sobota, 7 kwietnia 2018

Komentarze dot. Syndromu Otella

Tu zamieszczam pouczające komentarze, które przeniosłam - z mojego byłego bloga na Wirtualnej Polsce - do  postu "Syndrom Otella" i "Chorobliwa zazdrość, to syndrom Otella - poradźcie jak z nim żyć".
dodano: 26 lutego 2015 22:10
Sebkin, i tak trzymaj, powodzenia! Przede wszystkim dla samego siebie.
Pozdrawiam!
autor Halszka - blog "Na cętce źrenicy i w obiektywie"
  • dodano: 06 grudnia 2014 6:37
Mam to. Sam poddałem się leczeniu. Są zmiany, ale to czas leczy. Boję się ,że żona odejdzie na stałe. Na razie nie mieszkamy razem od kilku miesięcy.
autor sebkn
  • dodano: 24 sierpnia 2014 14:26
Interesująca strona!
autor Anetka
  • dodano: 04 sierpnia 2014 19:03
Atrakcyjna strona!
autor Humbelina
  • dodano: 23 czerwca 2014 8:57
Cieszę się, że Ci pomogłam dobrą radą. Współczuję Wam bardzo. Podejrzewam jednak, że jeśli ojciec pić nie przestanie, to może być tylko gorzej. Dlatego radziłabym też nawiązać kontakt z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia". Oto link do ich strony: http://www.niebieskalinia.pl/
Działaj!
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Halszka - blog "Szczęśliwa kobieta"
  • dodano: 22 czerwca 2014 23:25
Po twoim wpisie pojechalam do mamy i wytłumaczyłam jej na czym sprawa stoi. Pojechałyśmy z siostrą także na komende policji a tam dyżurny policjant doradził nam jak zadziałać lżej. Tzn przy pierwszej jakiejś awanturze zadzwonić to przyjadą po niego i zabiorą na dołek. Czasem może mu przejść bo się ogarnie i przemyśli pare spraw. Ale gdyby to wezwanie zaogniło tylko sytuacje to trzeba bezzwłocznie zadzwonić na policję i złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Wtedy sprawa zakładana jest z urzędu, sprawa prowadzona jest przez sąd rodzinny i szybko się toczy
Dziękuję za dobre słowo i porade, naprawde martwie sie o swoich bliskich.
autor brrr...
  • dodano: 22 czerwca 2014 17:44
Jeżeli to wszystko prawda, to nie można czekać ani chwili dłużej, gdyż może dojść do tragedii. Matka, albo Ty, powinniście pójść na policję i to zgłosić. Przykro to mówić, ale Twój ojciec, skoro nadużywa alkoholu, pijąc codziennie i jednocześnie zażywa przeciw bólowe środki, i też codziennie, to taka mieszanka może doprowadzić go do utraty poczytalności i wtedy... aż strach prorokować, do czego może dojść. Wydaje mi się, że ojciec powinien trafić do zakładu psychiatrycznego. Nie zwlekajcie. Działajcie. Zwłaszcza Ty, żebyś później, całe życie, nie musiała mieć wyrzutów sumienia, że nie zapobiegłaś tragedii, a mogłaś.
Pozdrawiam oraz powodzenia życzę!
autor Halszka - PhotoBlog
  • dodano: 22 czerwca 2014 8:26
Problem ten ma moja matka, ojciec podejżewa ciągle o seks z synem, ciągle wynajduje coraz to nowe sytuacje, np ze cala pościel nim śmierdzi, ze tylko wyjdzie to sie zabawiaja. Ojciec strasznie nadużywa alkoholu, pije dzień w dzień i do tego bierze silne leki przeciw bolowe bo ma problemy z chodzeniem. Jest bardzo agresywny do matki i do rodzeństwa. Ja juz nie mieszkam w domu to mi się zali jedna strona i druga... Ostatnio mi dzwonił ze albo przestaną albo on sobie coś zrobi albo mamie i bratu gardla popodcina. Nie wiem co robić, jak interweniować, by zapobiec tragedii, prosze o jakąś pilną porade.
autor brrr...
  • dodano: 17 lutego 2014 12:11
Lucka, to czy nie lepiej w końcu być wobec siebie szczerym... i mówić prawdę? Obojga Was to dotyczy. Nauczcie się rozmawiać ze sobą, szczerze rozmawiać i razem dochodzić do konkretnych wnuiosków i razem się ich trzymać. Takie szarpanie się i przerzucanie sobie na wzajem tego czy tamtego, do niczego dobrego Was nie doprowadzi. Tylko do rozstania.
Czy jesteś chora psychucznie, czy cierpisz na syndrom Otella, trudno powiedzieć na odległość i po tych paru zdawkowych słowach, które tu napisałaś.
Kliknij w link na końcu tego wpisu i tam też poczytaj komentarze. Może znajdziesz w nich odpowiedź dla siebie?
Pozdrawiam oraz życzę powodzenia w poznawaniu siebie i swojego Przyjaciela! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 16 lutego 2014 19:59
mam problem...jestem chorobliwie zazdrosna o swojego chlopaka... jestesmy ze soba 5 i pol roku. powinnam mu ufac i byc szczesliwa jednak nie do konca jestem. pracuje jako kierowca busa. ciagle ma kontakt z innymi kobietami. boli mnie to najchetniej bylabym 24 na dobe z nim i chcialabym widziec jego te wszystkie niby "starsze" pasazerki. ja mam 23 on 24 lata jestem jego pierwsza miloscia i tak jak on powtarz "niby" jedyna. on nie jest moim pierwszym chlopakiem. przez pierwsze 6 miesiecy bycia razem klamal mnie ze nie byl prawiczkiem jednak po tym czsie przyznal ze bylam jego pierwsza dziewczyna. niechce calego zycioirysu naszego pisac bo niewiem czy to kogos w ogole interesuje. jezeli interesuje to chcialabym wypowiedziec sie jeszcze. dodam ze ciagle slysze z jego ust ze jestem psychicznie chora ze powinnam sie leczyc isc do psychiatry... oprocz tego slysze ze jestem jego jedyna kobieta ze tylko ze mna chce byc tylko mnie kocha itp. nie wiem co mam robic:-( to chyba ta choroba
autor lucka
blog: lucka
  • dodano: 10 listopada 2013 13:43
Monia, jasne, że nie jesteś sama z tym problemem. Z syndromem Otella na co dzień boryka się bardzo dużo osób. Jednak widać, że, podobnie jak Ty, wstydzą się życia z partnerem dotkniętym tą chorobą. Sądzę tak, widząc, że wiele osób czyta te moje 2 artykuły, ale mało jednak komentuje.

Uważam, że nie warto i też nie ma powodu by się wstydzić. Wstyd trzeba pokonać, dla własnego dobra... Zresztą, za co tu się wstydzić, kiedy nie jest się winnym niczemu? To chorobliwie zazdrosny partner powinien się wstydzić, jak już.

Przerażające jest to, co piszesz: "Jestem psychicznie wykończona i gdyby nie syn i moje naiwne nadzieje, że wszystko się zmieni to pewnie dawno bym ze sobą skończyła". Niech Cię ręka boska broni przed takimi myślami!!! Życie może być naprawdę piękne, trzeba tylko chwycić je jak byka za rogi i powalczyć o nie trochę. Nie licz na to, że Twój partner sam się zmieni. Nie ma takiej opcji. Syndrom Otella, to choroba i bez leczenia samemu się z niej nie wychodzi, ot tak.

Najważniejsze jest jednak to, aby osoba dotknięta tą chorobą sama chciała poddać się terapii. Jeśli dobrej woli z jej strony nie ma i leczyć się nie zamierza, lepiej zrobić wszystko, aby od takiej osoby jak najszybciej się odizolować... bo może być różnie. Zwłaszcza wtedy, kiedy zacznie sięgać jeszcze po alkohol. Przykład masz w drugim artykule, kliknij na powyższy link, to się dowiesz.

Myślę, że powinnaś na spokojnie, szczerze porozmawiać z Twoim partnerem o wszystkim co Cię boli i rani z jego strony, i wreszcie poprosić, by poddał się terapii. Jeśli Ci naprawdę na Waszym związku zależy, powinnaś też zapewnić swojego partnera, że go samego z tym nie zostawisz, że Ty razem z nim będziesz brała w terapii udział. To zależy od psychologa, ale takie są najczęściej procedury terapii. Jest wspólna.

Myśl przede wszystkim o sobie i nie daj się niszczyć choremu partnerowi. Jeśli nie będzie chciał się leczyć, to, powiem kolokwialnie, "wypnij się na niego" i zacznij układać sobie życie po swojemu. Jestem pewna, że będziesz szczęśliwa.
Pozdrawiam serdecznie oraz dużo wytrwałości i powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 10 listopada 2013 11:45
Witam wszystkich.Czytam te wszystkie komentarze,wszystko co dotyczy chorej zazdrości i przynajmniej wiem,że nie jestem sama.Jestem psychicznie wykończona i gdyby nie syn i moje naiwne nadzieje,że wszystko sie zmieni to pewnie dawno bym ze sobą skończyła.Czy jest ktoś kto ma chorobliwie zazdrosnego partnera,ale tkwi w takim związku? Musze sie komuś wygadać,choć wstydze sie tego
autor załamana
blog: monia
  • dodano: 31 października 2013 13:32
Witam serdecznie.
Po raz pierwszy postanowiłam iż wypowiem się na jakiś temat w bloogu.Otóż... sama zmagam się z zazdrością. Jest ona nie do zniesienia. Walczę z nią każdego dnia, w każdej chwili. Panicznie boję się o to, że mój obecny partner mnie zdradzi/ zdradza. Nie, nie mam póki co powodów by tak myśleć, bo nie przyłapałam go na gorącym uczynku. Myślimy o sobie dość poważnie, planujemy w święta zaręczyny, ale nie wiem czy jest to odpowiedni moment na taki gest.
Od dłuższego czasu nie poznaje siebie samej. Jestem zazdrosna o wszystko: spojrzenie na jakąkolwiek przechodząca ulicą dziewczynę, klientkę w sklepie, uśmiech kierowany ku płci pięknej. Nie umiem zatrzymywać swoich emocji w środku, tylko robię awantury, obrażam się ogromnie. Chce kończyć związek, zależy mi by się kajał, trudno mi się przyznać przed Nim do swojego problemu. Byłam niedawno u psychologa i stwierdził iż każdy jest zazdrosny... Od tyle... pomocy. Mam chwilami poczucie, że powinnam Go zostawić, dać żyć szczęśliwie, bez obwiniania, krzyków, awantur... Ale Go kocham. Nie wiem jak sobie pomóc, aby nie zwariować... Na każdym kroku gdy jest w pracy moje myśli kierują się do jednego (czy przyjdzie jakaś ładna dziewczyna, czy spodoba mu się, czy będzie bardzo miły, czy będzie później o niej myślał)...
Co jest ważne nie jestem brzydka, mam dużo kolegów na studiach, i poza. Często ktoś mi zwraca uwagę komplementując moją urodę. Więc skąd ten problem? Czy może z chłopakiem jest coś nie w porządku i podświadomość daje mi sygnały....? POMOCY!!!
autor kamyczek
blog: Syndrom Otella
  • dodano: 01 października 2013 8:56
Dennis, przykro mi, ale Twój komentarz przetłumaczony z języka angielskiego na polski - w Google - jest mało zrozumiały.
Pozdrawiam! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 30 września 2013 17:02
przyjaciele.Nazywam się dennis, opiera się w Chicago.I nigdy nie wierzyłem w wszystkich czarów.Byłeś scammed przez ludzi 5different.Stracił nadzieję w nich.Mój ex zostawił mnie.Byłem zdruzgotany.Straciłem pracę.Mój najlepszy przyjaciel zobaczył mój los.Następnie wprowadził mnie do dr łaski.Był powiedział, że jego praca jest wolna.Nigdy nie uważa, że dopóki dostałem z nim.Dla mnie uczynił czar.Mój ex wrócił w mniej niż 72hrs.Było przypomnieć, w moim miejscu pracy.Nawet awansował natychmiast.Nie mogłem uwierzyć, że ma tam prawdziwego proroka, który bez czarów.Tylko wypłacane w uznanie, po zaklęcie zadziałało.On nie za nikogo do pisowni ma pracował.Nie powinno się zwieść wszystkich tych oszustów, które są tu na money.dr za nie opłaty.Możesz tylko zapłacić po zaklęcie pracował.Wypróbuj go i zobacz, co mówię.Oto kilka rzeczy, które robi
* ON przywrócić utracone miłośników w 24 h.
* PILOTA PRZEZ MIŁOŚNIKÓW.
* WSZYSTKIE RODZAJE ODLEWANIA SPELL & VOODOO PRACOWNIKA.
* JEST SWOJEGO UZDROWICIELA TRWA DŁUGO, ABY ROZWIĄZAĆ SWOJE PROBLEMY? TO JEST TWOJA SZANSA, ABY POMOGŁY W SZYBKIM.
* GET JEŹDZIĆ WSZELKIE CZARY, PECH & PRZEKLEŃSTW.
* EKSPERTÓW W ODLEGŁOŚĆ UZDRAWIANIA
* SPRAWY SĄDOWE, NAWET JEŚLI JEDEN JEST SKAZANY [JEŚLI JEST SZANSA NA ATRAKCYJNE]
* JEST JAKIEŚ CIAŁO ZAZDROSNY Z RELACJI?
* NIEDOKOŃCZONYCH ZADAŃ PRZEZ INNYCH LEKARZY-JEŚLI NIE SPEŁNIONE CHODŹ DO MNIE.
* CZY JEST ZMUSZONY DO ROZWODU?
* ON ZAPOBIEC PECHA I ZAZDROŚCI.
* ZDOBYCIE KONI I HAZARDU.
* MOŻE ZATRZYMAĆ NIEKTÓRYCH JEDEN ZAKŁÓCAĆ TWÓJ ZWIĄZEK.
* NIE CHCESZ MIEĆ DZIECI WYBÓR
* CZY CHCESZ SZYBKIE MAŁŻEŃSTWO WNIOSEK?
* ON CZYSTE LUDZI, DOMÓW, FIRM I WŁAŚCIWOŚCI Z ZŁY SZCZĘŚCIA.
* NIE POTRZEBUJESZ, NADMIERNEJ ENERGII SEKSUALNEJ I SILNE EREKCJE.
Można się z nim poprzez (favorspiritualspellcasttemple@gmai
autor dennis
  • dodano: 21 września 2013 9:43
@ antyeuropa, och, cóż za rozbujaną huśtawkę emocjonalną fundujesz sobie na własne życzenie. Czy nie lepiej zająć się swoją pasją, podróżami? Prawdziwa miłość jak ma przyjść, przyjdzie z pewnością. Już ona Cię znajdzie, bądź cierpliwy. Szkoda czasu i zdrowia na takie denne związki i nie rokujące nadziei na przyszłość.

Tak to widzę, bo z tego co piszesz, to od samego początku trwania Waszego związku żadnego dojrzałego uczucia się nie doszukałam, i to ze strony Was Obojga.
Pozdrawiam i powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 21 września 2013 1:34
@ Szczęśliwa kobieta. Zawsze mi gadała "nie mam w tobie wsparcia" gdyż miałem obawy o utratę pracy oraz byłem nieco podłamany jak Babcia mi zmarła. Jak ja z nią zerwałem to byłem szczęśliwy i nawet nie myślałbym nad wyżalaniem się na jakimś blogu ale jak do niej wróciłem i ona mnie potem olała (choć po tym powrocie były jeszcze 2 zerwania) to byłem załamany. Dotarło do mnie, że mnie zdradzała choć zawsze mi mówiła o wszystkich wyjściach z kolegami czy wtedy jak chciała z byłym iść. W sumie tylko 2 razy mi nie powiedziała ale potem mi mówiła gdzieś po jakimś czasie. Dzięki ci bardzo za odpowiedź. Człowiek jest naiwny, a ma 30 lat i te same błędy popełnia. Swoją drogą też dostała za swoje bo też jej wierny nie byłem (w sumie to były 2 wypady na prostytutki podczas naszego "związku" ale raz to ona zerwała niby bo jej rodzice mnie nie akceptowali, a drugi raz bo coś mi tam wypominała w stylu "ja przy tobie jestem ciągle smutna"). Potem jej to powiedziałem o tym jak i to, że umawiałem się z laskami z netu. Nie mogłem być też gorszy skoro ona mnie w wała robiła i ciągle jakieś akcje były. Pozdrawiam.
autor antyeuropa
  • dodano: 20 września 2013 22:28
@ antyeuropa, piszesz: "Niby mnie kochała ale zawsze jacyś tam "koledzy" się kręcili..." Samo słowo "niby" mówi o wszystkim. Sądzę, że ona nigdy Cię nie kochała, bo jeśli to wszystko prawda, co sam o niej piszesz, to ja tu żadnej miłości nie widzę. Kompletnie żadnej! Egoizm i wyrachowanie, tak.
To co też piszesz: "Może wtedy panikowałem, może przy niej uaktywnił się mój "syndrom otella"...", toż to wielka niedorzeczność, bo syndrom Otella albo się ma, albo nie, nie może się nagle, ot tak, u zdrowego człowieka uaktywniać. Syndrom Otella jest chorobą, a nie chwilowym stanem emocjonalnym.

Jesteś podróżnikiem, to piękna pasja... resztę sobie sam dopowiedz.

Pozdrawiam! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 20 września 2013 20:55
@ Szczęśliwa kobieta. Byłem niedawno u psychologa. Stwierdził, że daleko mi do syndromu otella. Prędzej żebym nie za bardzo czytał na necie o różnego rodzaju chorobach itp. Druga sprawa jest taka, że nie w każdym związku tak miałem. Generalnie większość związków było spokojnych i rozpadała się z goła innych przyczyn niż zazdrość. W tym powyższym przypadku w/w sytuacje wzbudzały we mnie frustracje. Na początku naszego związku wahała się czy iść z byłym na sylwestra czy ze mną ale stwierdziłem, że jeszcze nie jest pewna czy ja czy on. Ostatecznie poszła ze mną. Wyjście samą na imprezę (domówkę prawie z samymi kolegami) też nie doszło do skutku gdyż powiedziałem "albo ja i idziemy razem na tę imprezę albo idziesz sama i koniec z nami" na imprezę nie poszła ale stwierdziła, że byłbym tam przyzwoitką. Z przeszłości pamiętam, że poprzedniego faceta (którego trochę znam) też na żadną imprezę nie brała, a jak się upiła nieco to się tuliła do innych facetów. Przynajmniej z tego co wiem z różnych informacji. Poprzedniego faceta przez dobre kilka lat zdradzała z innym akurat z firmy mojej (widziałem ich razem w sytuacjach typu wspólne namiętne pocałunki czy chodzenie razem za rękę). Z tym drugim też się spotkała jak ze mną zerwała (w tym samym czasie pisząc, że za mną tęskni i żebym do niej wrócił i że się zmieni). To chodzenie z samymi kolegami do późna w nocy na polach też mnie wkurzało ale jakoś to w sobie dusiłem gdyż to tylko koledzy. Dopiero jak się dowiedziałem, że na jednej z takich wypraw pijackich była nieźle upita, a ja musiałem ją na drugi dzień do pracy zawieźć gdyż na jazdę autem się nie nadawała (alkomat na pewno by wykrył) to poczułem się jak pantofel. Może wtedy panikowałem, może przy niej uaktywnił się mój "syndrom otella". Pani psycholog stwierdziła, że każdy facet by się na takie sytuacje wkurzał i był zazdrosny. Ona się mogła wkurzać jak jakieś byłe dziewczyny do mnie pisały i brała wtedy telefon (i tak coś na youtube oglądała) i pisała do niej żeby się ode mnie tamta odczepiła. Ja nie mogłem tego zrobić z jej byłym kochankiem, z którym się spotkała jak zerwałem (potem wróciłem ale jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłem, że gadali ze sobą). Oczywiście było, że ja jej nie ufam, nie wierzę. Ale biję się z myślami. Z jedną taką: czy jestem bardzo zazdrośnik, czy w ogóle dobrze zrobiłem, że po zerwaniu wybaczyłem jej i wróciłem do niej (swoją drogą potrafiła nawet autem za mną jechać żeby ze mną pogadać) i dlaczego po jakimś czasie to ona ze mną zerwała bo byłem wkurzony i robiłem tzw jazdy o coś co jest czymś normalnym w jej ocenie. Nie wiem za kogo mnie miała ale często słyszałem, że mam schudnąć jednocześnie słysząc jej zachwyt nad jakimś tam kolesiem itp. Byłem jak śmieć traktowany ale potem wybuchnąłem. No to stwierdziła, że jestem wariat i niebezpieczny (wybuch polegał na wykrzyknięciu zdania "co ty robisz kobieto, czemu mnie jak śmiecia traktujesz!!!") no i wtedy byłem tyranem i jej życie ograniczałem. Może feministki tak mają. Co do nicka to wynika on z moich poglądów na unię europejską, a nie postrzegania świata. Jestem podróżnikiem i jestem otwarty na różne kultury i narody. Niby mnie kochała ale zawsze jacyś tam "koledzy" się kręcili, którzy np gadali niewybredne teksty (o których mi mówiła) albo zachowywali się obscenicznie (typu dotykanie włosów, części garderoby, kolczyków, wszelkiej maści biżuterii) a jakoś dalej z tymi kolesiami na fajkę chodziła choć było widać gołym okiem, że oni ją podrywają. Wszyscy, których znam gadają - daj sobie spokój z tą laską. Jednakże lepiej się czułem wtedy jak ją zostawiłem niż teraz jak ona mnie olała prawdopodobnie dla tego "byłego" kochanka.
autor antyeuropa
  • dodano: 18 września 2013 13:34
@ antyeuropa, anty...? a dlaczego? Może jednak zbyt anty nastawiony jesteś do wszystkich i wszystkiego co Cię otacza? Może to taka Twoja natura?
Twój opis zachowania Twojej dziewczyny oraz Twojego jej traktowania jest taki trochę... mało poważny, że się tak wyrażę. Nie wiem więc, co Ci poradzić... Jeśli faktycznie czujesz, że jesteś zbyt zazdrosny w ogóle, i podobne sceny zazdrości robiłeś każdej dziewczynie, z którą byłeś do tej pory związany, to rzeczywiście masz problem emocjonalny, ale czy to jest już syndrom Otella, to trudno powiedzieć na podstawie tego Twojego opisu. Pierwszym krokiem w ocenie Twoich zachowań będzie rozmowa z psychologiem. To psycholog w rozmowie z Tobą najszybciej jest w stanie określić i nazwać Twoje zachowania.
Pozdrawiam! Halszka

