Wczoraj
zadzwoniła do mnie moja znajoma z Polski. Przez wiele lat byłyśmy
sąsiadkami i nieraz do siebie dzwonimy. Tym razem zadzwoniła, by
podzielić się ze mną smutną wiadomością. Lekarze podejrzewają
u niej raka szyjki macicy. Nie mogłam w to uwierzyć. Zawsze była
przecież okazem zdrowia. Okazało się jednak, że już nie jest.
Jak sama mówiła, przez wszystkie lata o swoje zdrowie zbytnio nie
dbała. Myślała, że dobre zdrowie dane jest jej raz na zawsze, że
ma je w genach po swoich długowiecznych dziadkach i rodzicach.
Mówiła także, że od porodu drugiego dziecka, czyli jakieś 13
lat, w ogóle nie robiła sobie żadnych badań ginekologicznych. Ani
razu nie była u ginekologa. Od przeszło miesiąca natomiast zaczęła
odczuwać dziwne dolegliwości. Miała ciągłe bóle w dole brzucha,
podobne jak przy miesiączce, a także krwawienia. I to dopiero
skłoniło ja by pójść do ginekologa.
Żal mi
jej bardzo. Pocieszałam ją jak mogłam, wierząc, że wyjdzie z tej
choroby.
Jak
ważne są regularne badania ginekologiczne: cytologia i mammografia,
pisałam niedawno na portalu "Wiadomości24”,
a że w tym temacie przypomnień nigdy za wiele, zamieszczam ten
artykuł także i tutaj.
***
Kobiety,
nie dajcie się
nowotworowi!
Statystyki medyczne są
nieubłagane. W Polsce, w porównaniu do innych krajów europejskich,
zbyt duża ilość kobiet umiera na raka szyjki macicy i raka piersi.
Dlaczego? Odpowiedź jest banalna: Polki, z różnych swoich powodów,
odwlekają wizytę u ginekologa.
Statystyki medyczne w
Polsce niemalże „krzyczą” o ilości zachorowań i umieralności
wśród kobiet na raka piersi i raka szyjki macicy. Ale ten ”krzyk”
- najwyraźniej nie do wszystkich kobiet dociera. I to jest
najbardziej przerażające. Bo jeśli się słyszy, że na raka
szyjki macicy co roku w Polsce zapada ca. 4,5 tys. kobiet, a z tego
2,5 tys. umiera, a z kolei na raka piersi zapada
ca. 11 tys. kobiet, z czego umiera ponad 4 tys., a Polki mimo to,
zwlekają z badaniami ginekologicznymi, to słowo: „przerażające”
przesadne nie jest. Jest adekwatne do tego stanu rzeczy w Polsce.
Rak szyjki macicy wśród
Polek jest najczęstszym nowotworem narządu rodnego. A przecież tak
łatwo go wykryć poprzez proste badania cytologiczne. Są to badania
zupełnie bezbolesne i polegają na pobraniu komórki nabłonka
pokrywającego szyjkę macicy. W wielu zachodnich krajach, gdzie
kobiety systematycznie poddają się temu badaniu, udało się
niemalże całkowicie wyeliminować umieralność na tego typu raka,
w innych o wiele zmniejszyć. W Polsce zaś, jak podają statystyki,
na raka szyjki macicy codziennie umiera aż 5 Polek. Zatrważające,
prawda? Tyle kobiet umiera tylko dlatego, że zbyt późno zgłosiły
się do lekarza. W zaawansowanym stadium choroby nowotworowej nie
udaje się już je uratować.
Jeszcze
bardziej zatrważająco wygląda sytuacja z zachorowalnością i
śmiertelnością na raka piersi wśród Polek. Z powodu tego raka
codziennie umiera 13 kobiet. I pomyśleć tylko ile z nich mogłoby
uniknąć śmierci, gdy regularnie zgłaszały się na badania
kontrolne piersi. Rak piersi to
najczęstszy nowotwór złośliwy u
kobiet. Stanowi 1/5 wszystkich
zachorowań na nowotwory złośliwe u Polek. Co gorsza, wg statystyk
medycznych liczba nowych zachorowań na tego raka ciągle rośnie.
