I
znów mam okazję powspominać lato, i to dzięki poczcie... źle
funkcjonującej poczcie. Bo też dzisiaj dopiero dostałam kartkę z
Italii, którą własnoręcznie wykonała i wysłała do mnie moja
Wnuczka na początku września, gdzie wraz z całą rodzinką była
na wczasach. Trochę szła ta kartka, co nie? Ale to nic, nie jestem
zła na pocztę, bo przynajmniej teraz, kiedy za oknem szaroburo, mam
okazję nacieszyć oko ich urlopowymi atrakcjami, a i lato
wspomnieć... i poczuć go w sercu.
Prawda,
że piękna kartka?
A jaka
wymowna... Widzę, że moi kochaniutcy w swoich pourlopowych
opowieściach nic a nic nie przesadzali. Urlopik mieli jak się
patrzy. I bardzo mnie to cieszy... No bo Wnusio zamki z piasku
budował, Wnuczka chwytała motyle... A może i rybki? Papa
dzieciaczki dozorował i nad rodzinką pieczę trzymał (hihihi!
sądząc po jego rękach, wygląda mi to nawet na solidną pieczę).
A Mama...?
A Mama w
kaszkietce na głowie byczyła się w fotelu, ale jak widać, byczyła
się bardzo patriotycznie, i to dwunarodościowo... No, przynajmniej
na to wskazują furkoczące nad jej głową chorągiewek.
HKCz
29.10.2010