiet. Stanowi 1/5 wszystkich zachorowań na nowotwory złośliwe u Polek. Co gorsza, wg statystyk medycznych liczba nowych zachorowań na tego raka ciągle rośnie. Około połowa kobiet z rakiem piersi umiera, i to najczęściej są to kobiety w pełni sił, które mogłyby mieć przed sobą wiele jeszcze lat życia.
Choć edukacja zdrowotna społeczeństwa w Polsce jest na coraz to wyższym poziomie, umieralność wśród kobiet niestety z roku na rok wzrasta. Dlaczego tak się dzieje? Pewnie dlatego, że Polki z różnych powodów ciągle zbyt rzadko badają się ginekologicznie. Dla nich ważniejsza jest rodzina, prace domowe, kariera zawodowa, a zdrowie gdzieś tam na końcu. Na dbanie o zdrowie szkoda im czasu. Nie myślą, nie chcą wiedzieć, że nie robiąc badań ginekologicznych wiele tracą. Innym czynnikiem hamującym niektóre kobiety przed wizytą u ginekologa jest lęk przed chorobą nowotworową i kojarzenie jej tylko z jednym: z „wyrokiem śmierci”. Z drugiej zaś strony jest także duży odsetek kobiet, które mają zbyt niską wiedzę na temat profilaktyki i możliwości skutecznego leczenia raka. Są też niestety i takie kobiety, które po prostu całkowicie lekceważą swoje zdrowie i nie mają dobrych nawyków zdrowotnych.
Jakkolwiek nie patrząc na podejście Polek do badań ginekologicznych, jedno jest pewne, odwlekając wizytę u ginekologa, odbierają sobie szansę na pełne wyleczenie nowotworu. Zgłaszanie się u ginekologa dopiero wtedy, kiedy odczuwają już jakieś objawy choroby, okazuje się być najczęściej już zbyt późne. W wielu przypadkach choroba nowotworowa jest już na tyle zaawansowana, że mimo dużej wiedzy lekarzy i kosztownych procedur medycznych nie udaje się już chorej uratować. Skazana jest na śmierć.
W Niemczech, gdzie obecnie mieszkam, jeśli kobieta trzykrotnie nie stawi się na badanie cytologiczne, musi płacić za leczenie raka szyjki macicy - jeśli na niego zachoruje. Podobnie jest z mammografią. Co 2 lata kobiety dostają zaproszenie na badania piersi tą metodą i muszą się na nie zgłosić. Widać, że taka forma „zdyscyplinowania” działa, bo gabinety ginekologiczne stale są „oblegane” przez kobiety, a śmiertelność na raka piersi i szyjki macicy - w stosunku do zachorowań - jest z roku na rok coraz mniejsza.

Medycyna na świecie w ostatnich latach zrobiła ogromne postępy. Onkologia także. Obecnie wielu chorych na raka można wyleczyć. Pod jednym wszak warunkiem: że zostanie on wcześnie wykryty i od początku będzie właściwie leczony.

Kobiety, ruszcie swoje pupy… i jazda do ginekologa! Ginekolog nie gryzie. Spokojnie można usiąść naprzeciw niego i swobodnie porozmawiać, a potem poddać się badaniu, które jest przecież bezbolesne. Wstydzić się nie ma czego. Jeśli się pozytywnie nastawimy do wizyty u ginekologa, to i wstydzić się nie będziemy… ba, nasza wizyta może się okazać nawet zabawna. Pisałam o tym na swoim blogu (<kliknij).

Kobiety, zapamiętajmy więc te dwa ważne dla naszego życia słowa: cytologia i mammografia. I to, że jeśli się pozytywnie nastawimy do badań ginekologicznych, to i czas się znajdzie na wizytę u ginekologa, i możliwości.

HKCz
(26.01.2012)