dodano: 17 września 2013 20:05
Ja chyba coś takiego mam jak syndrom otella. Mój niedawny związek się rozpadł gdyż byłem chorobliwie zazdrosny o kobietę. Byłem zazdrosny o takie przypadki jak: że chciała iść z byłym na piwo (a raz po prostu poszła i powiedziała mi o tym na drugi dzień), o to, że do późna w nocy z kolegami na piwie była, że chciała sama na imprezę iść, że w robocie utrzymywała kontakt z facetem od niej starszym, który ją podrywał (pytał się jej w czym śpi i czasami za włosy dotykał. Jak była w mojej obecności z nim to raz się przytuliła do mnie). Robiłem afery z tego tytułu, wściekałem się niemiłosiernie. Potem sam chciałem się rozstać ale chciała wrócić i gadała, że "się poprawi". Potem się wkurwiłem bo się z innym byłym spotkała podczas tej naszej "rozłąki". Jednemu byłemu pisałem żeby się odczepił od niej, temu drugiemu też. Ale potem to ona ode mnie odszedła. Jak leczyć syndrom otella?
autor antyeuropa
  • dodano: 08 kwietnia 2013 18:20
@ Luidzi, nie poddawaj się... Walcz! Walcz o swoją godność i swoje życie, także i dziecka. Takiemu jednemu z drugim Otellowi właśnie o to chodzi, aby zdusić, stłamsić, uzależnić swoją partnerkę. Nie daj się! Ty też masz jedno życie i też masz prawo godnie je przeżyć. Nie myśl o konsekwencjach z jego strony. Niech on wreszcie poniesie konsekwencje z Twojej strony.
Pozdrawiam oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 08 kwietnia 2013 13:41
Witam wszystkich. Żyję z Otellem od 16 lat ale ostatnio zazdrość przysłania wszystko.
Nigdy nie zdradziłam i nie dałam powodów żeby tak myślał, wręcz przeciwnie to On mnie zdradzał i mówił jaki jest zakochany itd.że chce być z nami że nie potrafi wybrać blebleble. A ja głupia zamiast odwrócić się na pięcie i iść w swoją stronę walczyłam . W domu przemoc najbardziej psychiczna bo fizyczna zmniejszyała się odkąd przestał pić alkochol. Mamy Syna 11 lat , drugie dziecko straciałam na własne rzyczenie żeby nie cierpiało i nie było świadkiem przemocy jak starsze.Ale ten kretyn twierdzi że to dziecko nie było jego i wmawia mi że go zdradziłam ale jak bym to zrobiła to czy powiedziałabym o ciąży?? Czy po cichu pozbyła się problemu?? Pracujmey w jednym budynku przez 7 dni w tygodniu widzimy się praktycznie 24 na dobe a On i tak twierdzi że go zdradzam ba nawet o tym wie bo ktoś mu powiedział że mnie widział z kimś gdzieś . Ciekawe w jaki sposób skoro jestem 4 pokoje dalej od niego . Jakiś bezsens . Nie mam juz siły mam przez niego depresje nic mi się nie chce . Nie mam z kim pogadać bo rodzinę mam do dupy a przyjaciół już dawno nie ma właśnie przez niego Kiedyś lubiłam się śmiać byłam duszą towarzystwa a teraz jestem cieniem który przemyka niezauważony i tylko myślę i robię tak żeby sie nie czepiał . Ale i tak się czepia o spojrzenie , o uśmiech o miłą rozmowę . To co mam być mendą dla każdego z kim rozmawiam ?? Co mam być chamska w stosunku do innych?? Co mam nienawidzić każdego??
WA MAĆ już mam dość . Wysiadam nie długo na jakiejś stacji i niech się dzieje Wola nieba albo się pozabijamy albo będziemy tak życ bo odejść mi nie da bez konsekwencji . Ja to wiem
autor luidzi
  • dodano: 12 lutego 2013 19:06
Witam Gościu, Czarny Piracie! Nie jestem pewna czy ktoś zareaguje na Twoją prośbę i nawiąże z Tobą kontakt drogą mailową. To nie jest forum, a blog. Mniej tu porad, więcej zwierzeń. Ale jeśli potrzebujesz pomocy, powinieneś udać się do lekarza rodzinnego i opowiedzieć mu o swoim problemie. Taki lekarz także powinien Ci pomóc, kierując do psychologa - za darmo.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 12 lutego 2013 10:54
witam wszystkich i jak czytam to przypuszczam ze ja mam początek takiej choroby poszedłbym do psychologa ale nie mam funduszy i nie wiem jak z tym walczyć pomóżcie proszę adres mejla czarnypirat@vp.pl dziękuję
autor gosc
  • dodano: 12 stycznia 2013 11:01
Julko, nie dziękuj. Czasami samo wygadanie się, wyrzucenie z siebie bólu - pomaga. Trzymaj się mocno i dbaj o siebie, swojego Dzidziusia, Rodzinkę.
Pozdrawiam oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 11 stycznia 2013 10:48
Dziękuje bardzo za słowa wsparcia..są bardzo dla mnie ważne..dziś emocjonalnie czuje się lepiej choć nic się nie zmieniło.Trudno jest do końca zaakceptować te chorobę i ostatecznie uwierzyć że dotyczy tak bliskiej osoby choć bez wątpienia cierpi na nią mój ojciec.Myśle że już go nie odzyskam, stracił całkowicie krytycyzm a ja jestem wrogiem nr 2 ( po mamie którą od początku wspierałam).Muszę sobie w głowie wszystko poukładać. Serce i rozum - podpowiadają co innego. Wyrządził bardzo dużo krzywdy w ostanim roku ( wyzwiska, przekleństwa, policja, szarpaniny z mna gdy byłam w ciąży itp).Pamiętam też ten strach i stres gdy ojciec wracał z pracy ( pracuje zagranicą) co teraz będzie, kiedy wybuchnie kolejna kłótnia, ile dni będzie spokój...ciagły niepokój o mamę czy jej krzywdy nie robi ( mama wiele rzeczy przede mną ukrywała, pózniej się do nich przyznała ale ja jej nie ufałam , jak mówiła że nic się nie dzieje ja i tak się strersowałam że mnie okłamuje i tak w kółko).Był taki dzień że ojciec porąbał łożko i wyrzucił na śmietnik.Mama nie zadzwoniła do mnie..następnego dnia przyjechałam i wszystko zobaczyłam.Te obrazy też mam przed sobą.Jednocześnie wiem że zrobiliśmy jako rodzina najbliższa wszystko żeby nakłonić go do leczenia- bez skutku.Myśle że dobrze mama robi rozwodząc sie z nim.Uwolni się mama nadzieje i zacznie spokojnie żyć.A ja jak mały podrośnie troszkę chyba zgłoszę sie na psychoterapię bo inaczej będzie się to za mną ciągneło przez całe życie.Tym bardziej że jestem osobą bardzo emocjonalną.Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuje.
autor Julka
  • dodano: 10 stycznia 2013 20:06
Julko, trzymaj się, masz swoją rodzinkę, myśl więc przede wszystkim o niej, o swoim malutkim syneczku. Z ojcem oczywiście utrzymuj kontakt, zapewniaj go o swoim uczuciu i trosce, ale nie daj się znów wmanipulować w jakieś niesnaski z rodziną z jego strony, jego siostrą. Może to dobrze, że jest teraz u siostry. Niech się ona przekona o jego stanie... i może mu pomoże wyjść z alkoholizmu. A to by było wiele, gdyż chorobę tę potęguje właśnie alkohol.
Pozdrawiam! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 10 stycznia 2013 16:49
Dziękuje bardzo za odpowiedz. Przez rok starliśmy sie ojcu pomóc ( 2 wizyty u dwóch różnych psychiaitrów którzy potwierdzali diagnozę, przepisywali leki, których jciec nie brał). Do psychiatrów poszedł aby potwierdzić fakt że jest zdrowy...oczywoście nikt tego nie potwierdził.Do nadużywania alkoholu też się nie przyznaje.Dlugie rozmowy z nim na nic się zdały, traktuje nas jak wrogów. Napisałam mu wczoraj sms-a -że mi go brakuje, żeby dbał o siebie. Nie odpowiedział...Ma wnuka 7 miesięcznego ( mój syn) którego nie wiedział i się nim nie interesuje od września...Wiem że jest chory ale to jest dla mnie tak trudne. Od wczoraj mam kryzys. Po miesiącach złości na niego, zrobiło mi się go żal...oraz uświadomiłam sobie że mimo wszystko go kocham.Wyprowadził sie z domu. Mieszka u swojej siostry( rodzina ojca nie wierzy w to co mówimy). Od dwóch dni płacze..mąż mnie wspiera ale on widzi to zlo które wyrządził natomiast nie wie do końca co ja czuje.Czuje się przez tatę porzucona...jest ni strasznie źle....Nie moge nieraz uwierzyć że taka paskudna choroba go dopadła....Najgorsza z możliwych.Muszę się jakoś pozbierać bo inaczej zwariuję.
autor Julka
  • dodano: 10 stycznia 2013 9:23
Julko, sama sobie już odpowiedziałaś: "Wiele zła uczynił, ale jest moim ojcem, chorym ojcem..." Myślę, że tak należy postąpić i kontakt z rodzonym ojcem utrzymywać. Mało tego, powinno się mu pomóc. Jak? A to już zależy od konkretnego przypadku. Najlepiej szukać porady i pomocy w Poradni Rodzinnej.
Pozdrawiam oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 09 stycznia 2013 22:02
Witam wszytskich, moj 65 letni ojciec cierpi na zespól Otella. Objawy w pełni wyrażone pojawiły sie ok rok temu.Naduzywał alkoholu. Rodzice sa w trakcie rozowdu..Sa chwile dosyc czeste nie ojca nienawidze...ale sa tez dni ze mi go szkoda. Zerwal kontakt ze mna ( uwaza ze moj tesc jest kochankiem i ja maczam w tym rece).Ale w przeszlosci byly tez radosne chwile ktore byly jego udziałem....Jestem rozbita, zagubiona, brakuje mi tego taty z przed 10 lat....wyobrażam sobie ze za kilka lat może umrze w samotności a ja bedę miała wyrzuty sumienia...Nie wiem co robić, czy starać się z nim nawiązać kontakt? Rządza mną sprzeczne emocje...Wiele zła uczynił, ale jest moim ojcem , chorym ojcem....Pomożcie, doradzcie proszę!!
autor Julka
  • dodano: 09 stycznia 2013 21:54
Witam
autor Julka
  • dodano: 03 stycznia 2013 10:29
To dobrze, że Pan działa. Dobro dzieci jest najważniejsze. Powodzenia życzę!
autor Halszka
  • dodano: 31 grudnia 2012 11:10
Jestem po rozmowie z panią kurator. Podjąłem decyzję, zostaje w domu , muszę mieć pieczę nad dziećmi, poza tym wnoszę do sądu o badania psychiatryczne dla żony i rozłączność majątkową. Dopóki ma nasze oszczędności i wypłatę ode mnie. W związku z tym, że nie robi opłat domowych muszę jej ograniczyć finanse i sam opłacać rachunki, już mam zaległości dwutygodniowe. A nie daj Boże jak zacznie się zadłużać.
autor Romcio
  • dodano: 31 grudnia 2012 8:56
Rany, to jest potworne... raz jeszcze powtórzę. Jak można własnym dzieciom zgotować taki los?! Niechże Pan nie odpuszcza i przyśpiesza u Kuratora tę sprawę - dla dobra dzieci... póki nie jest za późno, póki nie wyrosną Wam "kaleki psychiczne". Przecież macie czwórkę dzieci.
Pozdrawiam oraz z Nowym Rokiem życzę zdrowia i pomyślnego rozwiązania Waszych problemów! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 30 grudnia 2012 23:21
Dziadkowie wierzą mojej żonie, to jej rodzice, przekłamuje każdą relacje z domu, oczernia mnie, wmawia im zmyślone historie, a oni jej wierzą, to przecież ich córka. Do żadnego psychologa nie chodzi, do poradni też nie, bo uważa ze to ja mam problem ze sobą. Mój ojciec nie żyje, mama ma 75 lat i tylko czasami nas odwiedza, ma złe zdanie na temat mojej żony.
autor Romcio
  • dodano: 30 grudnia 2012 23:14
Witam. Za namową pani kurator 23 listopada złożyłem wniosek do sądu o powierzenie mi wykonywania władzy rodzicielskiej. Na razie czekam, nie mogę nic więcej zrobić(chyba). Jestem umówiony na jutro do pani kurator na rozmowę w sprawie mojego opuszczenia domu. W piątek zgłosiłem jej o sytuacji z wigilii. Wczoraj byłem z synem na basenie i tam zauważyłem, że ma obtarcia na plecach, okazało się to mama mu zrobiła, gdy ciągnęła go po podłodze, później tłumaczyła mu to tylko zabawa. Syn ma 10 lat.
autor Romcio
  • dodano: 30 grudnia 2012 22:06
Panie Romciu, to wszystko co Pan opisuje - jest potworne... I czwórka małych dzieci w takim piekle?! Do czego Wy, rodzice, doprowadzacie własne dzieci? Czy żadne z Was nie może zadbać o ich bezpieczeństwo i właściwe wychowanie? Serce się kraje... Biedne dzieci! A co na to dziadkowie, co psycholodzy, co Poradnia Rodzinna?
autor Halszka
  • dodano: 29 grudnia 2012 11:50
Witam. Swego czasu postanowiłem przeprowadzić rozmowę z księdzem, w którym się rzekomo zakochała. Oczywiście zaprzeczył jakoby dawał jej powody, żeby się nim zainteresowała. Potwierdził, że była przynajmniej trzy razy u spowiedzi i na moje pytanie co mógłby mi powiedzieć nie naruszając tajemnicy spowiedzi, powiedział w sumie niewiele, zasugerował miedzy wierszami, że kobiety potrzebują dużo czułych słów itp, że to one mają duże uszy, a mężczyźni duże oczy, hm. Natomiast później zapytał czy żona miała depresję poporodową. Wczoraj szukałem w necie i udało mi się powiązać depresję z podejrzewaną przeze mnie chorobę afektywną. Pierwszy kryzys miała po urodzeniu trzeciego dziecka, potem po czwartym, do tego stopnia, że na porodówkę pojechał sama taksówką z informacją, że dziecko zostawi w szpitalu, wcześniej kłócąc się z wszystkimi domownikami. Potem powiedziała, że czekała na mnie z telefonem w dłoni. Mnie zostawiła z małymi dziećmi, pojechaliśmy po południu do niej. Potem dwa lata później( czyli dwa lata temu) podejrzewała, że znowu jest w ciąży i w sumie od tej pory zaczęły się poważne problemy. Czy można to jakoś powiązać, czy te moje podejrzenia są słuszne, gdzie szukać pomocy, wsparcia? Pani kurator zasugerowała i złożyłem do sądu wniosek o powierzenie mi wykonywania władzy rodzicielskiej, podobno będziemy przebadani w RODKu. Tylko mam wątpliwości, czy uda się ją zdiagnozować i zasugerować ( przymusić) do leczenia. Ktoś kiedyś powiedział, że jako mąż mogę złożyć wniosek o badanie psychiatryczne żony, ale czy uda się od tak sobie zdiagnozować jej chorobę dwubiegunową lub też coś innego. Wiem, że mnie poniewiera i dołuje uczuciowo, nawet wczoraj się spotkaliśmy i miło rozmawialiśmy, a i tak potrafiła wtrącać do rozmowy temat księdza, co on o niej myśli, czy ją kocha, czy mógłby rzucić sutannę itd. Nie może się nadziwić dlaczego jej wybaczyłem zdradzę psychiczną z księdzem, twierdzi że zbłądziła, że pewnie się nią zabawił. Wczoraj widział nas jej tata jak ją odwiozłem do domu teściów i syn mi dzisiaj powiedział, że wczoraj mama miała rozmowę z rodzicami. I teraz wiem dlaczego nie odpisała na moje SMS od wczoraj, jest znowu odpowiednio ustawiona.
autor Romcio
  • dodano: 29 grudnia 2012 9:22
No właśnie, o te biedne dzieci chodzi przede wszystkim. Co one są winne? Co z nich wyrośnie, skoro w takich warunkach żyją na co dzień? Juz do końca życia - w najlepszym przypadku - pozostanie im uraz psychiczny... A przecież może być o wiele, wiele gorzej. Aż strach pomyśleć, co z takimi dziećmi dzieje się, kiedy wchodzą w dorosłe życie. Jeśli wszystko tak jest jak Pan pisze, to myślę, że w takim przypadku Sąd przyznałby Panu dzieci... Biedne te Wasze dzieci.
autor Halszka
dodano: 28 grudnia 2012 13:40
Witam. Według biegłej sądowej żona ma "dychotomiczne myślenie i jest labilna emocjonalnie, . Labilność ta występuje również w ocenie męża - z jednej strony go oskarża, z drugiej wypowiada się pozytywnie na jego temat.Występują bierne mechanizmy radzenia sobie, wysoka zależność od partnera, roszczeniowa postawa wobec otoczenia, wyuczona bezradność, zaburzenia koncentracji uwagi, wzmożona drażliwość, zachowania agresywne i autoagresywne(agresja skierowana w stronę męża, próby samobójcze w przeszłości). Są to psychologiczne czynniki niespecyficzne, które występują u osób w kryzysach życiowych, doświadczających różnych urazów psychicznych" To był cytat z opinii.
Pewnie bym się na to zgodził,(rozwód) pewnie i tak się skończy, tyle że agresję kieruje również do dzieci, skupiając się na synu. Doprowadza go rozpaczy i agresji, zaczęła go nawet leczyć psychiatrycznie. Sam z nim byłem na kontrwizycie i lekarz psychiatra potwierdził leki, które dostaje jako wyciszające, ale to jest tak podawać dziecku leki przciwgorączkowe na grypę i czekać na cud. Zalecała terapię rodzinną. Z związku z problemami rodzinnymi mamy kuratora(razem) nad dziećmi i pani kurator twierdzi ,że żona ma zły wpływ na dzieci, żoną jej unika, ma pretensje że zagląda w garnki, po kątach i mi się też "sięgnęło", tylko za to, że byłem u kuratorki w biurze na rozmowie. Wezwała mnie telefonicznie, a powinna oficjalnie, wezwaniem do domu wg. mojej żony.
autor Romcio
  • dodano: 28 grudnia 2012 10:08
Panie Romciu, jeśli to wszystko tak wygląda, jak Pan opisuje, to jestem skłonna przyznać rację Pańskiemu psychologowi: tworzycie toksyczny związek. Uważam, że jeśli się we dwójkę nie "weźmiecie w garść" - i to natychmiast - i wspólnie nie zabierzecie tak na poważnie za ratowanie Waszego Małżeństwa, to niestety, przykro mi to powiedzieć, lepiej żebyście się rozeszli... Dla Waszego dobra, dla dobra Waszych Dzieci.
Pozdrawiam! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 27 grudnia 2012 22:25
Zapowiedziała dzisiaj synowi, że wracają jednak w piątek, a nie jak twierdziła w Nowy Rok. Czyżby myśl co ja tu sam w domu robię, do tego jest jeszcze ze mną córka najstarsza, nie ma nad nami kontroli...? Od swojej matki dostała reprymendę za swe zachowanie i wczoraj córka przewidział, że mama pewnie wróci wcześniej.
autor Romcio
  • dodano: 27 grudnia 2012 22:18
Dodam, że skrupulatnie sprawdza moją bieliznę, wcześniej telefon( SMS i kontakty). Po powrocie z dodatkowej pracy, wieczorem potrafi sprowokować do współżycia, mimo że jest bardzo późno. Znam ją długo i wiem kiedy dzieje się to spontanicznie, a kiedy kontrolnie.
autor Romcio
  • dodano: 27 grudnia 2012 22:00
Słyszałem też wypowiedź, m.in. od psychologa, że tworzymy toksyczną miłość. Nie wspomniałem na początku, że odkąd się znamy jest chorobliwie zazdrosna, o swoją koleżankę, kuzynkę, siostrę, moją siostrę, o kobiety z mojego zakładu pracy, o sąsiadki. Dzięki temu nikt nas nie odwiedza, a i my też do nikogo nie jeździmy. Jesteśmy spostrzegani jako indywidualiści, wszędzie razem, wesela przetańczone tylko ze sobą itd.
autor Romcio
  • dodano: 27 grudnia 2012 21:52
Witam. Tak można sądzić, tylko ona jest zmienna, jest moment że wszystkich traktuje jak wrogów, bluźni na dzieci, wpada w coś rodzaju wściekłości, ma pretensjonalny stosunek do innych, po chwili wyciszenia staje się normalną, ciepłą, kochaną kobietą, matką, do rany przyłóż. Mam opinie biegłej sądowej, jutro przytoczę szczegóły. Osobiście wcześniej podejrzewałem ją o chorobę afektywną. Pasuje 9/10.
autor Romcio
  • dodano: 27 grudnia 2012 9:04
Panie Romciu, to jeśli Pańskiej żonie nie zależy na ratowaniu małżeństwa, bo na to wygląda, skoro razem nie chodzicie do psychologa, tylko Pan sam, to można sądzić, iż ona nie chce z Panem dalej żyć... A takie zachowanie już nie jest niestety przejawem syndromu Otella. Trudno tu więc cokolwiek radzić. Myślę, że psycholog, do którego Pan chodzi, najlepiej zna Waszą sytuację i to on powinien Panu radzić. Pozdrawiam oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 26 grudnia 2012 21:27
Witam. Dąży do rozwodu, bo już mnie nie kocha, przeciwstawia dzieci przeciw mnie. W wigilie postanowiła, że Święta spędzi u mamy z dziećmi. W domu nie przygotowała nic do Świąt, jedyną oznaką jest choinka. Prezenty które sfinansowałem i razem kupiliśmy, postanowiła zabrać do mamy pod choinkę, a gdy się sprzeciwiłem wezwała policję, że się awanturuję. Na szczęście była w domu córka (16 lat) i powiedziała policjantom, że się było awantury. Syn (10lat) postanowił, że zostaje ze mną. Został. Od pół roku jestem dobrowolnie pod opieką psychologa, ale i tak mi ciężko. Żona nie widzi u siebie problemu, wg. niej problem mam ja.
autor Romcio
  • dodano: 26 grudnia 2012 8:57
Panie Romciu, życie wcale nie musi być przekichane... Nie ma sytuacji bez wyjścia. Proszę szukać pomocy u osób trzech - godnych zaufania, ale obcych, najlepiej w specjalistycznych Poradniach Małżeńskich. Bo z tego co Pan pisze, to chyba Pan jeszcze nie próbował znaleźć jakąkolwiek pomoc.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka 
autor Halszka
  • dodano: 25 grudnia 2012 18:18
Witam. To ja mam powiedzieć w sytuacji, w której się znalazłem. Mamy czworo dzieci, a żona ma syndrom Otello. Do tego stopnia, że całą swoją rodzinę przeciwstawiła przeciw mnie, twierdząc że się znęcam nad nią. Nawet założyła sprawę do sądu. Chce,żebym opuścił dom, a mimo to znajduje sposób, żeby ze mną współżyć. Od zeszłego roku postanowiła, że zakocha się w księdzu z naszej parafii, żeby mi udowodnić, że ona "też może". Wysyła mu miłosne SMS i obietnice urodzenia "prześlicznego kapłanka"Nigdy ją nie zdradziłem, nawet o tym nie myślałem, kocham ją bardzo. Ona ma 35, a ja 39 lat. Życie jest przekichane.
autor Romcio
blog: otello
  • dodano: 16 sierpnia 2012 22:18
Marto, pytasz co "Otello" czuje? A no też w pewnym stopniu cierpi. Ta jego chorobliwa zazdrość i podejrzliwość też go męczy... Ale co z tego, jak w większości pomóc sobie nie daje... i nadal pastwi się nad swoją partnerką. A jak dojdzie do tego jeszcze nadużywanie alkoholu, to od takiego powinno się uciekać jak najszybciej. Mężczyzna "Otello" jest bardziej niebezpieczny, siłą rzeczy, jest silniejszy fizycznie. Przykład? Proszę bardzo, poczytaj sobie o takim przypadku o tutaj: http://wp771.bloog.pl/id,330420258,title,CHOROBLIWA-ZAZDROSC-to-SYNDROM-OTELLA-poradzcie-jak-z-nim-zyc,index.html

