W naszym
mieście stanęły rzeźby znanego niemieckiego rzeźbiarza-satyryka
Petera Lenka. Niedawno pisałam o tym w Wiadomościach24,
postanowiłam i tutaj je zaprezentować, gdyż, jakby nie patrzeć,
warte są tego.
Peter
Lenk słynie z bardzo kontrowersyjnych rzeźb i już nie raz
zaskakiwał szacowne Niemcy swoją sztuką. Jego rzeźby zdobią w
Niemczech już wiele miast i w większości są szokujące.
Kilka
lat temu swoją płaskorzeźbą przedstawiającą nagą kanclerzową
w otoczeniu jej nagiego gabinetu zszokował nie tylko Niemcy. Bo też
pozy tego szacownego grona są już nie tylko dwu, ale „trzyznaczne”.
Nie bez kozery więc niemieccy politycy i inni prominenci obawiają
się Lenka. A nuż następnym razem zechce ich ustawić na cokole? A
ze sztuką jeszcze nikt nie wygrał.
Wspomnianą
płaskorzeźbę Lenk ustawił w centrum rodzinnego miasta
Bodman-Ludwigshafen (nad Jeziorem Bodeńskim), i jak sam tłumaczy,
jest ona satyrą mówiącą o jego rozrachunku z kłamliwymi
politykami i menedżerami, którzy napychają sobie kieszenie. Grupę
najważniejszych polityków na płaskorzeźbie przedstawił tuż
przed wygnaniem z raju, a tam, jak zaznacza, chodzi się bez ubrania.
Nie wszyscy jednak podzielają poczucie humoru rzeźbiarza. Niektórzy
nazywają jego dzieło skandalem, wręcz pornografią. Większość
jednak przyznaje mu prawo do takiej formy wypowiedzi satyrycznej i
uważa, że nie przekroczył dopuszczalnych obyczajowych granic.
Dzięki
swoim prowokacyjnym rzeźbom Peter Lenk stał się sławnym w świecie
rzeźbiarzem. Jego rzeźby zdobią coraz więcej miast w Niemczech…
i zyskują coraz więcej fanów.
Wracając
do rzeźb Lenka zainstalowanych w naszym mieście, trzeba przyznać,
że wielu obywatelom nie przypadły one do gustu. Niektórzy byli
nimi wręcz oburzeni. Niektórzy są nadal.
Mimo to,
mieszkańcy mają przeświadczenie, iż władze miasta bardzo dbają
o jego wygląd. I to nie tylko z myślą o nich, ale także i
turystach, których zachęcają na różne sposoby do odwiedzania
miasta i jego okolic. Kontrowersyjne rzeźby Petera Lenka są jednym
z tych sposobów. Władze liczą na to, że dzięki medialnemu
rozgłosowi przybędzie w mieście turystów.
Wygląda
na to, że choć ludzie zdążyli się już przyzwyczaić do widoku
nowych rzeźb w pięknie odrestaurowanym centrum miasta, to jednak
przy każdej bytności w centrum wpatrują się w nie intensywnie, A
ci co się jeszcze nie przyzwyczaili, wpatrują się w nie jeszcze
bardziej intensywnie… pewnie po to, by się przyzwyczaić.
A oto i
pozostałe rzeźby Petera Lenka, które zainstalowane zostały w
centrum miasta. W rzeźbach nietrudno rozpoznać twarze niemieckich
polityków.
Na tle
pięknie odrestaurowanych kamieniczek „stwór” ten
prezentuje się…
no właśnie
jak?
Na
rzeźby Petera Lenka z sąsiedniej ulicy zerka zdziwiony
rycerz
średniowieczny.
Zerka,
i to niepewnie, także szewc Gottlieb Spanagel, ściskając w dłoni
dzwonek gotowy do użycia, wszak ważną personą był w tut. mieście
- woźnym sądowym na przełomie XIX/XX wieku.
No cóż,
Szanowny Gottliebie, ze sztuką się nie dyskutuje… ale o sztuce i
owszem.
A tu sztuka jednego widza... :D
HKCz
(12.05.2012.)