Około połowa kobiet z rakiem piersi umiera, i to najczęściej są
to kobiety w pełni sił, które mogłyby mieć przed sobą wiele
jeszcze lat życia.
Choć
edukacja zdrowotna społeczeństwa w Polsce jest na coraz to wyższym
poziomie, umieralność wśród kobiet niestety z roku na rok
wzrasta. Dlaczego tak się dzieje? Pewnie dlatego, że Polki z
różnych powodów ciągle zbyt rzadko badają się ginekologicznie.
Dla nich ważniejsza jest rodzina, prace domowe, kariera zawodowa, a
zdrowie gdzieś tam na końcu. Na dbanie o zdrowie szkoda im czasu.
Nie myślą, nie chcą wiedzieć, że nie robiąc badań
ginekologicznych wiele tracą. Innym czynnikiem hamującym niektóre
kobiety przed wizytą u ginekologa jest lęk przed chorobą
nowotworową i kojarzenie jej tylko z jednym: z „wyrokiem śmierci”.
Z drugiej zaś strony jest także duży odsetek kobiet, które mają
zbyt niską wiedzę na temat profilaktyki i możliwości skutecznego
leczenia raka. Są też niestety i takie kobiety, które po prostu
całkowicie lekceważą swoje zdrowie i nie mają dobrych nawyków
zdrowotnych.
Jakkolwiek
nie patrząc na podejście Polek do badań ginekologicznych, jedno
jest pewne, odwlekając wizytę u ginekologa, odbierają sobie szansę
na pełne wyleczenie nowotworu. Zgłaszanie się u ginekologa dopiero
wtedy, kiedy odczuwają już jakieś objawy choroby, okazuje się być
najczęściej już zbyt późne. W wielu przypadkach choroba
nowotworowa jest już na tyle zaawansowana, że mimo dużej wiedzy
lekarzy i kosztownych procedur medycznych nie udaje się już chorej
uratować. Skazana jest na śmierć.
W
Niemczech, gdzie obecnie mieszkam, jeśli kobieta trzykrotnie nie
stawi się na badanie cytologiczne, musi płacić za leczenie raka
szyjki macicy - jeśli na niego zachoruje. Podobnie jest
z mammografią. Co 2 lata
kobiety dostają zaproszenie na badania piersi tą metodą i muszą
się na nie zgłosić. Widać, że taka forma „zdyscyplinowania”
działa, bo gabinety ginekologiczne stale są „oblegane” przez
kobiety, a śmiertelność na raka piersi i szyjki macicy - w
stosunku do zachorowań - jest z roku na rok coraz mniejsza.
Medycyna na świecie w
ostatnich latach zrobiła ogromne postępy. Onkologia także. Obecnie
wielu chorych na raka można wyleczyć. Pod jednym wszak warunkiem:
że zostanie on wcześnie wykryty i od początku będzie właściwie
leczony.
Kobiety, ruszcie swoje
pupy… i jazda do ginekologa! Ginekolog nie gryzie. Spokojnie można
usiąść naprzeciw niego i swobodnie porozmawiać, a potem poddać
się badaniu, które jest przecież bezbolesne. Wstydzić się nie ma
czego. Jeśli się pozytywnie nastawimy do wizyty u ginekologa, to i
wstydzić się nie będziemy… ba, nasza wizyta może się okazać
nawet zabawna. Pisałam o tym na swoim blogu (<kliknij).
Kobiety, zapamiętajmy
więc te dwa ważne dla naszego życia słowa: cytologia i
mammografia. I to, że jeśli się pozytywnie nastawimy do badań
ginekologicznych, to i czas się znajdzie na wizytę u ginekologa, i
możliwości.
HKCz
(26.01.2012)