Weź życie w swoje ręce... nie czekaj. Pozdrawiam! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 16 sierpnia 2012 17:00
Dziewczyny czytam to wszystko i mnie przerażą. Sama tkwię w chorym związku od 15 lat. zrobiłam wszystko co w mojej mocy by nie zwariować i pomóc mężowi. Odpłacił mi kolejną wiązanką przekleństw. Wszyscy mówią uciekaj , odejdź, zostaw go. Przecież nic mnie nie trzyma miłość dawno się spaliła a z popiołu nie został już nawet proch . Cały czas jestem sama z problemami , dziećmi, finansami. ogranicza mnie we wszystkim ,piekło a ja w nim tkwię czekająć na jego śmierć i planująć swoje spokojne życie bez tyrana . Jednak życie bywa przewrotne i pewnie to ja umrę nie doczekawszy chwili spokoju. Chciałabym by ktoś wyjaśnił tą chorobę od strony chorego jak on reaguje , co czuje i co myśli jego chory umysł czy to możliwe.pozdrawiam
autor marta
  • dodano: 27 lipca 2012 22:13
Jest na to rada... pomagają neuroleptyki połączone z kanabinoidami, oraz dobrzy lekarze. Uspokaja myśli i niszczy endogenną myśl o zdradzie tak bliskiej osoby.
I daje sobie zdać sprawe ze jeśli kocha to po co ma zdradzać...?
autor Otello
  • dodano: 04 maja 2012 14:28
Pozdaję jeszcze link do mojej znajomej Blogierki, która przeżywa gehennę ze swoim "Otellem-mężem" i prowadzi bloga w tym temacie, oto on: http://unpetitnoir.blogspot.com/

Warto odwiedzić Jej blog by móc wyrzucić z siebie swoje własne "piekło", ze swoim "Otellem", zwierzyć się, poradzić sobie nawzajem... ulżyć sobie.
Pozdrawiam Wszystkich! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 02 maja 2012 13:33
Alicjo i Blogierko "tepapiama", to dobrze, że odważyłyście się napisać o swoim podłym życiu ze swoim "Otellem". Piszcie jak najwięcej, zwierzajcie się sobie, to pomaga. Udzielajcie sobie także rad. Podaję Wam link do mojego artykułu w Wiadomościach 24: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/syndrom_otella_coraz_wiecej_osob_ma_odwage_mowic_o_tej_225008.html

