wtorek, 17 kwietnia 2018

Zimowy las bez śniegu


Dziwną zimę mamy tego roku. Śniegu tyle, co kot napłakał. U nas, jak do tej pory, zima dopiero trzy razy łaskawie atakowała, a śnieg za każdym razem ledwie dwa dni poleżał… i było po śniegu. Bo jakże miał się utrzymać, skoro temperatury cały czas plusowe. No jak?  
Dziwna ta zima, bardzo dziwna. A ja przecież w górach mieszkam. No może nie w aż tak wysokich górach, ale jednak. U nas w zimie śnieg był zawsze. W zeszłym roku na przykład było go aż do przesady. Tyle śniegu jeszcze nigdy nie widziałam. I jak długo leżał. W Europie wszędzie było go pełno.. i też do przesady. To może dlatego w tym roku prawdziwej zimy nigdzie nie ma? Może cały limit śniegu, jaki Góra dla Europy przewidziała na dwa lata - spadł w jednym roku. Kto wie! Może rzeczywiście tak jest.

Zaraz, a co ja tu tak zimę krytykuję i plany Góry próbuję odgadnąć, przecież zima kalendarzowa się ledwie co zaczęła. Może do marca zdąży nam jeszcze pokazać na co ją stać? A niech pokaże. Byleby zaś nie przesadziła. Przesady nikt nie lubi.
Póki co, póki zima leniuchuje, zasuwam po lesie, po jego bezśnieżnych drogach i bezdrożach… i jestem zadowolona.

Nasz szczeniaczek Labradoodle pewnie też zadowolony… A jasne, że tak. 
Przecież on o porach roku pojęcia nie ma. Jest na tym świecie 
dopiero od 9 tygodni.


Inni pewnie także są zadowoleni z bezśnieżnej zimy w lesie….
Widać to na załączonych poniżej fotkach:





A oto moje fotki bezśnieżnego lasu - z grudnia`2011
 i stycznia`2012.

















- A ja osobiście śnieg „olewam”.
Jest, czy go nie ma… a co mi tam!
Ważne, że dobry nastrój mam… ;)

HKCz
(6.01.2012.)