czwartek, 5 kwietnia 2018

Przywitanie wiosny. Kiedyś i dziś

Dzisiaj przywitamy upragnioną wiosnę. Wiosna astronomiczna zawita u nas punktualnie o godzinie 23:21 wg UTC (ang. Universal Time Clock), a więc w Polsce rozpocznie się o godzinkę później, czyli 21 marca o godzinie 00:21 - wg czasu polskiego, czyli CET (Central European Time). O ile pierwszy dzień wiosny kalendarzowej ustalony jest umownie na 21 marca, o tyle wiosna astronomiczna rozpoczyna się w chwili gdy słońce przekracza równik. Tak że jutro, jakby nie patrzeć, obudzimy się już wiosenną porą. To się będzie działo! Przyroda przebudzi się do życia... i my niejako także... po ostrej, doskwierającej zimie, choć na szczęście, tym razem krótkiej.

Wiosna, to najpiękniejsza pora roku. Niesie ze sobą wiele nadziei. Poprawia nastrój, regeneruje siły witalne naszego organizmu, a co za tym idzie, przywraca chęć do życia. Powoduje, że rozkwitamy razem z nią.
Ile to jutro Marzann popłynie Wisłą i Odrą do Morza Bałtyckiego. Ile to jutro radości, śmiechów, chichów będzie wokoło. Po parkach, po lasach. Zwłaszcza nad rzekami. Przecież młodzież szkolna może jutro ciału pedagogicznemu - a kuku! zrobić i wybyć na wagary już od samego rana. A co! Pierwszy dzień wiosny jest tylko raz w roku... a jakże ważny, jakże radosny... Trzeba go więc wykorzystać ile się tylko da, i jak się da. A inaczej, jak wagarując - się nie da. Nie na darmo dzień ten zwie się także Dniem Wagarowicza.

Zaś tutaj, w Niemczech, przykra sprawa, w pierwszym dniu wiosny kompletnie nic się nie dzieje. Wypytałam o to moje dzieci, a i wnuczki także... No i nic! Rzeczywiście w dniu tym nikt nie świętuje. Pierwszy dzień wiosny traktują jak normalny dzień... Łee, nie wiedzą, co tracą. Co nie?!

Pamiętam doskonale, jak w latach szkolnych sama ochoczo brałam udział w takich paradnych wagarach na cześć przywitania wiosny. Całą klasą, rok w rok, wybywaliśmy nad Odrę celem tradycyjnego zatopienia zimowej panny Marzanny. A potem, po spełnieniu tradycji, konkretny luz-blues wagarowy trwał aż do wieczora. Zawsze było wesoło i radośnie... oj, tak!
Oto dwie fotki z jednych takich wagarów. Było to w klasie przedmaturalnej. Fotki wprawdzie jakością nie grzeszą, ale i mój aparat fotograficzny, Fied-2, nie grzeszył jakością... Wspomnienia jednak przywołują.

Z częścią klasowych koleżanek i jednym rodzynkiem z TM nad Odrą...
tuż po zatopieniu Marzanny.


Za naszymi plecami widać rzekę. To w tym miejscu zimową pannę z impetem wywaliliśmy do rzeki... hihihi! ale frunęła, aż spódnica furkotała nieboraczce w powietrzu. W końcu lotem pikującym pacnęła w wodę... i rozchełstana, z nurtem rzeki popłynęła do Bałtyku.


Szaleństwom nie było końca.

Wyleźliśmy na wiszące nad rzeką drzewo, aby lepiej widzieć, i dłużej, jak w meandrach rzeki, symbol zimy oddala się ku morzu.

***

Wszystkim moim Czytelnikom wspaniałej wiosny życzę...
w zdrowiu i radości!


Zielono
mam w głowie

Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną,
Na klombach mych myśli sadzone za młodu,
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
(K.Wierzyński)
HKCz
(19.03.2011.