Tam przeczyta o Waszych problemach także Pani Dobromiła Lis, która jest dziennikarką programu "Miasto kobiet" w TVN Style, która zajmuje się tym problemem.
Pozdrawiam Obie Panie serdecznie! Trzymajcie się!!! Halszka 
autor Halszka
  • dodano: 01 maja 2012 21:37
Witajcie! Ja również mam tego pecha, że trafiłam na męża z Zespołem Otella. Różnica jest tylko taka, że nie pije. W przyszłym tygodniu idę do adwokata w sprawie rozwodu. Już dalej tak nie mogę. Nie mogę sobie też wybaczyć, że pierwsze objawy tłumaczyłam miłością. Teraz, po 22 latach małżeństwa patrzę na to inaczej. Mój mąż był moim pierwszym i jedynym partnerem. I wiecie co? Jestem w jego mniemaniu (cytuję) - kurwą, szmatą, dziwką itd, itd.Nic się nie liczy, ani to że mamy troje dzieci- przy których byłam zawsze, ani to,że każdą wolna chwilę spędzam w domu, ani nigdzie nie chodzę ( z wyjątkiem pracy), ani to, że on był zawsze najważniejszy. NIC. Teraz postanowił odciąć mnie jeszcze od finansy ( bo wydaje je podobno na kochanka). Podjęłam decyzję o rozwodzie, bo tak się dłużej nie da. Wiem, że nie powinnam generalizować ale wprost nie znoszę facetów. Dostałam na nich "alergii". To wszystko dzięki mężowi. Teraz jestem przerażona bo nie wiem jak sobie dam radę materialnie. Ja zarabiam 1100 zł a mój mąż ma emeryturę 2400 i dorabia drugie tyle. On zostaje sam a dzieci idą ze mną. Jak bardzo się boję...
autor alicja
  • dodano: 01 maja 2012 15:48
Witam. Od kilkunastu lat jestem z człowiekiem który choruje na Otello nie pije. To co przeszłam z tym człowiekiem to piekoło na ziemi . Toczę walkę sama ze sobą by uciec z dziecmi ale nie mam dokąd. Tu mama pracę o którą walczyłam z całych sił , sprawdza mnie kilka razy dziennie przyjeżdzając , dzwoni co chwilę . Ale ważne ,że nie poddałam się całkiem. Wspierajmy się . piszcie do mnie .
autor blogerka
blog: tepapiama
  • dodano: 20 kwietnia 2012 9:29
Rany... Sokoleoko, syn też?!Aż trudno w to uwierzyć. Życzę Twojej Znajomej wytrwałości w walce z tą patologią jaka Ją i jej dzieci dotknęła.Trzymam za Nią kciuki i pozdrawiam bardzo gorąco! Ciebie także. Halszka
autor Halszka
  • dodano: 19 kwietnia 2012 1:32
Mam znajomą ktorej mąż horuje na zespół Otella -kila tygodni temu Jej mąż był Prowodyrem Bardzo silnego pobicia mojej znajomej (szpital ,obdukcja ).Było to kolejne pobicie ,A pobił Ją Jej syn .Tak mocno ze poruszyło sie 6 tytanowych śrub blokujących kręgosłup -grozi jej kolejna operacja .Przeciwko jej Mężowi i Synowi jest ptowadzone postepowanie karne z paragrafu 207 kk (do 12 lat więzienia).Moja znajoma przebywa obecnie w Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie .Przebywa tam ze swoim najmlodszym synem który tez był świadkiem bicia Jej przez Męża i Syna
autor sokoleoko66
blog: WP 771 BLOOG.PL
  • dodano: 19 kwietnia 2012 1:29
Mam znajomą ktorej mąż horuje na zespół Otella -kila tygodni temu Jej mąż był Prowodyrem Bardzo silnego pobicia mojej znajomej (szpital ,obdukcja ).Było to kolejne pobicie ,A pobił Ją Jej syn .Tak mocno ze poruszyło sie 6 tytanowych śrub blokujących kręgosłup -grozi jej kolejna operacja .Przeciwko jej Mężowi i Synowi jest ptowadzone postepowanie karne z paragrafu 207 kk (do 12 lat więzienia).Moja znajoma przebywa obecnie w Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie .Przebywa tam ze swoim najmlodszym synem który tez był świadkiem bicia Jej przez Męża i Syna
autor sokoleoko66
dodano: 23 lutego 2012 12:37
Dzięki za taki dokładny certyfikat tej choroby już wiem dziadek musi się leczyć
autor Zjustyna
blog: onet.pl
  • dodano: 16 września 2011 9:44
Już odpisałam,dziękuję!!! Postaram się jak najszybciej do Ciebie napisać,oczywiście jak będę sama w domu i nikt mi nie przeszkodzi!
autor alutka
  • dodano: 15 września 2011 8:56
Ciągle nic,nie wiem co się dzieje? Przecież normalnie dostaję pocztę a od Ciebie nic...
autor alutka
  • dodano: 14 września 2011 17:42
A l u t k o, ten adres Twój jest identyczny jak poprzedni. Po raz 3 wysłałam do Ciebie maila. Może do 3 razy sztuka?!
Pozdrawiam raz jeszcze! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 14 września 2011 9:42
A l u t k o, to nie mam pojęcia, co się dzieje z Twoim adresem... zaraz w tym samym dniu wysłałam do Ciebie maila na adres, który mi podałaś. Przed chwilą wysłałam raz jeszcze. Sprawdź, może tym razem doszedł. Tymczasem pozdrawiam! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 13 września 2011 21:23
No właśnie nie mam tego adresu od Ciebie...nic nowego mi się w skrzynce nie pojawiło...
autor alutka
  • dodano: 13 września 2011 10:49
A l u t k o, trzymam kciuki za Ciebie! Musi się udać. Walcz... i nigdy się nie poddawaj! Nie warto. Żaden Otello nie jest tego godzien. Niechaj się wyżywa, ale sam na sobie... i niechaj walczy ze swoją chorobą. Przecież ma możliwości ku temu.
Pozdrawiam gorąco i życzę powodzenia! Adres mój masz. Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 13 września 2011 10:19
O Boże! Dziękuję Wam wszystkim,którzy tu się wypowiadacie! Wreszcie czuję,że nie jestem sama na świecie z tym cholernym problemem! Dzięki! Ja walczę dalej...mam nadzieję,że jestem coraz bliżej końca tej walki...
autor alutka
  • dodano: 12 września 2011 14:38
K t o ś, serdecznie Ci dziękuję, że zechciałeś opowiedzieć nam swoją historię! Przerażającą historię. No cóż, syndrom Otella dotyka różne osoby (płci obojga), w różnych związkach. I nie ma na to rady!
Najważniejsze, byśmy jak najwięcej wiedzieli o tej chorobie. Dlatego cieszy mnie bardzo, że coraz więcej osób zdobywa się na odwagę i dzieli się z nami swoimi przeżyciami. To z pewnością pomoże borykającym się z tym problemem zrozumieć sytuację, w jakiej się - za przyczyną partnera-Otella - znaleźli, i pozwoli im także w porę uratować się przed takim toksycznym, niebezpiecznym dla życia związkiem. Tu nie ma co się łudzić, że może uda się swojego Otella przekonać o swojej miłości i wierności, i że on może w końcu przestanie szaleć z (urojonej) zazdrości... to nie nastąpi nigdy. Zwłaszcza, kiedy Otello dodatkowo zagląda do kieliszka. Jeśli się nie uda go jakoś przekonać, że jest to choroba, którą sam powinien chcieć leczyć... nie ma wyjścia, trzeba od takiego odejść. W porę odejść! A może nawet uciec. Żeby nie było za późno. Jak we wspomnianej przeze mnie wyżej historii.
Tobie, Ktoś, na szczęście się udało. Ja także życzę tej Osobie, o której wspominasz, aby jak najszybciej uwolniła się od swojego Otella.
Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziękuję Ci za Twoją historię! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 11 września 2011 23:18
Dodam jeszcze, że mam nadzieję, że osoba która skierowała mnie na tę stronę też niedługo się uwolni .... Ona wie, że jestem z nią !!! :-)
autor kto%u015B....
  • dodano: 11 września 2011 23:15
witam czytam te wypowiedzi i powiem szczerze, że to wszystko jest przerażające sam przeżyłem w swoim życiu związek z Otellem..... tak, jestem gejem i pokochałem kiedyś faceta który bardzo ale to bardzo mnie "kochał" nasz związek trwał sześć lat początkowo nic nie zapowiadało problemów był czarujący, kochający i dobry , niestety po dwóch latach związku zostałem oskarżony o romans z Heteroseksualnym kumplem..... Na nic zdały się zapewnienia , że nic mnie z nim nie łączy, fakt lubiliśmy się i czasem spędzaliśmy czas, pogadaliśmy i tyle mój Otello tak gnębił mnie , że postanowiłem się z nim rozstać .. wynająłem mieszkanie uciekłem niestety razem pracowaliśmy ale starałem się brać zmiany w inne dnie po kilku tygodniach wróciłem - na swoją niekorzyść ... Otello pił zawsze sporo i tłumaczyłem sobie że to alkohol a nie on robi mi wyrzuty... Czas mijał a ja z dnia na dzień coraz bardziej załamywałem się sytuacją... nie miałem odwagi skarżyć się nikomu do czasu aż wspólnie otworzyliśmy swój interes.... Wtedy to zaczęły się awantury nawet przy pracownikach i klientach, niestety , a może jednak "stety" nie dało się już ukrywać co się dzieje ile razy coś wypił zaczynała się wojna.....kilka razy uciekałem w nocy między ludźmi- klientami w poszarpanych ubraniach, zakrwawiony.... Oczywiście rano były łzy, przeprosiny , zapewnienia , że to było ostatni raz i było... do następnego razu.... znajomi byli w szoku bo myśleli, że jeśli już ktoś w naszym związku byłby zdolny do przemocy to ja...... a tu zonk.... nie chcę przedłużać ale do końca życia zapamiętam dzień w którym postanowiłem odejść... w trakcie awantury wyrzucił wszystkich klientów a mnie zaczął tłuc , chciałem uciec ale zamknął drzwi i nie chciał mnie wypuścić , zawsze dawałem się mu "wyżyć" i uciekałem ale tego wieczoru coś się ze mną stało , nie wiem jak ale ocknąłem się jak siedziałem na nim okrakiem i tłukłem jego głową o kamienną podłogę.... Wtedy pomyślałem tylko że jak go zabiję to nie wyjdę z więzienia do końca życia, zerwałem się i uciekłem... tego wieczoru postanowiłem że zrobię wszystko by się uwolnić..
Trwało to prawie pół roku, i gdyby nie mój aktualny facet alby skończyłbym z sobą albo zrobiłbym to z nim..... Od tego czasu minęły prawie dwa lata, jestem w szczęśliwym związku ale jak myślę o "tamtych" czasach czuję przerażenie.... Nikt nie zasługuje na taką "miłość" Trzymam kciuki za wszystkich którzy muszą walczyć o siebie , o swoje życie !!!Powodzenia
autor ktoś....
  • dodano: 08 września 2011 11:43
A nie, A l u t k o, ten Otello, o którym wspominasz, nie dotarł tutaj sam. To jego dziewczyna (czyt.: ofiara), go tutaj skierowała. Widać, że nie bardzo chciała od niego odejść, bo w pewnym sensie imponowała jej jego wariacka "miłość". Liczyła pewnie na to, że wprowadzając go w dyskusję z osobami postronnymi, on zmieni swoje, te bardziej niebezpieczne wariacje. Wiesz, młodość, wolny związek i... brak doświadczenia. Wielu młodych szamocze się ze sobą (z życiem) długie lata, nim pojmie rzeczywistość. To normalne. Każdy z nas przez to przechodził.
Ale jeśli chcesz się ze mną skontaktować poza blogiem, proszę podaj tutaj swój adres mailowy, ja go odpiszę i zaraz w tym miejscu go skasuję. No i oczywiście odezwę się pierwsza... i będziesz miała mój adres.
Pozdrawiam serdecznie oraz wytrwałości życzę! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 07 września 2011 21:26
Dzięki Halszko...niestety mój Otello lubi się napić,rzeczywiście jest tak,że odkąd się postawiłam i nie daję sobą manipulować to jest coraz gorzej...Właściwie jestem zdecydowana na rozwód,bo już nie umiem dłużej tak żyć...jestem ciągle pod nadzorem,ciągle w napięciu i nerwach...Obym tylko znalazła dość siły,aby całą sprawę zakończyć...Halszko czy mogłabym z Tobą się skontaktować jakoś poza blogiem? Nie chciałabym,żeby mój Otello tu dotarł jak jednej z dziewczyn tutaj...Pozdrawiam!
autor alutka
  • dodano: 30 sierpnia 2011 9:47
A l u t k o, mężczyźni chorzy na syndrom Otella tylko takie jak Ty kobiety wybierają na żony. Właśnie dobre, ciepłe, uczciwe, kochające, dla których ognisko domowe jest rzeczą nadrzędną. Przecież na kobietach zimnych, samolubnych, wyzwolonych, złych, nie mogliby się wyżywać i dawać upust swojej chorobie.
Skoro zdałaś już sobie sprawę z kim żyjesz, na co cierpi Twój mąż, musisz sama wiedzie, co masz zrobić. Jeśli nie uda Ci się męża nakłonić na leczenie, może być tylko gorzej. A jeśli Twój mąż zagląda też i do kieliszka, może być nawet niebezpiecznie. Bardzo niebezpiecznie! Dla Ciebie przede wszystkim, bo Otello całą swoją "chorą" uwagę skupia tylko na swojej partnerce.
Jeśli zdecydujesz się odejść od męża, musisz zrobić to w ukryciu, w tajemnicy, bo nie łudź się, że pozwoli Ci odejść. Będzie szalał... a wtedy może być naprawdę niebezpieczny. Może masz w rodzinie kogoś, kto Ci może pomóc? Sama możesz nie dać rady, a dzieci masz zbyt małe. Może poszukaj też pomocy w specjalnych ośrodku dla molestowanych kobiet.
Gorąco życzę Ci powodzenia! Rozumiem, co przeżywasz... i bardzo mi Ciebie żal! Nie daj się!!!
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 29 sierpnia 2011 23:03
Pomocy!!! Żyję z Otellem od 12 lat...nie zdawałam sobie sprawy w czym tkwi problem,dopiero niedawno poczytałam,skonsultowałam z psychologiem i przynajmniej wiem,że to ie ja zariowałam tylko mój mąż cierpi na syndrom Otella...Mamy dwójkę dzieci,jestem już na etapie analizy co dla nas lepsze? Tkwić w chorym związku,dawać się pomiatać,poniżać,traktować jak szmatę? Może lepiej jednak mieć rozbitą rodzinę,ale za to spokój i komfort psychiczny w domu? Za co,pytam się,moje dzieci mają wysłuchiwać od tatusia,który notabene jest wrednym,złośliwym tatusiem,jaka mamusia jest puszczalska,ma kochanków,zdradza? Mam dość...nie daję już rady...Wyzwiska,oskarżenia,wmawianie mi zdrady...a ja głupia przez lata wierzyłam,że swoim oddaniem mężowi,rodzinie,swoją wiernością,uczciwością i szczerością jestem w stanie amienić mojego Otella,że wreszcie przejży na oczy i zrozumie jaki ma skarb w domu! Tymczasem nieustannie dawałm się naierać na zapewnienia o bezgranicznej miłości,dawałam się nabierać na przeprosiny,wierzyłam w kolejne zapewnienia,że już nigdy więcej...A jednak nawet po dłużej chwili spokoju wracamy do punktu wyjścia i oskarżeń pod moim adresem.Chcę wreszcie żyć jak człowiek! Nie daję rady znosić dłużej uwięzienia w domu i upokażania mnie! Pomocy...nie mogę dłużej...
autor alutka
  • dodano: 30 kwietnia 2011 16:01
A s i u, no niestety, na przymusowe leczenie może być skierowana tylko taka osoba, która jest notowana przez policję za znęcanie się nad żoną, rodziną. Jeśli Twój mąż sam nie będzie się chciał leczyć, nikt go do tego zmusić nie może. Twoja rola, to nakłonić go do tego. Pracować nad nim - z dużą dozą delikatności (bez stawiania ultimatum), aby rozumiał, że jego postawa, jego zachowanie, plus alkohol, jest dużym problemem, zagrażającym Waszej rodzinie. Z pewnością nie jest to łatwe, ale spróbować trzeba, żeby dalej móc żyć w zgodzie z własnym sumieniem. Jeśli Ci oczywiście zależy na Waszym małżeństwie.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 30 kwietnia 2011 14:03
Witaj Halszko
Poszłam za Twoją radą i postawiłam mężowi ultimatum,że ma odstawić alkohol i pójść porozmawiać ze specjalistą z czym ma problem i że ja bardzo chętnie z nim pójdę bo sama czuję potrzebę wygadania się przed kimś kto będzie umiał nam pomóc.Ale mąż mój twierdzi,że cytuję:" jest zdrowy na ciele a tym bardziej na umyśle i nie potrzebuje się przed nikim tłumaczyć.A poza tym to on przecież pije tylko raz w tygodniu a to się wg niego do alkoholizmu jeszcze nie kwalifikuje" no i oczywiście już nigdy ręki na mnie nie podniesie.Fakt,że nie pił w Wielkim Tygodniu no bo nie wypada a on Katolik przecież, ale za to w Święta to sobie odbił przez 2 dni, teraz szykuje się długi weekend majowy ma zaplanowane spotkania na 3 dni pod rząd z kolegami i łaskę nam panowie zrobili bo zaprosili żony swoje z dziećmi też swoimi na rodzinne grillowanie.Podziękowałam mu pięknie za taki rodzinny weekend,stwierdziłam,że nie będę mu się z dziećmi pod nogami pałętać i jadę z nimi do rodziców tam przynajmniej wiem ,że odetchnę.Tylko,że zanim się tam udam to teraz muszę wysłuchiwać dlaczego robię mu na złość,że chcę pokazać swój wredny charakter, no bo jak on będzie wyglądał przed kolegami.Szczerze to guzik mnie to obchodzi niech on ma problem.Ja już zaczynam się gubić w tym związku,nie orientujesz się czy takiego typa można wysłać na przymusowe leczenie?
Pozdrawiam Asia.
autor asia
  • dodano: 20 kwietnia 2011 18:26
A s i u, dziękuję za to, że opisałaś swoją historię. Dla tych, co borykają się w życiu z taką przypadłością partnera, to wiele znaczy.
Ja myślę, że powinnaś przede wszystkim porozmawiać szczerze o swoich obawach z mężem. Pierwsze, czego od niego powinnaś się domagać, to zaprzestania picia alkoholu. Być może wtedy Wasze życie się zmieni na lepsze... Że jego chorobliwa zazdrość zelży. Bo też to alkohol powoduje przede wszystkim zaostrzenie napadów tej choroby, zwanej syndromem Otella.
Pozdrawiam oraz życzę powodzenia w ratowaniu swojego związku! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 20 kwietnia 2011 17:49
WITAM
Mam 34 lata,mojego męża poznałam gdy miałam 19 lat-wyszłam za niego mając lat 22 on miał 26.Jesteśmy razem od 15 lat mamy 2 fajnych dzieci(10-cio i 4-ro latka).Mąż od początku naszej znajomości przejawiał objawy zazdrości,ale nie było to dla mnie męczące czy niepokojące.Patrząc dzisiaj z perspektywy czasu widzę dopiero,że on już wtedy dawał mi sygnały,że nie będzie mi się żyło z nim dobrze tylko co raz gorzej.
Pierwszym sygnałem był fakt porzucenia studiów przez wtedy jeszcze mojego chłopaka,bo on sobie postanowił mnie nie opuszczać a studia nie uciekną(uciekły niestety).Drugim sygnałem był jego strach i rozpacz,że ja wybieram się dalej kształcić poza miejsce zamieszkania a do domu miałam przyjeżdżać co 2 tyg. ponieważ częściej mi się nie opłacało,a byłam na utrzymaniu rodziców.Po roku znalazłam uczelnię z moim kierunkiem i nauczaniem zaocznym co 2 tyg.Chłopak był cały szczęśliwy,ale na krótko bo koledzy ,bo cały weekend...itd itp.Wyszłam za mąż i się zaczęła sielanka,nie od razu oczywiście,choroba mojego męża rozwijała się bardzo wolno i równie wolno niszczyła nasz związek.Od jakiegoś czasu w trakcie współżycia on mi mówi jak bardzo mnie kocha, ze nikogo na świecie tak nie kocha że nie wyobraża sobie życia beze mnie i żę jakby się dowiedział że ja go zdradzam to zabije mnie i jego.Zaczęło mnie niepokoić nie to,że tak mówi tylko że ostatnio mówi to zbyt często.I miałam rację, mąż ostatnio wrócił jak co tydzień ze spotkania z kolegami w stanie wskazującym,ale grzecznie poszedł spać i nagle o 6.00 rano obudził mnie szarpiąc i bijąc gdzie popadnie,że go zdradzam nawet usłyszałam imię osoby z którą to robię,choć nie znam nikogo takiego.W szoku i spłakana uciekłam spać do dzieci,tam jakoś nie miał odwagi sie dalej awanturować.Na drugi dzień poszłam do pracy z myślą o co mu chodzi i za co tak mi sie dostało.Proszę sobie wyobrazić ze po moim powrocie z pracy on sie zachowywal jakby nigdy nic,a ja się nic nie odzywałam.Gdy mnie spytał bardzo grzecznie i czule czy coś mi poszło nie tak w pracy? bo mam zły humor,to myślalam czy by mu nie przyłożyć może sobie przypomni.Nie przyłożyłam ale opowiedziałam co zaszło wczesnym rankiem,mąż doznał ciężkiego szoku-on nic nie pamiętał!!!!!!!!!czy to możliwe???????Co ja mam zrobić w tej sytuacji?bo dobrowolnie do lekarza to on nie pojdzie.Obiecal ze juz nigdy wiecej , ze to 1 i ostatni raz. A jak bedzie 2 raz i dla mnie juz nie bedzie ratunku.Myślę o tym żebysmy sie rozstali ale ach... szkoda gadac ,jeszcze nie wiem co zrobie ale jak cos postanowie to dam znac jak sobie poradziłam.Pozdrawiam wszystkich którzy sie borykaja z tym zespołem.
autor asia
  • dodano: 19 kwietnia 2011 9:58
Dzień dobry
Mój partner był chorobliwie zazdrosny- nikt o niczym nie wiedział, bo tylko mnie truł swoimi chorymi myślami na temat mojej zdrady- gdy ktoś go widział nie wierzył mi- ze mnie robili chorą psychicznie, że takiego fajnego, porządnego faceta podejrzewam o taką straszną chorobę. To był zupełny absurd.
Uwolniłam się od byłego partnera teraz zaczynam żyć na nowo. Dobrze wiedzieć, że chorobliwa zazdorść posunięta do granic absurdu nazywa się syndromem Otella. Tego nie wiedziałam. Przyniosło mi to dużą ulgę. Dziękuję Halszko za ten artykuł
Pozdrawiam serdecznie
P.S. Chory "Otello" wciąga w gierki- swoje ofiary- znając dobrze dostęp do nich- znając przez lata swoje ofiary- wie nich wszystko to przerażające. Jak strzec się przed takimi ludźmi?
Tego nie widać na pierwszy rzut oka chyba nie? Tak myślę jak teraz patrzę wstecz. ? ?
Pozdrawiam serdecznie
dodano: 27 stycznia 2011 10:10
O l u, wiesz, nie chciałabym, abyś poczuła się obrażona... ale po tym co piszesz i jak piszesz, odnoszę wrażenie, że w relacjach damsko-męskich jesteś jeszcze bardzo niedojrzała emocjonalnie. Zastanów się sama, czego Ty tak naprawdę chcesz... spokoju od tego psychopaty, czy jego chorej "miłości"? W każdym bądź razie, widzę, że ta sytuacja Cię bawi, i nie zdajesz sobie sprawy, tak do końca, w co się wpakowałaś - na własne życzenie.
Jestem pewna, że on jeszcze nie powiedział ostatniego zdania, i niejedna jeszcze zła rzecz czeka Cię z jego strony. Tym bardziej, że on już Ciebie zdążył dobrze poznać, i wie, że może sobie na niejedno świństwo w stosunku do Ciebie pozwolić. Z pewnością tę wiedzę jeszcze nieraz wykorzysta. A Ty, jak mi się wydaje, swoim zachowaniem - sama się mu podkładasz.
Pozdrawiam! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 25 stycznia 2011 22:42
On nie miał problemu alkoholowego. Ja prędzej przez niego mogłam go się nabawić. Po drugie znikł. Nie ma go. Zablokował mnie na gg, mimo że nic do niego nie pisałam. Pewnie obserwuje moje opisy z innego numeru. Może nie. Nie piszę do niego, ale tak czy siak on ma moje rzeczy. Ja jego. Kiedyś dojdzie do konfrontacji. Mój Otello przestał mnie prześladować. Zdradził mnie pewnie hahahaahaha.
autor Ola
  • dodano: 25 stycznia 2011 19:08
O l u, utnij ten związek raz na zawsze! Na co Ty jeszcze czekasz? Zwróć się o pomoc na policję. Taki człowiek jest zagrożeniem dla kobiet... i to dosłownie. Przeczytaj sobie raz jeszcze historię kobiety, którą zamieściłam na końcu mojego wpisu. Wtedy zrozumiesz, że musisz się ratować, i to zawczasu.
Pozdrawiam! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 25 stycznia 2011 13:16
http://syndromotella.bloog.pl/id,328590217,title,Stoponiowe-pogarszanie-sie-stanu-chorego,index.html?_ticrsn=3&ticaid=5ba9e
autor BMX
  • dodano: 24 stycznia 2011 23:40
Sytuacja się tak nasiliła, że nie da się już żyć. On napisał maila z pomówieniami imiennymi do moich znajomych (włamał mi się na skrzynkę i adresy pobrał; wszystko też czytał i zmienił mi hasło na maila i facebooka). Trzeba od razu kończyć takie związki. Facet potrzebuje pomocy. Wyzywa mnie w smsach i stoi pod moim domem sprawdzając czy jestem czy nie. Jak mnie nie ma to pisze mi sms w stylu: "pojechałaś się pierdolić." Ludzie, nie macie pojęcia co się dzieje.
autor Ola
  • dodano: 22 grudnia 2010 9:31
Ejże, Ola, chyba nie macie zamiaru się u mnie wykłócać o Wasz (jakby nie patrzeć) nieudany, chory związek... i do tego cytować tu swoich wulgarnych słów? Potrzebujecie pomocy, i owszem. Ale czy Wy jej w ogóle chcecie? To jest pytanie!
Pozdrawiam oraz mimo wszystko, życzę mądrego podejścia do siebie samych! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 21 grudnia 2010 14:11
Ta, jasne. Nic nie słychać. Widziałam to nagranie. Jednego dnia mnie nienawidzi, pisze mi, że koniec, mam nie pisać, nie dzwonić, wyzywa mnie od "pizd" i "pojebanych suk" a teraz pisze, że kocha i jedzie do mnie do pracy. Ja naprawdę chora nie jestem. Nie zdradzma także. Nagrywał mnie, bo mnie sprawdza od samego początku. Sceny przybierały na sile aż po prostu we mnie wszystko pękło. Jak to zauważyłeś to nagle och miłość znowu. Gdzie ta miłość? Ja jej ostatnio nie dostrzegłam. Puste słowa i obietnice. To ja czuję się oszukana i tyle.
autor Ola
  • dodano: 21 grudnia 2010 13:09
A no właśnie, PODOBNO CHORY, Twój P.S. jest już wystarczającą odpowiedzią na to, że mnie intuicja nie myliła. Świadczy też o Twojej kulturze osobistej... I to by było na tyle!

Aha, dodam jeszcze tylko, że wszechwiedzącym nawet największy mędrzec nigdy nie jest... A ja jedynie wyrażam swoje zdanie - po czyimś takim, a nie innym opisie danej kwestii. Jak komuś to nie w nos, wystarczy że nie będzie tutaj pisał. Proste, nie?
Pozdrawiam oraz mądrych decyzji życzę! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 21 grudnia 2010 12:02
Bajkopisarka przestan wyciagac pochopne wnioski tylko tyle Ci powiem, od poczatku widac ze masz sie za wszechwiedzaca i wydaje Ci sie ze wszystko wiesz o wszystkich. Nagrywanie nie swiadczy o braku zaufania.... tak jak chwilowe zwatpienia nie swiadcza o koncu zwiazku. Na jakiej podstawie twierdzisz ze nie ma miedzy nami zaufania? moze poprostu Ty go nie widzisz... ale Ty nie musisz i tak wszystkiego wiedziec. Rada: przestan mowic ludziom kiedy ich zwiazek ma racje bytu a kiedy nie bo oni sami o tym decyduja. Pozdrawiam
P.S. a do naszych rozgrywek nikogo nie zapraszam, email jest zmyslony.
autor podobno chory
  • dodano: 20 grudnia 2010 22:18
Witam! Z zaproszenie niestety nie skorzystam, bo nie chcę dać się wciągnąć w jakieś Wasze rozgrywki. Bo że są to rozgrywki, wyczuwam intuicyjnie. A swoją drogą, to po co nagrywałeś Olę? To takie niskie! Nie macie do siebie zaufania? Skoro tak jest rzeczywiście... to tak czy siak, nie widzę szans na przetrwanie Waszego związku. Lepiej zakończyć go na przedbiegach, niż się w nim męczyć na dłuższą metę. Bez zaufania nie da się zbudować udanego związku.
Pozdrawiam oraz życzę powodzenia! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 20 grudnia 2010 20:33
No i proszę wypowiedział się sam Otello, który głosu tutaj nie powinien mieć. To blog tylko dla zdrowych psychicznie....!
autor ktoś
  • dodano: 20 grudnia 2010 20:12
Zapraszam do kontaktu na maila: aponcio@wp.pl. Otello miał urojenia a ja mam nagranie na któym słychać co robi Ola i zapewniam że nie jest to poezja...
autor podobno chory : )
  • dodano: 20 grudnia 2010 10:24
O l u, współczuję Ci z całego serca! Z tego, co piszesz, nie wróżę dobrze Twojemu związkowi. Ratuj go już, nie czekaj... albo ratuj się przed nim... bo potem może być za późno! Sama musisz wiedzieć - jak. Skoro już wiesz, że to, co wyczynia Twój chłopak nie jest normalne, i bardzo Cię rani. Nie okłamuj się tylko, że ta chorobliwa zazdrość Twojego chłopca, jest oznaką jego wielkiej miłości do Ciebie. To nie miłość, to choroba. Choroba, którą trzeba leczyć...Tyle, że Twój chłopak sam musi chcieć poddać się leczeniu. Nakłoń go. Jak Cię kocha, powinien Cię posłuchać... dla Waszego obopólnego dobra.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia w dalszym życiu! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 19 grudnia 2010 18:12
Jestem w związku z takim człowiekiem. Kocham go bardzo, ale każda kolejna scena odsuwa mnie od niego i zabija mnie. Nie wiem ile wytrzymam a chciałabym z nim być całe życie. Jeśli jednak sytuacja nie ulegnie zmianie to z bólem serca, ale ze zdrowiem psychicznym odejdę. Byliśmy teraz na urlopie. Jechaliśmy tam w nastroju wojennym, gdyż on ubzdurał sobie 2 miesiące temu, że go zdradziłam. Na miejscu było idealnie. W drodze powrotnej zaczęło się to samo. Jednak po 1000km zrobiło się lepiej i znowu mam wodę z mózgu. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem co dla niego znaczę a chcę wierzyć, że wiele znaczę, bo on zmienił bardzo wiele w moim życiu.
autor Ola
  • dodano: 13 grudnia 2010 10:29
Witam Wszystkich Czytelników! Widzę, że temat Syndromu Otella znajduje duże zainteresowanie. W przeciągu dnia ponad 30 tys. osób czytało ten mój artykuł. Dziękuję Wszystkim za to z całego ! Dziękuję również za komentarze! No cóż, komentarze, jak to komentarze, bywają różne. Jedni bagatelizują problem tej psychozy, inni wręcz z niego kpią... Ale są też tacy, którzy doświadczają tej potwornej choroby na co dzień. Albo sami na nią cierpią, albo ich partner... i szukają pomocy.
Oczywiście choroba ta dotyka nie tylko mężczyzn, kobiety również, tyle, że w mniejszym stopniu. Jedno jest pewne, jest to choroba psychiczna, z której samemu się nie wyjdzie. Nie wolno jej się wstydzić. Trzeba szukać ratunku u psychologa, względnie psychiatry. Bo nieleczona, nie tylko straszliwie utrudnia życie w związku, ale doprowadzić może do nieszczęścia. Tak jak doprowadziła w opisanej przeze mnie historii.
Pozdrawiam Wszystkich Czytelników oraz miłego dnia życzę! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 13 grudnia 2010 8:05
w rodzinie mam brata takiego otella koles o 24 dzwonil do mojej zony pytal sie czy ja napewno jestem w domu ale kilku krotnie pytal czy aby napewno bo mieszkamy w tym samym miescie co jego dziewczyna a on 30km dalej, u dziewczyny pod blokiem w ostatnia niesamowita zime przesiedzial niejedna noc masakra, teraz chłopak mieszka w warszawie i juz dostalem telefon od jej nowej kolezanki jaka to tak zwana"gehenne" przezywa znim- oczywiscie odlaczylem sie szybko od jakiego kolwiek pocieszania oczywiscie slowem tej "pani" bo przez ta chorobe i mnie i mojej rodzinie sie tez całkiem niezle oberwalo aha. ps.s raz jak zazartowałem do niego podczas gdy byl upojony alkocholem ze no tak byłem na piwku u niej pogadac itp. to mnie zaatakowal agresja - koniec byc jak po niezlym łomocie ulicznym TRAGEDIA -usypiac otelli
autor Brat Otella
blog: brak.lok.pl
  • dodano: 13 grudnia 2010 7:49
a ja jestem szczęśliwym singlem i pierdze na te wszystkie wasze problemy cieniasy :D
autor Singiel 4 ever
  • dodano: 12 grudnia 2010 21:47
witam
czytając tan artykuł jakbym widziała siebie ,jestem potwornie zazdrosna ,choć wszyscy mówią że jestem atrakcyjną kobietą jestem zazdrosna o męża , wszystko co jest napisane jest prawdą,tak się zachowuję,mąż nie daje mi powodów do zazdrości ciągle słyszę od niego jak bardzo mnie kocha jak go podniecam ,tyle razy tłumaczył mi ze inne go nie interesują są bo są ,nawet znajomi mówią że widać jak bardzo jest we mnie zakochany,a ja co niszczę nasze małżeństwo rodzinę ,nie wiem jak się uwolnić od tego ,nie piję jak tu piszą że to u alkoholików jest.Kocham go ale był moment że czepiałam się że na ulicy jest jakaś kobieta i już awantura choć nawet nie spojrzał,ciężko jest z tym żyć mi i mojemu kochanemu mężowi .Pragnę to pokonać,czasem myślę że już mija powoli aż tu nagle znów nachodzi przez byle głupotę i znów to samo .....
autor xxx
blog: ads
  • dodano: 12 grudnia 2010 21:18
W zazdrości jest więcej chciwości niż miłości...
autor Joanna
  • dodano: 12 grudnia 2010 21:00
A kobiet to nie dotczy? Bo tu napisano tak, jakby problem ten obejmował wyłacznie mężczyzn
autor misiuyogi
dodano: 12 grudnia 2010 20:59
zastanawim sie czy syndrom ottela jest mozliwy u kobiety ??
autor nie wazne
  • dodano: 12 grudnia 2010 20:35
Wymyślą Wam durnowaty tekścik a Wy się podniecacie,wypisujecie komentarze i zabieracie sobie czas.
Coraz częściej nam poddają takie głupotki,żeby odwrócić nasza uwagę od tragicznej sytuacji naszego kraju.
autor kilor
  • dodano: 12 grudnia 2010 20:09
MÓJ MEN MA SYNDROM ZARABIANIA KASY. WYGRYWA PONAD 20000ZŁ W MIESIĄC W SYSTEMIE Z STRONKI: bogaty-typy.entro.pl I JESTEM Z NIM SZCZEŚLIWA. NIE MUSIMY PRACOWAĆ.
autor z łodzi
  • dodano: 12 grudnia 2010 20:08
Witam,jestem mężczyzną. Z obecną żoną związany jestem od ponad 9 lat. W miarę dobrze nam się układa,ale czytając o sundromie Otella zaczynam zastanawiać się czy i mnie to nie dotknęło czoć nie odstawiam szopek jak tu przedstawione przypadki. Jestem zwykłym kochającym mężem i ojcem,ale łapię sie właśnie na przypadkach kiedy w myślach próbuje przyłapać na czymś żonę. Słucham uważnie jej różnych opowieści, czasem wychodzę przed dom kiedy sie wieczorem spóźnia lub sprawdzam czasem jej pocztę lub ubrania,torebkę czy telefon. I tak naprawde nie rozumiem dlaczego to robię. Nie jestem dzikusem,który zamyka ją w domu i robi z byle powodu awantury. I nie trzymam w ukryciu broni.Ale skąd u mnie to się wzięło? Mam nadzieję,że jakoś mi to minie.Ale nie mam pojęcia jak się tego pozbyć. Choć wydaje mi sie,że jestem na tyle silnym człowiekiem by w razie zdrady "nie płakać jak nad rozlanym mlekiem". Ale wszelka pomoc by się przydała,by pozbyc się tego uczucia.
autor siwy
blog: Syndrom Otella
  • dodano: 12 grudnia 2010 19:55
myśle że jednak w większości dotyczy i dotyka ten syndrom kobiety
autor krak
  • dodano: 12 grudnia 2010 19:55
myśle że jednak w większości dotyczy i dotyka ten syndrom kobiety
autor krak
  • dodano: 12 grudnia 2010 19:13
No tak a ja byłem z taką babą, to była dopiero gehenna, nikonu tego nie życzę. Wszystkie baby mi się podobały, jej kuzynka, moja bratowa, dziewczyna kolegi, szok.
autor Wit
  • dodano: 12 grudnia 2010 18:26
Cześć,
Byłam na interesujących warsztatach: Związki relacyjne - elementy nauk Tantrycznych i Tao. Mój partner wcześniej nie chciał na początku iść i nie wierzył, ze zmienią się nasze relacje.
Po warsztatach nasze doznania seksualne stały się bogatsze, miałam swój pierwszy orgazm głębinowy, a teraz kocha dłużej niż przysłowiowe 3 min. Zachęcam i polecam! Nasze relacje są takie, jakie jeszcze nie były :0).

