czwartek, 5 kwietnia 2018

Mierz siły na zamiary

O tak, trzeba nam mierzyć siły na zamiary, póki jeszcze nie jest za późno. Póki nie doszło do tragedii. Póki nie przeliczymy się ze swoimi siłami... i nic się już nie będzie dla nas liczyć. Oprócz zdrowia, które straciliśmy.
Spotkałam dzisiaj w mieście znajomą Serbkę. Niestety, smutna sprawa, spotkałam ją na wózku inwalidzkim. Kiedy ją zobaczyłam, własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Byłam przerażona jej sytuacją.

Jeszcze latem widziałam ją w pełni sił. Opowiadała mi wtedy, że kończą budowę domu w Serbii. Że pracują z mężem niemalże na 2 etatach, byleby jak najszybciej spłacić dom, który mają tutaj, w Niemczech, i jeszcze wybudować drugi dom w Serbii, dla córki. Za każdym razem, kiedy ją spotykałam, opowiadała tylko o swoich domach i różnych tam dobrach, w jakie domy te wyposażali. Wsłuchiwałam się zawsze w jej słowa, ale za nic nie mogłam zrozumieć, po co im tyle domów. Czy to warto tak szaleć i tracić zdrowie, pracując bez wytchnienia? Jasne, że posiadanie własnych domów, to dobra rzecz... Ale takim kosztem?! Nie, to nie dla mnie. Nigdy takich ludzi nie zrozumiem. A takich, co to gonią za dobrami materialnymi - różnego typu - jest niestety bardzo dużo... Którzy zapominają, a niektórzy może nawet nie wiedzą, iż w życiu są inne wartości, o wiele ważniejsze, niż mieć, posiadać, znaczyć wiele... Rany, co to w ogóle za życie! Współczuję takim ludziom.

Do takich ludzi niestety nic nie dociera. Zachłanność przysłania im oczy, zabija zdolność rozsądnego myślenia. Są zakodowani na posiadanie jak najwięcej dóbr materialnych... i nie ma zmiłuj! Pędzą, gnają, pracują ponad siły, niektórzy nawet rozpychają się łokciami, aby tylko mieć czym chwalić się przed innymi i... wzbudzać ich zazdrość. Śmieszą mnie tacy ludzie. Ale z drugiej strony, naprawdę jest mi ich żal, bo oto nagle w ich życiu przychodzi taki dzień, kiedy ich wycieńczony organizm „wystawia im rachunek”. Tak, jak to się zdarzyło mojej znajomej. Wylew krwi do mózgu, paraliż nóg, długa rehabilitacja, bez gwarancji powodzenia. I tak miała szczęście, jak mi sama mówiła, że ją odratowali, ponieważ jej stan był krytyczny. Czy te wszystkie jej domy cieszą ją teraz? Śmiem wątpić!... Ale o to jej z pewnością nigdy pytać nie będę.




I czy to jest sens, tak gnać za dobrami materialnymi? Tego typu nieszczęście, jakie spotkało moją znajomą, przytrafia się najczęściej właśnie tym osobom, które w swoim życiu dobra materialne przedkładają ponad wszystkie inne wartości. Które przez całe życie szargają swoje zdrowie w pogoni za mamoną, za coraz to nowymi dobrami. Osobom, które - w dążeniu do szczęścia - nad dobra materialne przedkładają dobra duchowe, tragedie takie zdarzają się rzadko. Takie osoby potrafią też być o wiele bardziej szczęśliwe w życiu. Wiem, bo sama do takich osób należę.

HKCz
(25.03.2011.)