czwartek, 5 kwietnia 2018

Dziewczynki dojrzewają różnie

Jak różnie dziewczynki dojrzewają, przykład mam w swojej rodzince. Bardzo znamienny przykład. Otóż mam dwie wnuczki, jedną od córki, drugą od syna. Wiekowo między dziewczynkami jest tylko 8 miesięcy różnicy, ale kiedy się na nie patrzy, to ta różnica wydaje się być dużo, dużo większa. Jednak tylko z wyglądu, bo w rozwoju intelektualnym nie odbiegają od siebie.

Oto i moje Wnuczki...



Prawda, że różnica jest wyraźna?

Przez dwa dni miałam obie wnuczki u siebie. Dziewczynki bardzo się lubią i często razem przebywają. Często też śpią razem, raz w jednym domu, raz w drugim, raz w trzecim. Czyli u mnie. Dzisiaj spały u mnie. Dużo razem
rozmawiałyśmy, grałyśmy w różne gry, oglądałyśmy rodzinne albumy, trochę też filmy video z ich narodzin, przeze mnie, rodzinnego kronikarza, nagrane. Śmiechu było co niemiara, bo dziewczynkom, one same, wydawały się być jakieś takie poczwarne, śmieszne. W końcu ta młodsza spytała mnie:
- Babciu, powiedz mi, już zawsze tak będzie, że my obie będziemy wyglądać razem jak Pat i Patafil?
- A nie, zawsze nie... - zaśmiałam się. - Z czasem ta różnica między wami będzie zanikać, ale z pewnością do końca nie zaniknie... No bo jak ma zaniknąć, skoro twój tato nie jest taki wysoki, jak tato twojej kuzynki, który ma prawie 2 metry wzrostu?
- No właśnie! - zawołała wtedy starsza wnuczka. - Moja mama jest tak jak i twoja mama i babcia, średniego wzrostu, ale mojemu tacie, to już... jak babcia mówi, Pan Bóg miarę zgubił... - zachichotała pociesznie i po chwili dodała: - To pewnie i ja będę wysoka.
I tak pewnie będzie, że moja starsza wnuczka, czyli córka mojej córki, będzie wysoka. Wszystko na to wskazuje. Już w przedszkolu była najwyższa, a teraz, w szkole, tak samo. I ciągle rośnie... jak na drożdżach. A ile potrafi zjeść, to nikt nie może uwierzyć. Szczuplutka jest jak szczypiorek, a je jak przysłowiowy stary chłop. Jeszcze trochę, a będzie na mnie z góry patrzeć. Hihihi...! a za parę lat z pewnością pod pachą będę jej przechodzić.

Tłumaczyłam dziewczynkom, że żadne dziecko nie ma na to wpływu, jakiego wzrostu będzie w dorosłym wieku. Że każdy człowiek wzrost ma zakodowany w genach, po rodzicach i dziadkach. Porównywanie się zaś do swoich rówieśników nie ma najmniejszego sensu. Każde niespokrewnione dziecko jest inne i podobieństwa w niespokrewnionych dzieciach doszukiwać się nie można. Żadnego. Podobieństwo można szukać tylko w swoich rodzicach i dziadkach.
- A przecież dziadkowie, rodzice mojego taty, nie są tacy wysocy jak mój tato - słusznie zauważyła moja starsza wnuczka. - Są średniego wzrostu.
- Masz rację, kochana... - zgodziłam się z wnuczką. - To jest rzeczywiście dziwne. Pewnie twojego taty dziadek, albo pradziadek, był wysoki. Nie zdążyliśmy ich poznać, bo już nie żyją, ale z pewnością musiało tak być.

Jeszcze przez chwilę opowiadałam dziewczynkom jak sprawy się mają w naszej polskiej rodzinie, i kto do kogo jest podobny. Dziewczynki miały wiele pytań w tym temacie. Na zakończenie naszej rozmowy dziewczynki spytały mnie jeszcze, czy jak będą już stawać się kobietami, to czy też się będą tak różnić? Celowo dopytałam je o co im dokładnie chodzi, bo widziałam po ich minkach, że są własnym pytaniem trochę speszone. Trochę je ośmieliłam, no i konkretne pytanie w końcu padło: - „Czy jedna będzie miała już piersiątka, a druga jeszcze nie?”

Zastanowiłam się na moment, jakby tu je przekonać, że takie różnice w dojrzewaniu dziewczynek w tym samych wieku są normalne i porównywanie się między sobą jest bezcelowe. Przypomniało mi się wtedy, że mam stare zdjęcie z grupką moich koleżanek rówieśniczek. Postanowiłam im je pokazać i... przekonać obrazowo. Tym bardziej, że na zdjęciu tym jest też i moja kuzynka, także z pierwszej linii.
Zdjęcie jest niestety bardzo sfatygowane. No cóż, jest wiekowe, i też wiele przeszło... Ale co trzeba - widać.

Grupa 13-latek na kolonii w Świnoujściu.


Byłam ciekawa, czy moje wnuczki odgadną, która z dziewcząt 
to ja... Hihihi...! odgadły bezbłędnie!


Pamiętam, że sama w dzieciństwie miałam problemy ze zrozumieniem różnic w wyglądzie między swoimi rówieśniczkami. Czasami się nawet martwiłam, że może ze mną jest coś nie tak, że tak różnię się od swoich koleżanek. Kto tam kiedy nam mówił o jakichś tam genach, podobieństwach w dojrzewaniu do swoich matek i babć. W szkole na pewno nie. A tak bardzo chciało się być podobnym do swoich koleżanek. Niektórych. Ma się rozumieć, że do tych bardziej rozwiniętych, o bardziej kształtnych figurkach, a zwłaszcza... piersiątkach.

HKCz
(26.03.2011.)