Więcej na: http://www.fundacjaempiro.pl/i(...)_warsztaty.html
autor laki
  • dodano: 12 grudnia 2010 18:25
wiem cos na ten temat, sama byłam w takim zwiazku. przez lata godziłąm sie na upokarzanie, ale teraz wiem, ze sama musiałam zrozumieć wszystko. facet był starsznym zazdrosnikiem, do tego miał problem alkoholowy. cos niesamowitego, wiem, ze nikt nie uwierzy, jesli sam nie był nigdy w tak toksycznym zwiazku. dziekuje autorowi blogu, ze przedstawia ten problem i przestzrega innych przed nim
autor chanuka
  • dodano: 12 grudnia 2010 18:19
Żal. Kobiet są jednak bardziej zazdrosne. I mężczyznom potrafią zgotować totalną gehennę... Faceci to świnie. I tu jest sporo racji. Ale to przez kobiety jest częściej rozpadów małżeństw, rozwodów. Ich schizy są niewytłumaczalne...
autor Piotr
  • dodano: 12 grudnia 2010 17:56
A czy kobiety też mogą na to cierpieć, bo ja jestem wręcz chorobliwie zazdrosna o mojego partnera i boje się że tozniszczy nasz związek
autor kiki
  • dodano: 12 grudnia 2010 17:56
Moja byla mnie rzucila wlasnie dla goscia z tym syndromem... napoczatku nie chciala mnie w ogole słuchać bo jej mowilem ze on to ma ... dopiero po roku czasu do niej dotarło ze mialem racje ...
autor XXX
  • dodano: 12 grudnia 2010 17:34
witam.mialam faceta ktory przejawial sydrom otella.na poczatku myslalam ze mnie tak bardzo kocha i dlatego jest tak zazdrosny.ale zaczal przesadzac... myslalam ze rozmawiajac z kims zdradzam go.kogokolwiek spotkalam napewno juz z nim sie umowilam aby go zdradzic.wiedzialam ze to nie jest normalne.to choroba.nie jestem juz z nim.ale mamy kontakt i caly mowi mi ze wie "co ja robie".nawet nie chce sie domyslac co on sobie wyobraza.
autor m25
  • dodano: 12 grudnia 2010 17:06
JA NIESTETY JESTEM NA TO CHORY... :((( MAM DZIEWCZYNĘ I BARDZO JĄ KOCHAM I ZAWSZE BĘÐĘ. MOJA CHOROBA, A RACZEJ MÓJ TYP TEJ CHOROBY, NIE JEST DO KOŃCA TAKI JAK TUTAJ OPISANO. NIGDY NIE SKRZYWDZĘ SWOJEJ UKOCHANEJ I NIE BĘÐĘ SIĘGAŁ PO ALKOHOL. ALE JESTEM CHOROBLIWIE ZAWSZE ZAZDROSNY I NIE UMIEM TEGO ZMIENIĆ :(( ZAWSZE MAM WRAŻENIE, ŻE MOŻE MNIE ZDRADZIĆ :(( NIE WIEM Z CZEGO WYNIKA TA CHOROBA, ALE CZASEM SIĘ ZASTANAWIAM CZY NIE Z TEGO, ŻE KOBIETY NIE OKAZUJĄ UCZUĆ SWOIM FACETOM... ALE WIEM - JESTEM CHORY :(
autor Ja20
  • dodano: 12 grudnia 2010 17:00
JA DZIEKI BOGU W PORE UCIEKŁAM OD TAKIEGO MĘŻA I RADZE TO KAŻDEJ KOBIECIE. Z TYM CZYMŚ NIE DA SIE ŻYC.CZASAMI TO MYŚLAŁAM , ŻE JEST NAWET ZAZDROSNY O SAMEGO SIEBIE. POZDRAWIAM
autor MALWINA1972
  • dodano: 12 grudnia 2010 16:26
a ja trafiłam na takiego "psychopatę". I do tego był dyplomowanym psychoanalitykiem...
autor milka
  • dodano: 12 grudnia 2010 16:23
Widzę tu niemal same kumoterskie wpisy i miłą atmosferę|;-) Pewnie dlatego brak obiektywizmu w wielu wypowiedziach, a sam artykuł jest bardzo tendencyjny i "kłamliwy" bo sugeruje czytelnikom nieszczęśliwy finał, a wręcz tragedię z morderstwem w tle, w związkach z mężczyzną typu "Otello"   Nie wiem czy to było Twoim celem lub czy zostało spowodowane przykrymi doświadczeniami życiowymi, ale aż śmiać mi się chciało widząc jak wszystkie równym tempem kiwają Ci głowami i przytakują we wpisach   Bardzo ostrożnie dobieraj słowa moja droga. Nie uogólniaj i miej szersze spojrzenie na każdy temat, a szczególnie tak delikatny, i trudny. Równowaga zawsze w przyrodzie istniała i będzie istnieć. Nie ma człowieka bez winy, nie ma skutku bez przyczyny itd.. Mądry człowiek nigdy nie uwierzy w winę tylko jednej strony, chyba, że mówimy tu o psychopatach, ale i w tej ocenie trzeba być ostrożnym. Często to my ludzie tworzymy demony, zmieniamy naszych ukochanych nie zastanawiając się nawet nad tym lub podświadomie chcąc wywołać w nich oczekiwaną-nieoczekiwaną reakcję...
Pozdrawiam
autor Vito
  • dodano: 12 grudnia 2010 16:03
KIEDYS SPOTKALAM CZLOWIEKA PSYCHICZNEGO W POCIAGU SIEDZIAL Z NOZEM. NIGDY NIE WIADOMO CO TAKIEMU W GLOWIE SIEDZI.
autor GFRGTHB
  • dodano: 12 grudnia 2010 16:03
KIEDYS SPOTKALAM CZLOWIEKA PSYCHICZNEGO W POCIAGU SIEDZIAL Z NOZEM. NIGDY NIE WIADOMO CO TAKIEMU W GLOWIE SIEDZI.
autor GFRGTHB
  • dodano: 12 grudnia 2010 15:56
ja nie pije i żyje i jestem mężczyżną dziwie się chłopowi ,że posunął się do takiej głupoty trza było gościu dać jej wolną rekę niech idzie jak chce tego kwiatu to duzo każdy kocha zmusić nie moż na proste.
autor wojciech
dodano: 12 grudnia 2010 15:54
ja nie pije i żyje i jestem męzczyżną dziwie się chłopowi ,że posunął się do takiej głupoty trza było gościu dać jej wolną rekę niech idzie jak chce tego kwiatu to duzo każdy kocha zmusić nie moż na proste.
autor wojt
  • dodano: 12 grudnia 2010 15:52
byłam z chłopakiem który choruje na ten zespół teraz siedzi w areszcie
autor kika467
  • dodano: 10 grudnia 2010 18:37
L o l e k, nie zgadzam się z Tobą... nie wszystkie, tylko mały procent.
Nie wiem, z jakimi kobietami miałeś do czynienia, że masz takie o nich zdanie. Pewnie źle trafiałeś.

Pozdrawiam ! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 10 grudnia 2010 18:30
T o m e k, oczywiście, że syndrom Otella dotyka również i kobiety... Ale, jak już, to nie w tak wielkim stopniu co mężczyzn. Syndrom Otella w męskim "wykonaniu" jest też o wiele bardziej niebezpieczny.
Pozdrawiam! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 10 grudnia 2010 12:04
Biedne kobietki?? O co z facetami?? Moim zdaniem prawie wszystkie kobiety mają ten syndrom i to bardzo zaawansowany
autor Lolek
  • dodano: 10 grudnia 2010 12:03
Biedne kobietki?? O co z facetami?? Moim zdaniem prawie wszystkie kobiety mają ten syndrom i to bardzo zaawansowany
autor Lolek
  • dodano: 10 grudnia 2010 11:46
mysle ze powinnismy pamietac ze ten syndrom dotyka nie tylko mezczyzn ale i kobiety
autor Tomek
  • dodano: 01 grudnia 2010 19:32
H a n i u, temat pewnie trudny poruszyłam, ale jakże życiowy. Jest wiele kobiet, które przeżywają podobną gehennę. Może dzięki mojemu wpisowi choć jedna dziewczyna mocno się zastanowi, zanim się zwiąże na stałe z mężczyzną dotkniętym syndromem Otella.
Pozdrawiam cieplutko! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 01 grudnia 2010 19:31
B e l f e r k u, a pewnie, że nie ma co zbaczać z drogi, by zobaczyć rogi, bo skoro rogi jednak są, powinny być już widoczne na drodze.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 01 grudnia 2010 15:40
oj Halszko - trudny temat podrzuciłaś ... ja tylko mogę dziękować Bogu, że na taki egzemplarz w życiu nie natrafiłam ... a cóż ja bym biedna poczęła kiedy ja studiowałam we W
autor biruta M Liberalka
  • dodano: 01 grudnia 2010 15:40
oj Halszko - trudny temat podrzuciłaś ... ja tylko mogę dziękować Bogu, że na taki egzemplarz w życiu nie natrafiłam ... a cóż ja bym biedna poczęła kiedy ja studiowałam we W
autor biruta M Liberalka
  • dodano: 01 grudnia 2010 15:23
Nie ma sensu zbaczać z drogi,

żeby sprawdzić czy ma rogi.
autor krzykot6
  • dodano: 01 grudnia 2010 13:50
V o j t e k, u nas dzisiaj też zimno, ale gdzieś tak -10 st. Mimo to, byłam w lesie pobiegać. Czuję się wspaniale! Rześko i... pełna werwy.
Fajnie, że idziesz na Rajd Barbórki. Będziemy mieli co oglądać... No i poczytać, bo jeszcze i o sprawach damsko-męskich tekst zapowiadasz. Będę czekać na Twój nowy wpis. Tymczasem pozdrawiam Cię bardzo serdecznie! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 01 grudnia 2010 13:37
L e n k o, no widzisz, jaką jesteś szczęśliwą kobietą? Tobie się udało znaleźć cudownego męża. Ale masz rację, wiele dziewczyn ma skłonności do wiązania się z łajdakami... albo z psycholami. I nie wiadomo tak naprawdę skąd to się bierze. Ja myślę, że to kolejny syndrom... syndrom neurotycznej potrzeby miłości.
Matko, to już 5 miesiąc? Rzeczywiści ten czas leci niesamowicie!
Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko oraz Twoje Pięciomiesięczne Szczęście! Proszę, pogłaszcz to Twoje Szczęście ode mnie. Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 01 grudnia 2010 6:33
Widocznie zapomniałem kiedy się zima zaczęła w zeszłym roku.
Czas mi bardo szybko leci!
Dziś u nas minus 17 stopni...
A w metro jest ponad 10 stopni ciepła:)
W sobotę idę na samochodowy rajd Barbórki. Porobię fotki i filmik. Lubie ryk silników i szybkie auta.
I piękna będzie sceneria , bo śnieg!
W następnym wpisie tez dam coś o sprawach damsko-męskich. Z autopsji oczywiście.
A mam spor takich tematów.
Pozdrawiam Ciebie i Twoja okolicę
Vojtek i moja okolica
autor vojtek
  • dodano: 30 listopada 2010 18:45
Co za masakra! No, po prostu szok.
Jakie to szczescie, ze mam tak cudownego meza i ze nie popelnilam tego bledu, ktory czesto popelniaja dziewczyny wiazac sie z takim samym lajdakiem jakim byl ich ojcec...
Pozdrawiam Cie serdecznie na poczatku 5 miesiaca:) Alez ten czas leci, co nie?
:)
autor mada-lena77
  • dodano: 30 listopada 2010 15:49
V o j t e k, zastanawiasz się jak można nazwać taki syndrom na przykładzie partnerki Banderasa, która za niego wyszła za mąż, mimo że ją bił? Ja bym go nazwała syndromem neurotycznej kobiety, albo syndromem neurotycznej potrzeby miłości. Niestety, takich kobiet jest bardzo dużo. Znoszą wiele, bardzo wiele, aby tylko "tkwić" u boku kochanego (jak im się wydaje) mężczyzny.
A coś Ty taki zaskoczony zimą w listopadzie, przecież w zeszłym roku śnieg spadł już w połowie października, i leżał ponad tydzień. A ja lubię zimę... hihihi...!
 i wcale mi metra nie potrzeba.
Pozdrawiam serdecznie "metrowego" Pana! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 30 listopada 2010 15:45
S t e f a n, zazdrość i miłość nawet powinny w parze chodzić... z tym, że miłość powinna być mądra, a zazdrość rozsądna. Wtedy tragedii nie będzie żadnej.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 30 listopada 2010 4:44
U nas zawiało!
Bezpośrednio mnie to nie dotyczy, bo do pracy metrem jeżdżę.
I tu widać jakim dobrym środkiem transportu jest metro.
Tak ostra zima w listopadzie jest dla mnie zaskoczeniem!
Wracając do Twojego wpisu.
Ja się dość późno ożeniłem. Mając 40 lat. Trochę może dlatego, ze kobiety widziałem głównie pod kątem mojego znajomego M. pseudonim Banderas.
Pięścią złamał nos dziewczynie. Ten nos ma do dziś trochę krzywy.
DLACZEGO ONA PO TYM WYDARZENIU WYSZŁA ZA NIEGO? I spłodziła z nim dwoje dzieci?
Przecież po takim wydarzeniu wiedziała kim on jest, co ją może spotkać.
Dałbym wiele, żeby wiedzieć co jest w duszy takiej kobiety...
Przecież M nie taił kim jest. Nie oszukiwał!!!
JAKI MAGNES CIĄGNIE KOBIETY DO TAKIEGO FACETA?
I do dzisiaj tego nie wiem.
Jak taki syndrom można nazwać?
Pozdrawiam z bielutkiej Warszawy
autor vojtek
  • dodano: 29 listopada 2010 12:56
witam
Miłość i zazdrość to jak dwie siostry,
jak sztylet wbity w serce ostry!
Zazdrość i miłość chodzą w parze często,
a efekt? od tragedii gęsto


Pozdrowienia
zostawiam
po wizycie ślad
autor stemil99
D a n u s i u, to też przeżyłaś piekło na ziemi z tym Twoim potworem. Wiesz więc, co znaczy syndrom Otella. Szczęściem, jesteś kobietą, która umie sobie w życiu poradzić... I bardzo dobrze! Teraz jesteś w bardzo udanym, szczęśliwym związku. I na pewno tak już zostanie. Wasz 20-letni staż o tym świadczy.
A u nas śniegu co niemiara. Zima oszalała... no bo żeby na przedbiegu aż tak sypać śniegiem?
 To co będzie później?
Pozdrawiam jednak bardzo gorąco... aż paruję od odśnieżania. Nawet to lubię, bo to takie zdrowe.
 Pa! Halszka

autor bajkopisarka771
  • dodano: 29 listopada 2010 12:16
P a t r y c j o, o tak, takich dramatów z syndromem Otella w tle jest wiele w naszym otoczeniu. Najgorsze jest to, że kobiety bardzo długo nie zdają sobie sprawy z tego, że taka chorobliwa zazdrość ich partnera jest po prostu chorobą psychiczną, i że grozi im naprawdę wielkie niebezpieczeństwo. Wstydzą się przyznać, że z ich partner tak się nad nimi znęca psychicznie i fizycznie. Niewiele jest kobiet, które potrafią szukać dla siebie ratunek... i najczęściej dochodzi do nieszczęścia. Smutne to bardzo.
Pozdrawiam cieplutko oraz miłego dnia pracy życzę! Halszka 
autor bajkopisarka771
  • dodano: 29 listopada 2010 12:11
V o j t e k, dziękuję za słowa uznania, co do mojego tekstu! Też uważam, że jedynym ratunkiem w tej chorobie jest ucieczka od partnera dotkniętego tą straszliwą chorobą... i to jak najdalej. Na tę chorobę nie ma skutecznego lekarstwa.
Pozdrawiam serdecznie Pasjonata fotografii! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 29 listopada 2010 12:04
A l e n k o, a pewnie, że to ludzkie, bać się o swoją ukochaną osobę... ale taka chorobliwa zazdrość, jaką opisałam, nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek bojaźnią. To psychoza, straszliwa psychoza, która dotyka przede wszystkim mężczyzn, i na którą właściwie nie ma lekarstwa.
Dziękuję za zaproszenia! Z pewnością skorzystam. Buziaczki! Halszka
autor bajkopisarka771
  • dodano: 29 listopada 2010 12:02
P r o m y c z k u, bardzo smutna historia... biedna ta Twoja Znajoma... biedne te wszystkie kobiety, które cierpią ze swoim "Otellem". Tak jak mówisz, tacy faceci są zagrożeniem dla kobiet... i nie ma na nich rady. Z tej choroby się nie wychodzi. Jedyne wyjście, to ucieczka, i to jak najszybciej... by nie było za późno - jak w przypadku Twojej Znajomej.
Pozdrawiam bardzo cieplutko, mimo ostrej zimy za oknem! Halszka 
autor bajkopisarka771
  • dodano: 29 listopada 2010 9:37
Kochana Halszko .
Bardzo ciekawy temat dałaś::))
Ja właściwie nie należę do osób zazdrosnych.Mąż też nie.
Ale przyznam ,że małą zazdrość posiadamy.Taką by nie skrzywdzić nikogo.Każdy to nosi w sobie.Tylko są jak piszesz ludzie ,którzy cierpią ,chorują z zazdrości.To faktycznie jest straszna choroba...Tacy ludzie powinni się leczyć Psycholodzy na start!!!!!Bym powiedziała.
Są ludzie ,gdzie dają sobie radę.
I tacy co nie.
Ja miałam męża z pierwszego małżeństwa...okropny ,straszny ,zazdrosny...I ciągle mnie posądzał o zdrady.Kiedy właściwie sam mnie zdradzał,na każdym kroku.A żeby nie podejrzewać o to .Mnie posądzał...I to było najgorsze Halszko.Bo ja tyrałam ,dziecię do żłoba nosiłam ,targałam go już o 5.30 z rana ,by do pracy zdążyć .Potem odbierałam ,zakupy ,sprzątanie ,pranie itd,,,Na pysk leciałam że się tak wyrażę .A gdzie mi do zdrady ,było myśleć ,Jak drżałam o każdą noc .Czy przyjdzie i mnie uderzy ,czy zabierze kasę..oj było tego kochana w moim życiu...6 lat męczyłam się z dziadem....Odeszłam z podniesioną głową ,,,byle jak najdalej od niego .Nie pozwoliłam na to bym była tak poniżana .Wygrałam!!!! Dzisiaj mam męża drugiego 20 lat jesteśmy razem i kochamy się ,szanujemy i nigdy nie dajemy dla siebie na deser zazdrości....Bo życie trzeba umieć przeżyć a nie zabijać.
Pozdrawiam cieplutko::)) Wieje ma padać ...Śniegu tak jakbym posypała solą ::)))
autor Danka-lira
  • dodano: 28 listopada 2010 21:31
Iluż takich jest wokół nas i nie zdajemy sobie sprawy, ile też związanych z tym dramatów rozgrywa się w naszym otoczeniu. Zdarza się, że dowiadujemy się o tym gdy dochodzi do nieszczęścia. Określenie "zazdrosny, to znaczy że kocha" w takiej sytuacji brzmi złowieszczo. Pozdrawiam serdecznie, Patrycja
autor patrycjal11
  • dodano: 28 listopada 2010 21:02
Dobry tekst napisałaś i potrzebny.
Ja miałem kolegę, który był zazdrosny tak o żonę, ze do pracy przychodził do żony i sprawdzał z kim rozmawia. Jest to choroba tak. Ale żona tego nie uleczy. Musi sama uciec bo inaczej ona też zachoruje.
Nie jest łatwo uciec, może to się wydawać nieludzkie. Ale lepiej , żeby jedna osoba była chora niż dwie.
Mnie takie sprawy interesują.
A pierwszy aparat Zorki mojego ojca to mam w domu. Jeszcze zerżnięty z niemieckiej Lejki:)
Perfekcyjne wykonanie. Chromy błyszcza do dziś!
A ma około 60 lat!
Pozdrawiam Ciebie wieczorem
Vojtek
autor vojtek
  • dodano: 28 listopada 2010 21:02
Dobry tekst napisałaś i potrzebny.
Ja miałem kolegę, który był zazdrosny tak o żonę, ze do pracy przychodził do żony i sprawdzał z kim rozmawia. Jest to choroba tak. Ale żona tego nie uleczy. Musi sama uciec bo inaczej ona też zachoruje.
Nie jest łatwo uciec, może to się wydawać nieludzkie. Ale lepiej , żeby jedna osoba była chora niż dwie.
Mnie takie sprawy interesują.
A pierwszy aparat Zorki mojego ojca to mam w domu. Jeszcze zerżnięty z niemieckiej Lejki:)
Perfekcyjne wykonanie. Chromy błyszcza do dziś!
A ma około 60 lat!
Pozdrawiam Ciebie wieczorem
Vojtek
autor vojtek
  • dodano: 28 listopada 2010 19:41
Halszko droga, to takie ludzkie; bac sie o swoja ukochana osobe. Jestem zazdrosna z natury; boje sie, ze inna kobieta bardzo latwo moze odebrac mi mezczyzne, o ktorego tak bardzo walczylam. Jestem zazdrosna i juz!  Nie biore pod uwage chorobliwej zazdrosci, ktora niszczy zwiazek - takie uczucie jest mi obce.
Halinko, zapraszam Cie serdecznie na kawke i ciasteczko w dniu andrzejkowego swieta 
autor Al.
  • dodano: 28 listopada 2010 19:05
Znam bardzo dobrze ten problem ...Nie tylko z lekcji psychologii...z praktyk na oddziale psychiatrycznym...ale rowniez z zycia...
Moj znajomy "Otello" daleki byl od alkoholizmu...Inteligentny,kulturalny...pozornie oddany i czuly maz....wzorowy ojciec...Jednak za drzwiami mieszkania rozgrywaly sie codziennie "dantejskie " sceny zazdrosci..Inwigilacja az po granice absurdu...Rozliczanie z kazdego wyjscia..telefonu...sms-a...Awantury o kazda minute spoznienia z zakupow ,czy przychodni...awantury o rozmowy z sasiadem..pracodawca..kolegami z pracy...Jego zona byla przerazona metamorfoza,ktora zauwazyla niespelna 2 lata po slubie...Z czasem zycie pod wspolnym dachem stalo sie nie do zniesienia..Zrozumiala,ze jej maz potrzebuje leczenia..ze chorobliwa zazdrosc zzera go od srodka....Niestety nie potrafil juz trzezwo rozmawiac...nie potrafil nie krzyczec...Postanowila od niego odejsc...Zabraklo jej jednak sil..by doprowadzic sprawe do konca...Dostala w pracy podwyzke.."Otello" wiedzial lepiej dlaczego...Oczywiscie,ze wg niego ,nie za dobre efekty w pracy...lecz za romans z szefem...Tego samego dnia,wpadl do biura...i rzucil sie na niego z piesciami..a jej powiedzial,ze ja zabije jak wroci do domu....Nie wytrzymala tego napiecia...popelnila samobojstwo...a "Otello" oczywiscie zostal uznany za niepoczytalnego...i nawet za pobicie nie otrzymal kary...
Tacy faceci sa realnym zagrozeniem dla kobiet...Syndrom Otella jest trudny do wykrycia..bo ujawnia sie w bezposrednim kontakcie z zona..partnerka...a zaden mezczyzna nie przyzna sie przed samym soba,ze cos jest z nim nie tak..ze zazdrosc juz dawno przekroczyla granice tej "zdrowej"...dozwolonej...
Ech Halszko..trudny i smutny temat poruszylas...Tal wiele tragedii juz sie rozegralo z "Otellem " w tle...
Pozdrawiam cieplo z zasniezonej Austrii i buziaczka zostawiam
autor Promyczek

dodano: 02 czerwca 2016 11:40
O rany, Człowieku, Help", przecież jest na to rada. Wystarczy zgłosić się do dobrego psychologa i przejść odpowiednią terapię. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Porzućcie z Żoną takie tragiczne myśli. Dacie radę! Ja w to wierzę. Jest wiele osób, które z tego wyszły. Trzeba tylko mocno chcieć. Pozdrawiam gorąco!
autor Szczęśliwa kobieta
  • dodano: 27 maja 2016 22:16
witam sam cierpie na to kurestwo nie wiem jak sobie z tym radzic moja zona cierpi bardziej kocham ja to juz dla mnie nie ma sensu mam tego dosc nie chce jej ranic mysle o rozwodzie dla dobra jej i dzieci niechce by moi synowie byli tacy jak ja i moj ojciec mam tego dosc nie radze sobie z tym jest coraz gorzej a jak czytam o tej chorobie to boje sie ze moze byc jeszcze gorzej zona nie chce odejsc ...tylko isc na pociag
autor help
  • dodano: 15 września 2015 19:01
Droga Tereso,z moim mężem przeżyłam też 30 lat,te same zachowania,tak samo na zewnątrz - inteligent,elegant, dusza towarzystwa,kto by pomyślał że ma zespół otello.Wmawiał mi za kochanka brata i nawet zięcia .Tylko my wiemy jak sobie z tym radziłyśmy,Wyprowadził się kilka lat temu,chciałam go ratować bo pokochałam Go jako zdrowego na całe życie,ale nie chciał się leczyć, żyjemy w separacji.A ja jestem bardzo samotna zwłaszcza w wolne dni ,czekam na cud Jego uzdrowienia...pozdrawiam
autor EWKA
  • dodano: 28 maja 2015 9:59
Andziu, Twoje życie w Twoich rękach. Brzmi to jak banał, ale to oczywista prawda. Nikt Ci nie jest w stanie pomóc, jeśli Ty sama nie będziesz chciała. Kredyt! Ważna zobowiązanie, ale co znaczy - na przeciw całego życia? A życie jest przecież takie krótkie!

Rozmowa, spokojna, konstruktywna, osobno z mężem, osobno z dziećmi, potem razem - to pierwszy krok. W tej rozmowie nie biadol nad swoim losem, zapewnij ich, że bardzo ich kochasz i powiedz co Cię boli w ich zachowaniu, spytaj czego oni od Ciebie oczekują, oprócz tego, co dla nich robisz. Jeśli sama sobie nie poradzisz, spróbuj namówić rodzinę na psychologa.
Nie czekaj, nie dawaj się poniżać, jesteś wartościowym Człowiekiem i masz prawo do godnego życia. Ale sama musisz o to zawalczyć.

Jeśli się nie uda, jeśli Twój mąż rzeczywiście dotknięty jest syndromem Otella, to i tak musisz wiedzieć, że życie może być jeszcze i dla Ciebie piękne, tyle że Ty sama musisz sobie to wszystko w swoim "centrum dowodzenia" poukładać.. i działać.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Halszka - blog
  • dodano: 26 maja 2015 17:42
Witam.mysle ze i ja jestem w zw.z Otello.wedlug niego zdradzam go w pracy,na imprezie pracowniczej,u kolezanek na urodzinach,u rodzicow,w domu kiedy go nie ma,w drodze do pracy.przeszukuje mi tel.kiedy tylko ma spisobnosc sledzi na fb.i innych portalach kogo mam w znajomych z kim pisze i jak czesto i oczywiscie najczesciej to pisze szyfrem i unawiam sie na zdrade.codzien slysze ze spaslam sie jak swinia,za chwike ze napewno go zdradzam i potem rozmawia jakby nic sie nie stało. Wieczorami wjezdza mi na psychike ze nie wspolzyjemy bo pewnie mam innego i z nim to robie.Boze ja naprawde mam dosc.mam dwoje dzieci.starsza corka traktuje mnie jak smiecia a nlodszy syn zaczyna. Bo widza ze tata tak robi...zawsze znajdzie powód zeby mi picisnac...to zupa za duzo ma miesa to zamalo,to ziemniaki za suxhe to za mokre,to kotlet za gruby to za chudy....to ze stringi uvieram to bapewno bede go zdradzac z kolega z pracy...mam dosc.mamy wziety kredyt mieszkaniowy razem wiec nawet nie mam dojad isc....
autor andzia
  • dodano: 26 lutego 2015 22:24
Anneto, jakkolwiek by był partner prowokowany do zazdrości, jeśli nie ma zaburzeń psychicznych, na syndrom Otella chorował nie będzie.
Pozdrawiam!
autor Halszka - blog "Na cętce źrenicy i w obiektywie"
  • dodano: 26 lutego 2015 10:52
Moim zdaniem chorobliwa zazdrość występuje często, ale... często prowokuje ją partner :/ dając mu powody do zazdrości (flirty, spotkania, smsy - jak tu: http://www.eporady24.pl/grozby_w_zwiazku_z_przesylanymi_sms_ami,pytania,6,80,3303.html) prowokujemy podjerzliwość, nieufność. a jak jeszcze wyjdzie cos na boku problem się poglłębia
autor Anneta
  • dodano: 06 sierpnia 2014 7:20
Intrygujący blog!
autor Baldwina
  • dodano: 12 maja 2014 22:26
Rany, Ann, wrzuć na luz! Chcesz urodzić zdrowe dziecko, czy kłębek nerwów? Ty nie jesteś chora, Ty jesteś przewrażliwiona. Myśl teraz o sobie i dziecku, a nie o podejrzeniach o ewentualną zdradę swojego partnera. Musisz mieć do niego zaufanie. Bez zaufania jeszcze nikt nie zbudował dobrego związku. Taki związek z czasem automatycznie obumiera. A Ty chyba tego nie chcesz, co?

Jak facet będzie chciał zdradzić, to mu nawet nawigacja w tym nie przeszkodzi. Po co się zadręczać na zapas? Komu to jest potrzebne? Spodziewacie się dziecka, wydoroślej w końcu. Jak przestaniesz go podejrzewać i jakże brzydko kontrolować, zobaczysz jak sama lekko się poczujesz.

Nie doprowadzaj do tego, aby poprzez swoją głupią podejrzliwość zniszczyć wszystko co dobre w Waszym związku. Sama mówisz, że to dobry chłopak, więc odpuść! Dobrej i miłej partnerki się nie zdradza. Od zazdrośnicy z czasem się oddala... A wtedy, kto wie?
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Halszka - blog "Szczęśliwa kobieta"
  • dodano: 12 maja 2014 9:39
Witam, od jakiegoś już czasu mam świadomość że jestem chorobliwie zazdrosna. Postanowiłam napisać, ponieważ nie wiem co robić. W poprzednim zwiazku byłam z chłopakiem 6 lat, nakryłam go na zdradzie, i zastanawia mnie czy ja to spowodowałam swoimi wiecznymi oskarzeniami, czy słusznie podejrzewałam ze moj ówczesny chłopak ma rozwiazły charakterek i lubi sobie czasami skoczyc w bok. No tak, tylko że teraz mam nowego chłopaka i wszystko było w porzadku do czasu jak mnie nie okłamał. Mianowicie moj chłopak często wyjeżdżał w delegacje, do hoteli ze SPA a wiadomo co na takich wyjazdach sie dzieje. Zarzekał się że bardzo mnie kocha i byłby debilem jakby coś miał zrobić zeby mnie zdradzic i stracić. Tym bardziej że znał moją poprzednią historię. Pewnego razu przedstawił mi koleżanke z pracy która miała ok 55 lat i to nie była kobieta zadbana, taka z ktora mozna isc do łózka ... (Na marginesie, muszę nadmienić że moj chłopak miał wówczas 29 lat, to było rok temu). No własnie zarzekał sie że ma takie koleżanki w firmie i nawet nie mialby z kim mnie zdradzic- przyzekajac na grób swojej matki, bez mrugniecia okiem! Ja mieszkałam wówczas w Warszawie, On we Wrocławiu, ale wszystkie weekendy spędzalismy razem. No właśnie i któregos razu przyjechałam do Wrocławia i dowiedziałam się od znajomego że Moj chlopak bedac na imprezie opowiadał ze kochal sie z kolezanka z pracy na wyjezdzie słuzbowym. Po tej całej opowieści chciałam wyjasnien. W zwiazku z tym moj chlopak mi powiedzial ze to bylo zanim zaczelismy sie spotykac, na imprezie firmowej, przespał sie z Ta kobieta ktora mi przedstawial. Z ta Pania 55 letnia!!!! W tej sytuacji dla mnie byl koniec zwiazku. Błagał, prosił, pojechal ze mna na wykrywacz kłamstw! Udowodnił że bylo to przed tym jak zaczęliśmy się spotykać. Wybaczyłam mu, ale od tej pory nie ufam. Męcze siebie, jego i zaczynam zastanawiać się czy nie jestem chora. Wbiłam mu w gps nawigacje, zeby widziec gdzie jest. Przeprowadził sie do Warszawy, ale jak idzie do pracy (pracuje w korporacji w zupełnie innej firmie niż wtedy) odczuwam lęk. Mam takie uczucie, że jak poszedł z tą starsza kobieta to co będzie jak zobaczy jakas młodsza??? Nie wiem co robic bo jestem w ciazy, to dobry chlopak tylko mial taki psi charakter i zastanawiam sie czy to kiedys nie wroci. A ja nie chce wiecznie zyc w niepewnosci. Moze powinnam to leczyc, moze jestem chora?
autor Ann
  • dodano: 30 kwietnia 2014 9:03
Adamie, to już połowa sukcesu, bo zdałeś sobie sprawę ze swojej choroby. Tak, syndrom Otella to jest choroba, którą się leczy. I skoro Ty zdajesz sobie z niej sprawę, i tak bardzo chciałbyś być normalnym facetem, kochającym normalnie z odrobiną tylko zdrowej, niemęczącej zazdrości, to masz wielkie szanse z tej choroby wyjść. Konieczna będzie terapia u psychologa. Bez obawy, taka terapia nie boli, taka terapia pozwala zrozumieć samego i swoje emocje. Nauczy w jaki sposób emocje odpowiednio ukierunkowywać, a złe rozładowywać.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Halszka - blog "Szczęśliwa kobieta"
  • dodano: 29 kwietnia 2014 17:23
Witam wszystkich... już jakiś czas miałem przeczucie, że coś jest ze mną nie tak. miałem duży problem z zazdrością. Zawsze miałem "analityczny" charakter. Zawsze lubiłem analizować różnie zachowania, czy niuanse zachować. I zawsze miałem problem z zazdrością. W moim poprzednim związku sprawdzałem telefon, pocztę, chat na FB, kiedy moja dziewczyna wracała z nauki jazdy uśmiechnięta i zadowolona dostawałem szału. Wściekałem się kiedy tańczyła z innym facetem, kiedy rozmawiała z innymi facetami. Odzyskiwałem skasowane zdjęcia z jej aparatu, zainstalowałem jej szpiega na laptopie. Kiedy wyszło, że pod moją nieobecność masturbuje się z użyciem RedTuba moja paranoja sięgnęła zenitu. Zaczęły się pytania (zadręczanie) o zdradę, chciałem po prostu usłyszeć potwierdzenie, że jest coś nie tak. Kiedy musiałem wyjechać na pół roku do pracy za granicę, dostawałem szału kiedy nie odbierała telefonu. Kiedy wracała do domu o 23 i mówiła, że była z kolegą na piwie tłukłem pięścią w ścianę. Dziś trafiłem, na opis syndromu Otella. Przeraża mnie moje zachowanie i nie wiem co z tym zrobić. Mam wrażenie, że to ja zniszczyłem poprzedni związek. Dziś mam kochającą dziewczynę, i nawet nie jestem zazdrosny, ale kiedy spotyka się z jakimś kolegą ostatnim wysiłkiem próbuje się powstrzymać przed wybuchem. Włącza mi się panika. Wiem, mam świadomość, że moje ataki są bezpodstawne. Widzę, że mnie kocha i codziennie mam dowody tego, a mimo tego czasem włącza się ta panika. Poradźcie jak sobie z Tym poradzić.
autor Adam
  • dodano: 04 marca 2014 15:45
No wiesz, Szejker, jak możesz mieć takie myśli? Przecież masz dzieci, które Cię potrzebują. To czysty egoizm byłby z Twojej strony zostawić je same na tym świecie. Samobójstwo - to też tchórzostwo. Jak możesz poddać się takiemu tyranowi? A gdzie wola walki? Nie masz gdzie pójść? A lepiej pod przysłowiowy most nawet, aniżeli myśleć o samobójstwie, albo też poddać się mężowi tyranowi.
Jest przecież Niebieska Linia, są Domy dla Samotnych Matek, tam na początek możesz udać się z dziećmi. Z pewnością dla Twoich dzieci będzie to lepsze niż utracić matkę, albo żyć w piekle z ojcem.

Zastanów się głęboko i zacznij działać. A tylko nie mów, że nie masz siły, ciągnij ją ze swojej słabości... dla dzieci, dla siebie. Kobieta potrafi nawet z pięt siłę ciągnąć.

Nie masz pojęcia, jak życie może być piękne, teraz nie masz, ale jak o nie zawalczysz to się sama przekonasz.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę.. i za żadne skarby nie poddawaj się! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 04 marca 2014 15:09
Witam wszystkich chyba potrzebuję pomocy. ja i moje dzieci. nie wiem czy nie zwariowałam.Jestem 16 lat z mężem starszym ode mnie o 12 lat.ja mam w tej chwili 38 lat.Nigdy nie było rózowo,strasznie despotyczny charakter, ciągła kontrola, ataki zazdrości i podejrzenia.Ale jego ataki jak sie zachowywałam tak jak on chciał czyli unikanie kontaktów z mezczyznami ,brak wyjsc z domu, odziennie seks tak jak chciał zdarzały się trzy cztery razy do roku,gdzie wybuchał i wmawiał mi zdrady tak to był tylko podejrzliwy i sprawdzał mnie ale nie jakoś uporczywie.Ataki jego przeważnie zaczynały się po alkoholu ale nie pije nałogowo.Ale po pewnym czasie coś we mnie pękło, przestałam zachowywać się tak jak on chciał.znalazłam ukojenie w pracy .Zauważyłam że tu jego kontrola się kończy i starałam się z tego korzystać , zaprzyjaźniłam się z koleżankami i kolegami z pracy,oczywiście w domu nic nie mówiłam na ten temat (okłamywałam partnera)juz dawno zauważyłam ,że im mniej wie o mnie tym lepiej dla mnie , nie wykorzystuje tego przeciwko mnie ... i pewnie byłabym nadal szcześliwa na swój sposób w tych dwóch światach gdyby nie mój mąż który postanowił założyć mi podsłuch w domu 8 marca.naoglądał się programu zdrady tak podejrzewam,że stąd ten pomysł.nagrał jak rozmawiam przez telefon z kolegą z pracy,a że kolega zadzwonił do mnie trzy razy(w zwiąku z faktem, że trochę znam sie na księgowości i kadrach prowadziłam mu sprawy urzedowe)i złożył mi życzenia a ja jeszcze śmiałam się z nimi żartowałam to mój mąż wpadł w jakiś obłęd.Dla niego to oczywisty powód mojej zdrady.na nic zdały się moje zapewnienia ze bardzo go kocham , że z miłości do niego akceptuję go takim jaki jest i trwam przy nim pomimo jego ataków,sprawdzania bielizny i wiecznych podejrzeń.zaczął sie koszmar który trwa juz rok.Ciągłą kontrola,nachodzenie w pracy, prawdzanie bilingów podsłuchy,nie mogę rozmawiać przez telefon z ludźmi których lubię ewentualnie szybkie załatwienie sprawy i tylko przy nim, sprawdzanie telefonów służbowego i prywatnego,czytanie smsów,nawet z jego kolegami moge rozmawiać tylko w okreslony sposób,nie moge z nikim zatanczyć zresztą tak i tak praktycznie nie wychodzimy,jade do pracy 20 minut to dzwoni do mnie po dwa razy lub więcej pod byle pretekstem ,jak dojeżdżam do pracy musze zadzwonić i mu powioedzieć ze szczesliwie dojechałam jak wychodzę z pracy tez muszę zadzwonić.raz zadzwonił do mnie kolega z pracy i rozmawialiśmy prawie pól godziny (nie było go w domu) ,a ja nie wykasowałam połączenia,kolejna awantura ,i na nic moje tłumaczenia ze to nie ja dzwoniłam ze martwił się co ze mną jest nie tak ostatnimi czasy ,zadzwonił do niego i oskarżył o romans ,z życzeń noworocznych i bożenarodzeniowych tez musiałam sie tłumaczyć jak dostałam od kogoś z pracy i awantura, nowy rok przepłakałam bo kolejny sajgon,pousuwał mi wszystkie kontakty z telefonu które według niego są zagrożeniem,bywały czasy gdy oskarżał mojego tatę i brata o kontakty ze mną,przykłądów mogę przytaczać tysiące, jak zaczełam biegać to jeździł za mną rowerem.dzieci płączą bo robi awantury i dzieci w to wciąga ,mówi jaka to ja jestem matka wyrodna.wczoraj powiedziałam mu o separacji ze składam wniosek wpadł w szał.w przeciągu tego roku w ramach starań z jego strony był u psychiatry , ja równiez byłam bo już nie daje rady,boje się go bo juz pare razy podniósł na mnie rękę,mam myśli samobójcze,Psychiatra jak byłam sama powiedział, że to zespół Otella i że on nie odczuwa potrzeby leczenia.a lekarz nie może go zmusić.Tylko, że teraz on mi mówi ze to ja go skrzywdziłam ze on tak sie o mnie troszczy martwi a ja go tak traktuję okłamuję na każdym kroku ,szukam wrażeń , mam tajemnice,nie myśle o dzieciach może on ma rację,może rzeczywiście oczekuję od życia za wiele zgubiłam się ,marzę o wypadku samochodowym,bo sama nie mam odwagi na samobójstwo,nie potrafię znaleźć wyjścia z sytuacji,mam kredyty, mieszkanie z nim nie mam sie gdzie wyprowadzić a moje dzieci płączą
autor szejker
  • dodano: 28 lutego 2014 18:54
Ona2700, to Ty sama musisz wiedzieć, czy uzasadniony... W każdym razie to, to nie miłość, to szarpanina.
Myślę, że musicie więcej ze sobą rozmawiać... i rozmawiać. Wtedy dojdziecie razem do wniosku, czy warto dalej być razem. Bo z tego, co piszesz, jakoś mi to na dobre relacje nie wygląda, a co dopiero na prawdziwe, dojrzałe uczucie.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 28 lutego 2014 10:56
Jestem obecnie w związku z chłopakiem bardzo zazdrosnym i zaborczym. Wszystko się powtarza pretensje o chłopców w pracy, o wychodzenie z kolezankami z siostra , ostatnio jak poszłąm do kina z mama tez były pretensje. Jednak tłumaczy to wszystko wielką miłością. Twierdzi że ja go nie kocham bo chce spedzac czas z innymi a osoba zareczona nie powinna wychodzic bez partnera. Twierdzi że bez tych wszystkich ludzi(równierz rodziców) wokół mnie nie bedziemy miec prywatności. Ciągle czuje się winna sama po sobie czuje że stałam się bardzo zimna i obojętna choc kocham go. Prosze powiedzcie ze mój strach jest uzasadniony. Jego zdaniem nie kocham go i mam serce z kamienia wole wszystkich bardziej niz jego.
autor ona2700
  • dodano: 24 lutego 2014 16:18
Ona, i tak trzymaj!... I bądź dla innych przykładem, że warto zawalczyć o siebie. Że można.
Z czasem zaufasz nowemu Przyjacielowi... jeśli będzie tego rzeczywiście wart. Teraz jesteś silniejsza i mądrzejsza o kolejne doświadczenie, teraz się nie pomylisz.
Pozdrawiam oraz gratuluję pięknej pasji, jaką jest podróżowanie. Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 23 lutego 2014 22:32
Była z kimś takim przez 5lat.
Oto skrót historii. Sprawdzanie telefonu, maili, podsłuchiwanie każdej rozmowy,ograniczznie wolności, zamykanie w domu, zabranianie spotkań z koleżankami, matką, wszyscy dookoła mnie byli źli. Zazdość o moje dzieci z 1 związku, pijaństwo, awantury, rękoczyny, urojone zdrady, wąchanie bielizny, chciał przywiązać mnie do łóżka, tak na wszelki wypadek, wspólna praca, bo do swojej nie mogłam chodzić. W między czasie sam latał do burdelu, utrzymywał kontakty z przyjaciółkami.Dzisiaj inną dręczy, na całe moje szczęście:)Nie poddawajcie się.Ja dzisiaj czuję że żyję. Mam mnóstwo przyjaciół, okazuje się że nie jestem taka beznadziejna, faceci się mną interesują, dużo podróżuję. Mam przyjaciela, al czy jeszcze mogę tak zaufać, będzie trudne.Choć mu tak zależy...
autor ona1
  • dodano: 23 lutego 2014 22:24
a
autor ona
  • dodano: 29 stycznia 2014 10:14
Zagubiona, to się akurat bardzo często zdarza, że partner z syndromem Otella zdradza swoją partnerkę nagminnie. Załączony powyżej artykuł w "Faktach", też o takim właśnie "zdradzającym Otellu" mówi. I to jest chyba najgorszy przypadek, bo taki jeden z drugim "Otello" znęca się wtedy nad swoją partnerką podwójnie. Dlaczego? Ano dlatego, że dręczą go straszliwe wyrzuty sumienia, a także nieodparte myśli, że skoro on zdradza, to jego partnerka - już na 100% - również. A to dla niego - najpotworniejsza tragedia z potwornych, z którą nie potrafi sobie poradzić, wyżywa się więc na partnerce, niemiłosiernie, często bez zahamowań... niczym bestia!

Myślę jednak, że nie powinnaś popadać w "paranoję" i na kolejnego partnera patrzyć przez pryzmat syndromu Otella. Jeśli zauważyłaś, że w jakiś sposób Cię kontroluje, powinnaś z nim szczerze o tym porozmawiać. Może nawet i o swoich lękach z poprzedniego związku. Tylko szczerą rozmową możesz coś zdziałać, i aby się przekonać, z kim tak naprawdę masz do czynienia. Może to tylko braki w wychowaniu partnera (albo aż!), skłaniają go do takich nieładnych zachowań? Rozmawiaj z nim jak najwięcej o swoich obawach i o tym co Ci się w nim nie podoba i czego sobie z jego strony nie życzysz... i obserwuj delikatnie. Najbliższa przyszłość powinna dać Ci odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
dodano: 27 stycznia 2014 20:02
Witam,
mam już za sobą związek z Otellem, przed przeczytaniem tego właśnie wpisu i komentarzy do niego nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że był to właśnie syndrom Otella. Myślałam po prostu, że źle trafiłam, bądź co gorsza to ja robiłam coś nie tak w naszym związku. Na początku był wspaniały, dbał, rozpieszczał. Z czasem pojawiło kontrolowanie telefonu, maili i innych kont na portalach społecznościowych. Jak się okazało na moim komputerze nawet zainstalował keyloggera przez co patrzył co jak i kiedy oglądałam, pisałam. Było milion oskarżeń do zdrady, bycie nie fair i tym podobne. Uważał, że w pracy ja tak naprawdę nie pracuję tylko flirtuję i sypiam na pewno z współpracownikami. Doszło do wyzwisk, szantaży emocjonalnych, na zmianę z zachowaniem przykładnego i kochającego mężczyzny. A w końcu i do rękoczynów. Co dziwne Otello z którym byłam związana niby był zazdrosny i szukał wiecznie błędu, a oskarżając mnie o te wszytskie "zbrodnie" sam nie był wierny. W końcu uwolniłam się od niego, choć pomimo zerwania kontaktu nadal za każdym razem znalazł sposób by utrudnić mi życie.
Od tego czasu miałam problem żeby komukolwiek zaufać przez bardzo długi czas. Teraz właśnie stało się, związałam się na nowo. Jestem przekonana, że jest on wspaniałym człowiekiem, od samego początku jest dżentelmenem. Jednak niedawno okazało się że mój nowy partner został przyłapany na szpiegowaniu telefonu i tym podobnych, przez co pojawiają się pewne wątpliwości, których mimo wszystko wstydzę się sama przed sobą, gdyż nie mam w zwyczaju oceniać wszystkich ludzi tą samą miarą. Czy znów trafiłam na to samo? Co robić i jak się upewnić czy znów nie zabrnę w coś co ponownie straszliwie mnie zrani? Czy on również poprzez takie szpiegowanie i wypytywanie, zdradza objawy związane z syndromem Otella?
autor zagubiona
  • dodano: 25 stycznia 2014 9:45
Ewelino, osoby dotknięte syndromem Otella tak właśnie postępują, najpierw szaleją z zazdrości, znęcają się psychicznie, nierzadko też fizycznie... a potem są czarujący. Taka osoba, nie leczona, nie ma szans, aby się zmienić.
Jego matki słuchać - w tym wypadku - nie powinnaś, wiadomo, każda matka broni syna. Posłuchaj siebie, swojego głosu rozsądku. I zadbaj wreszcie o siebie i swoją godność.

Cieszę się, że Ci mój blog pomógł, ale temat "Syndromu Otella", to tylko maluśki ułamek mojego bloga.

Pozdrawiam oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 24 stycznia 2014 13:39
dziękuje za odpowiedz no właśnie sama sie zastanawiałam to chyba dla tego ze po tym wszyskim potrafił oczarować i być bardzo miłym tylko po czasie doprowadzał do tego że wmawiał mi ze nigdy nie znajdę tak zapaczonego faceta jak on ja dużo w życiu przeżyłam zdrady męża ale nigdy nie chciałąm żeby ktoś to wykorzystywał a mam wrażenie ze on to robił wydawało mu się że chfyciłam pana boga za nogi dostałam sms że ten związek ja rozwalam że nie będe z nikim za chwile drugiego kocham cię a pózniej k... jesteś zerem on jest chory jego mama ma do mnie pretensjie że on mnie tak kocha tylko on by mnie najchętniej zamkną w klace nic mi nie wolno zupełnie a jemu tak oj zakonczyłam to ale musze zmienić nr i odciąć sie choc zaczynam się bać bo jak pisze że zabije jak z kimś będe tego kogoś to szok o tych wyzwiskach już nie wspomnę serdecznie dziękuje za założenie tego bloga pomógł mi pozdrawiam
autor ewelina
blog: zespół ottela
  • dodano: 24 stycznia 2014 9:03
Ewelino, jeśli istotnie jest tak jak piszesz, to dziwię Ci się bardzo, że jeszcze trwasz w tym związku. Co Ciebie przy nim trzyma? Te wulgaryzmy pod Twoim adresem? W imię czego? Zastanów się!
Gdzie tu jest uczucie? Gdzie szacunek?... Nie doszukałam się.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 23 stycznia 2014 9:16
witam wszyskich jestem rozwódka 3 lata byłam sama poznałam kogoś lecz ten związek to jeden wielki szok nigdy czegoś takiego nie miałam partner twierdzi że szalenczo mnie kocha wypomina mi wszysko jest zazdrosny o każdego nie moge mieć znajomych wśród męszczyzn często pije jak dzwoni to jest szok pyta czy go kocham mówi że mam go nie zostawić gdy powoli mam doś i mówie konczymy to jestem wyzywana od kurwy suki pojebanej dziwki itp masakra jakaś mimo rozwodu moj były mąz ma nowe życie mi to nie przeszkadza była teściowa jest ciepła osobą i nap na urodz mnie zaprasza to moj partner wtedy wyzywa wpierdalaj do tej suki a póżniej czeka na przeprosiny daje mi swoją mame do telf i każe mi się tumaczyć w sumie nie wiem z czego dodam jeszcze że sam ma dziecko i był w związku z kobietą i uczymują kontakty ja mu nic z tego powodu nie robie ale nie daj boże żeby jakiś facet do mnie coś zagadał wypomina wyzywa przez najbliszy czas nie mam prawa do niczego kiedyś póścił mnie na dyskoteke w sumie postawiłam się on poszedł za to pić pił do rana a jak zadzwonił i odebrałam telf to było gdzie jesteś ja że w łóżku a on kurwa ciekawe z kim miałam już tego doś tak myślałam że to choroba ale on nie chce nic z tym robić doszło do tego że to ja biore tabletki uspokojące a on dalej dzwoni pisze że się puszczam i jestem zerem zamierzam zmienić nr
autor ewelina
blog: zespół ottela
  • dodano: 15 stycznia 2014 8:56
Zazdrosna, masz, zawsze masz drogę wyjścia... bo też w życiu nie ma sytuacji bez wyjścia.
Skoro uważasz, że psycholog Ci nie pomógł, pomóż sobie sama. Popracuj nad sobą, nad swoim mózgiem. Poszukaj jakiś dobrych kursów z samodoskonalenia, motywacji, medytacji, jogi, itp. Zaopatrz się w podręczniki w tym temacie. Dzięki nim nauczysz się panować nad swoimi emocjami. Czasem wystarczy tylko chcieć. Przełamać się i zrobić pierwszy krok, a potem już pójdzie... Bo chyba nie chcesz doszczętnie zmarnować sobie życia?

Jeśli się jednak okaże, że i to nie pomaga, zawsze zostaje lekarz i środki farmakologiczne.
Pozdrawiam oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 14 stycznia 2014 19:41
Witam, ciekawy artykuł, przeraziła mnie bardzo historia tego mezczyzny... Jestem w jego sytuacji, pytam, zadręczam się, analizuje szczególowo różne słowa osoby, z którą jestem, jestem ciągle przez to przygnębiona, czasem mam takie wybuchy złosci, zrywam związek, bo już nie wytrzymuje, a jak ostatnio okazało się, że partner ukrył przede mną pewne spotkanie z osobą która go zafascynowała to dostałam szału, ale oczywiście wytłumaczył mi się i mu wybaczyłam. Najgorsze jest to, że nie wiem co z tym zrobic i to, że sama mam ochote na zdrade - dzięki temu, wydaje mi się czasem, że mogłabym się "odkochac" trochę i zapanowac nad sytuacją, ale wiem że to tak nie działa.. Psycholog niczego sensownego mi nie poradził, a wziął dużo pieniędzy, więc nie mam drogi wyjscia...
autor zazdrosna
  • dodano: 27 grudnia 2013 10:27
Natalio, i nigdy wcześniej w sobie takich objawów nie zauważyłaś? Masz 2 dzieci, to pewnie byłaś w jakimś związku? Nie byłaś przesadnie zazdrosna o tamtego partnera? Przypomnij też sobie, czy w Twojej rodzinie nie było przypadków chorobliwej zazdrości o partnera, czy partnerkę. Jeśli odpowiedź będzie przecząca w obu tych przypadkach, toby mogło oznaczać, że wcale nie masz tego syndromu, tylko obecna sytuacja w obecnym związku Cię przerosła. Musiałabyś się mocno wziąć w garść, zacisnąć zęby i powalczyć ze swoimi słabościami, bo inaczej i tak w końcu partner od Ciebie odejdzie, gdyż takich wybuchów zazdrości na dłuższą metę nikt jednak nie wytrzyma. Jeśli Twój partner jest dobrym człowiekiem, to powinien Ci pomóc, ale jeśli nie, sama powinnaś dać sobie z nim spokój, bo taki człowiek nie wart jest miłości.
Powinnaś się nad tym też zastanowić, czy Twój obecny partner jest tak całkiem w porządku. Bo to może on celowo Ciebie prowokuje do takich zachowań. Może pomimo Twojej zazdrości - w pewnym sensie wygodnie mu z Tobą żyć? Bo jeśli to prawda, co piszesz, że ignoruje Twoją prośbę o pomoc, i jeszcze do tego, mówi, że Cię nie kocha i dalej prowokuje swoim z kolei zachowaniem, to tak mi to właśnie wygląda.

Biedne te Twoje dzieci, że muszą na to patrzeć co między Wami się rozgrywa. Pomyśl o nich, i w imię ich dobra, zrób porządek w swoim życiu, w swojej Rodzince. Jak? Odpowiedź sama powinna Ci się nasunąć kiedy odpowiesz sobie na te wszystkie pytania, jakie Ci zadałam.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 26 grudnia 2013 20:21
Dziekuje za zainteresowanie. Mam 26 lat jestem mama dwójki pociech.od ponad roku jestem w związku ( nie małżeńskin), Na początku było super. Bawiło mnie to i potrafiłam się śmiac kiedy mój chłopak mówił o innych dziewczynach i koleżankach.nawet NIE WIEM KIEDY wszystko co przynosiło mi radość przerodzilo się w zazdrość gniew... to był moment.Dzis jest katastrofa, rozmawiałam z nim o tym ze potrzebuje pomocy ze nie daje sobie z tym rady ale powiedzial ze wymyslilam sobie ta chorobę. Czasami probuje się powstrzymywać,przez chwile wytrzymuje bez zadawania pytan.Ale kiedy nie wytrzymuje zaczyna się fala pytan których on ma dosyć a u mnie nie ma ich końca.Jest pytanie i jest odpowiedz ale ja i tak z tej odpowiedzi wylaniam mnóstwo kolejnych pytan.Kontroluje dosłownie wszystko co mnie też męczy i wykańcza. Kiedyś w złosci powiedział że tak naprawdę nigdy mnie nie kochal,ale nadal jest ze mna. wyjeżdża często do kolegow, czysci telefon.A kiedy jesteśmy gdziekolwiek razem i widze żę spojrzy się na inna zalewa mnie krew, wtedy wybucham i po prostu uderzam go... jego spojrzenie na inna to dla mnie znak ze jestem gorsza, nie atrakcyjna dla niego.Bo gdybym była idealna i jedyna nie byłby zainteresowany inna. Nie mam nikogo kto mógłby mi pomóc i wesprzeć.to wszystko mnie przerasta.
autor natalia
  • dodano: 21 grudnia 2013 9:41
Natalio, może napisz coś więcej o sobie, to ja postaram się choć trochę Ci pomóc... bo jak na razie, wiem tylko tyle, że prosisz o pomoc... Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 21 grudnia 2013 9:20
Natalio, najważniejsze, że zdajesz sobie z tego sprawę, że cierpisz na ten syndrom. Większość osób dotkniętych tą chorobą wypiera się tego. Nawet przed samym sobą nie chcą się do tego przyznać.

Powinnaś jak najszybciej zacząć zwalczać tę jakże destrukcyjną chorobę. Może masz kogoś zaufanego w bliskiej rodzinie, może znajomych, kto mógłby Cię zrozumieć i wyrazić chęć pomocy. Jeśli nie, to powinnaś pomyśleć o psychologu. Ale przede wszystkim sama powinnaś starać się walczyć ze sobą i uwierzyć w siebie, że jesteś w stanie zapanować nad Twoją chorobą, chorobą duszy. Wiara czyni cuda... Każda wiara. A ja mam na myśli przede wszystkim wiarę w siebie.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 21 grudnia 2013 7:16
Potrzebuje pomocy,to ja jestem chora i nie daje rady dluzej z tym zyc...
autor natalia
  • dodano: 08 grudnia 2013 9:02
Magdo, trzymam więc kciuki, aby Ci się udało. Niestety, ucieczka od męża dotkniętego syndromem Otella, to często jedyne wyjście - dla dobra dziecka i własnego.
Ty sama musisz najlepiej wiedzieć, czy w przypadku Twojego męża to już jest właśnie to jedyne wyjście, czy może jest jednak jeszcze inne - jak nakłonienie męża (jakimś sposobem) by poddał się leczeniu.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę... Trzymaj się mocno i nigdy się nie poddawaj! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 07 grudnia 2013 20:22
ja tezmam meza z tym syndromem. zycje to pieklo. nieraz twierdzize w ocy ktkxs jmnie byl chociaz,sam tez byl w domu. ie chce przyjac do wiadomosci ze .a problem. twierdzize ja daje mu powody. szukam domu by uciec . mamydzieckonto widzi icierpi
autor magda
  • dodano: 08 listopada 2013 10:51
A czy Twój partner, ja 66, jest lekarzem, że tak na pewniaka postawił Ci taką diagnozę? Z tego, co piszesz, co on opowiada, nasuwa się podejrzenie, że Twojemu partnerowi albo brak wyobraźni, albo celowo Ciebie tak traktuje. Nie powinnaś dać się tak traktować. Porozmawiaj szczerze ze swoim partnerem, jeśli tego nie zrozumie, pomyśl o zmianie partnera... Chyba, że lubisz być tak brzydko traktowaną?
Sama też powinnaś się powstrzymać przed tak cholerycznymi reakcjami, jak te pod drzwiami partnera. Lepiej "z tych zamkniętych drzwi" wyciągnąć konstruktywne wnioski i lepiej już unieść się honorem i obrazić, aniżeli atakować nieprzyjemnymi słowami, bo to daje akurat skutek odwrotny od zamierzonego... No i usłyszałaś z ust partnera, to co usłyszałaś.
Myślę (z tego, co piszesz), że Wasz związek z obu stron jest jeszcze niezbyt dojrzały. Pomyśl o tym.
Pozdrawiam oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 08 listopada 2013 10:43
Mała, trudno Ci coś poradzić, nie widząc Ciebie. Może po prostu przesadzasz z tą swoją atrakcyjnością? Może nadal jesteś taka sama jak byłaś, a z różnych przyczyn - codziennej prozy stałego związku - doszukujesz się w sobie negatywów? A może od kiedy jesteś w stałym związku i będąc pewna swojego partnera, faktycznie się zaniedbałaś? A może po prostu (bardziej podświadomie niż świadomie) "rajcuje" Cię bardziej codzienne zdobywanie partnera, aniżeli rutyna stałego związku... i stąd te nagłe wątpliwości? Tak czy siak, powinnaś głębiej zastanowić się nad sobą i swoim życiem... bo coś mi się wydaje, że odpowiedź na swoje wątpliwości znasz sama.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 07 listopada 2013 22:27
Miałam partnera który niby było mu ze mną dobrz ele bał się mnie/tak twierdził/Ostatni powiedział że mam syndrom Otella, bo jestem zazdrosna. Jak mogłam być nie zazdrosna jak opowiadał bez przerwy o swoich podbojach i jak się to do niego kobiety garną. To właśnie on wzbudził tą zazdrość.Chciała bym wyrzucić go z pamięci , ale jakoś to wszystko wraca.Bardzo się zdenerwowałam , kiedy umówił się ze mną ,a jak przyszłam drzwi były zamknięte i wyłączony telefon.Doprowadziło mnie to do wściekłości, poszłam na drugi dzień powiedziałam parę nieprzyjemnych słów, wtedy on powiedział , że mam syndrom Otella.Nie wiem czy ja naprawdę mam ten syndrom, czy po prostu brak zaufania ,bo do tego kłamał,udowodniłam mu ,że kłamie.
autor ja 66
blog: syndrom Otella
  • dodano: 07 listopada 2013 14:17
Witam, chciałabym,żebyś doradziła mi co ze mną jest nie tak no bo odkąd mam stałego partnera czuję się jakaś taka nieatrakcyjna i w ogóle, na początku było zupełnie inaczej,a teraz gdy jesteśmy ze sobą już dwa lata jest zupełnie inaczej... koleżanka ,która ma 5 letni związek powiedziała mi,ze to normalne i tez tak miała,ale jej przeszlo... co mi radzisz?
autor mała
  • dodano: 03 listopada 2013 22:02
Cóż Ci poradzić, Zdesperowana? Wyglądana na to, z tego co piszesz, że Twojemu partnerowi brak wyobraźni. No bo jak można coś takiego powiedzieć? Myślę, że powinnaś zrewidować swoje uczucia oraz cele, a właściwie, że oboje powinniście - na ile się łączą ze sobą, a na ile zupełnie od siebie odbiegają.
Coś tu ewidentnie nie gra w Waszym Związku. Przemyśl to dogłębnie... i daj sobie odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 02 listopada 2013 12:56
Witam. Nie radzę sobie z tym,że mój partner powiedział mi ,, kocham cie , ale podoba mi się inna dziewczyna'' ( jego koleżanka), poczułam się jak idiotka, taka nieatrakcyjna i było mi przykro. Po tym wydarzeniu zrobiłam się straszne zazdrosna, a on się jeszcze dziwi,że ja nie chcę już żebyśmy razem z nią wychodzili bo jestem o nią zazdrosna... ja już nie traktuje jej jak koleżanki tylko jak konkurencję, sytuacja jest tym bardziej skomplikowana ,że jej brat to najlepszy kumpel mojego partnera... ale ja po prostu po tych słowach nie mogę znieść jej widoku... to tak jakby on pokochal mnie , bo jej nie może mieć choć mu się podoba ;( Proszę o pomoc
autor zdesperowana
dodano: 31 października 2013 18:46
Kamyczku, właśnie o to chodzi, psycholog jest po to, aby Ci pomóc zrozumieć siebie... i skąd ta chorobliwa zazdrość w Twoim życiu - nagle! - się wzięła. Nie musisz "wszystkim wokół" opowiadać, lecz tylko jednej osobie, psychologowi. On zadecyduje też czy, i kiedy jak już, powinnaś wtajemniczyć swojego partnera o swoim problemie.
Jeśli Ty sama nie będziesz chciała sobie pomóc, to nikt nie będzie Ci w stanie pomóc.
A może masz jakąś jedną bliską osobę, której mogłabyś się zwierzyć? Może w swojej Matce masz przyjaciółkę, może w siostrze, albo w koleżance? Osoba postronna z boku widzi problem inaczej, realniej, może Ci podpowie co masz robić. Może to rzeczywiście nie w Tobie, a w Twoim obecnym partnerze problem?
Tak czy siak, życzę Ci więcej wiary w siebie. Chwyć wreszcie swoje życie jak byka za rogi... i żyj radośnie! Życie jest przecież takie krótkie, szkoda je marnować na takie idiotyczne zazdrości.
Pozdrawiam raz jeszcze... i już znikam na kilka dni. Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 31 października 2013 16:25
Dziękuję za odpowiedź.

Zastanawia mnie jedno czy tak naprawdę jest mi w stanie psycholog pomóc jeśli sama nie zrozumiem skąd się to wzięło?? Rozmowa z psychologiem może być owocująca, aczkolwiek już nie mam sił chodzić i opowiadać wszystkim wokół o swoim "mało poważnym" problemie.
Jestem zmęczona ciągłymi oskarżeniami Z mojej strony, nieustannym patrzeniem na partnera podejrzliwym wzrokiem. Dodam tylko, że przed obecnym chłopakiem byłam związana z innym partnerem przez kilka lat, i takiego problemu nie było. Ufałam mu. Teraźniejszy nie imprezuje, nie spotyka się ze znajomymi, lubi siedzieć w zaciszu domowego ogniska a mnie to mimo wszystko nie uspokaja. :((.
Czy jest ze mną aż tak źle?? Czy już tak bardzo zwariowałam na punkcie zazdrości??
autor kamyczek
  • dodano: 31 października 2013 15:51
Kamyczku, skoro jeden psycholog potraktował Cię per noga, to nie znaczy, że drugi potraktuje Cię podobnie. Są ludzie i ludziska, podobnie jest z psychologami. Na Twoim miejscu próbowałabym nadal, bo z tego co piszesz, problem z chorobliwą zazdrością rzeczywiście masz poważny.
Myślę, że bez terapii u dobrego psychologa się nie obejdzie. A może spróbuj też zwierzyć się komuś zaufanemu. Może pomoże Ci zrozumieć siebie... i nabrać dystans do problemu.
Najlepszy jednak efekt dają rozmowy u psychologa. Z partnerem - dopiero. Partner, który kocha szczerze, zrozumie... i podda się wspólnej terapii dla ratowania miłości swojego życia. W każdym razie lepiej wcześnie poddać się terapii, kiedy miłość partnerska jeszcze kwitnie, bo już w małżeństwie może być różnie, czasami nawet za późno, gdyż partner może być już zbyt znudzony i zdegustowany ciągłymi i nieuzasadnionymi atakami zazdrosnej żony.
Uroda i powodzenie u płci przeciwnej niestety nie gwarantuje, że się nie zachoruje na tę chorobę. Jest ona zależna od predyspozycji psychicznych danej osoby. Bywa też dziedziczna.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 31 października 2013 13:36
Witam serdecznie.
Po raz pierwszy postanowiłam iż wypowiem się na jakiś temat w bloogu.Otóż... sama zmagam się z zazdrością. Jest ona nie do zniesienia. Walczę z nią każdego dnia, w każdej chwili. Panicznie boję się o to, że mój obecny partner mnie zdradzi/ zdradza. Nie, nie mam póki co powodów by tak myśleć, bo nie przyłapałam go na gorącym uczynku. Myślimy o sobie dość poważnie, planujemy w święta zaręczyny, ale nie wiem czy jest to odpowiedni moment na taki gest.
Od dłuższego czasu nie poznaje siebie samej. Jestem zazdrosna o wszystko: spojrzenie na jakąkolwiek przechodząca ulicą dziewczynę, klientkę w sklepie, uśmiech kierowany ku płci pięknej. Nie umiem zatrzymywać swoich emocji w środku, tylko robię awantury, obrażam się ogromnie. Chce kończyć związek, zależy mi by się kajał, trudno mi się przyznać przed Nim do swojego problemu. Byłam niedawno u psychologa i stwierdził iż każdy jest zazdrosny... Od tyle... pomocy. Mam chwilami poczucie, że powinnam Go zostawić, dać żyć szczęśliwie, bez obwiniania, krzyków, awantur... Ale Go kocham. Nie wiem jak sobie pomóc, aby nie zwariować... Na każdym kroku gdy jest w pracy moje myśli kierują się do jednego (czy przyjdzie jakaś ładna dziewczyna, czy spodoba mu się, czy będzie bardzo miły, czy będzie później o niej myślał)...
Co jest ważne nie jestem brzydka, mam dużo kolegów na studiach, i poza. Często ktoś mi zwraca uwagę komplementując moją urodę. Więc skąd ten problem? Czy może z chłopakiem jest coś nie w porządku i podświadomość daje mi sygnały....? POMOCY!!!
autor kamyczek
  • dodano: 29 października 2013 17:58
Gina, czytając Twój tekst, nasuwa się pewna refleksja, i pytanie zarazem: czy Twój partner jest aby wart Twojej zazdrości? Przecież to co piszesz o nim, o jego zachowaniu: "gdy mówię mu coś co jest nie po jego myśli zaraz się denerwuje, najpierw to oleje na kilka minut, a potem wybucha i krzyczy i mnie odpycha" - bardzo źle o nim świadczy. Aż chciałoby się zawołać: - Dziewczyno, daj sobie z nim spokój, bo cóż to za partner - skoro taki chamski? Może on rzeczywiście daje Ci prawdziwe powody do zazdrości... i Tobą manipuluje?

No ale Ty sama musisz wiedzieć, czego od swojego partnera oczekujesz i czy takie jego traktowanie Ciebie - jest dla Ciebie normalne. Dla mnie by nie było, mówię szczerze. Nigdy!

Skoro więc nie psycholog, skoro nie partner... to kto? Może masz w matce przyjaciółkę? A może jakąś dobrą, zaufaną koleżankę, może brata, albo siostrę, którym mogłabyś się zwierzyć ze swoich problemów z ufnością, że Ci pomogą, podtrzymają na duchu, a już na pewno nie wykorzystają przeciwko Tobie.

Samej sobie niestety nie jest łatwo pomóc, zwłaszcza kiedy się żyje w związku z mało odpowiedzialnym i nietolerancyjnym partnerem. Myślę, że to nawet niemożliwe. Ale może to dobry czas dla Ciebie, abyś się głębiej zastanowiła nad swoim życiem uczuciowym... i w ogóle. Może to nie po Twojej stronie leży wina? Może właśnie po stronie Twojego partnera? Może poznasz kiedyś normalnego, dobrego mężczyznę... to i zazdrość Cię opuści?... Bo nie będziesz miała powodu być zazdrosną. Zajrzyj głęboko w swoją duszę i daj sobie odpowiedź.
Pozdrawiam raz jeszcze! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 29 października 2013 13:18
Dziękuję za odpowiedz, aczkolwiek nie chciałabym udawac się na wizyte do psychologa ponieważ jakos mnie to krepuje,a już na pewno nie chciałabym tam isc z partnerem ponieważ boje się tego co on sobie o mnie pomyśli ;/ A rozmowy nie wiem czy cos dadza, chciałabym z nim normalnie porozmawiać, ale on jest strasznie wybuchowy...gdy mowie mu cos co jest nie po jego myśli zaraz się denerwuje,najpierw to oleje na kilka minut ,a potem wybucha i krzyczy i mnie odpycha. Dlatego wolalaym sobie sama poradzić z tym problemem, jak mogę to zrobić?
autor gina
  • dodano: 29 października 2013 12:31
Witam Gina! Najważniejsze, że już zdałaś sobie sprawę z Twojej chorej zazdrości. Pierwszy krok masz więc już za sobą. Aby wykonać kolejne, powinnaś udać się do Psychologa po pierwszą poradę dla Ciebie. Później powinnaś udać się tam wraz z Twoim Partnerem. Jeśli Cię naprawdę kocha i chce utrzymać Wasz związek, z pewnością zrobi to bez problemu. Tylko dzięki wspólnym rozmowom można liczyć na rozwiązanie Twojego problem z chorobliwą zazdrością.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 29 października 2013 11:07
Witam. Jestem kobietą i potrzebuje pomocy bo to chyba ja mam ten syndrom. Jestem chorobliwie zazdrosna o swojego obecnego partnera. Bardzo go kocham i chce dla niego jak najlepiej. Ale ciągle podejrzewam go o zdrady choć zapewnia mnie,ze nigdy by mi tego nie zrobil, ale to tak jakos sama z siebie bierze się ta zazdrość. Jestem zazdrosna o jego koleżanki, kolegow, sprawdzam mu telefon... wiem,że przez takie zachowanie niszcze swój związek, a nie chce go już niszczyc :( Proszę pomóżcie mi co mam zrobić?
autor gina
  • dodano: 11 sierpnia 2013 9:59
Grażyno, dziękuję za opisanie Twojej dramatycznej historii. Niech służy innym za przykład.
Tak, jeśli partner, który jest dotknięty syndromem Otella, jest jeszcze uzależniony od alkoholu, a leczyć się nie chce, to nie ma szans, aby liczyć na poprawę w związku i móc z nim żyć. Trzeba od niego uciekać. I to jak najszybciej. Bo od takiego można się i śmierci spodziewać. Jak w powyższej, opisanej przeze mnie historii.
Ciężko jest się zdobyć na ucieczkę, to prawda, niestety, bo taki Otello jeden z drugim uzależnia od siebie psychicznie, jednak kobiety muszą wiedzieć, że to najczęściej jedyne rozsądne wyjście - jeśli nie chcą zginąć z ręki swojego oprawcy-Otella.
Niech nie liczą na to, że swoją miłością, wiernością, uczciwością, spolegliwością - go zmienią. Nie ma szans, bo Otello tylko takie - kochające partnerki - właśnie o takich cechach sobie wybiera, żeby móc się potem na nich wyżywać, gnębić, poniżać, opluwać, bić, katować, nierzadko mordować.

Na szczęście jesteś już wolna, choć jeszcze dużo czasu musi minąć, aby Twoje psychiczne okaleczenia się zabliźniły.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę szybkiego powrotu do normalnego, dobrego życia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 11 sierpnia 2013 3:27
Przechodziłam tortury w takim związku. Na początku ukrywał swoją zazdrość.Dopiero jak zobaczył moje zaangażowanie zaczęła się jazda bez trzymanki. Ciągłe szperanie w telefonie,szpiegowanie każdego ruchu. Kiedyś powiedział że musi mnie do łóżka przykuć-to będzie spokojniejszy. Nigdzie nie mogłam wyjść sama. Wyjśca moje do rodziny kończyły się awanturą. Wiecznie podejrzana o coś, kochanków, kontakt z moim byłym. To było piekło. Z osoby rzekomo niepijącej zrobił się alkoholikiem. JAk się okazało zawsze pił, zawsze podejrzewał bez względu na to z kim był. Uciekłam przed tą paranoją z okaleczoną psychiką. Kobiety Otella mają problem z odejściem, bo psychicznie są przez Otella uwięzione. Jeżeli masz resztki sił uciekaj, jak nie czeka Cię śmierć. Byłem bita, poniżana, kopana, opluwana. Na szczęście jestem wolna.
autor grażyna
  • dodano: 09 sierpnia 2013 14:42
Sunati, musisz sam dojść do tego, co zaważyło, że od paru miesięcy dopiero zaczął Ciebie tak chorobliwie podejrzewać. Może zaczął pić alkohol w większych dawkach? A może sam Ciebie zdradza, i mając wyrzuty sumienia, a chcąc je zagłuszyć, obronić się przed nimi - stosuje podłą, choć często skuteczną metodę: "najlepsza obrona, to atak"?
Trudno tu wyrokować, ale musisz działać natychmiast, zanim Wasz życie rodzinne nie zamieni się w totalne piekło, w którym najbardziej cierpieć będą dzieci.
Uważam, że powinnaś szczerze z nim porozmawiać. Odpowiednio przygotuj się do tej rozmowy. Rozmawiaj łagodnie, zapewniaj o miłości... stwórz taką atmosferę rozmowy, żeby zrozumiał problem i dał się nakłonić na Poradnię Małżeńską. Jeśli Cię naprawdę kocha, powinien zdać sobie sprawę, że te jego podejrzenia są przesadne, wymykają się mu spod kontroli... i powinien sam chcieć szukać pomocy, porady dla ratowania Waszego małżeństwa.
Działaj, nie czekaj. Pozdrawiam oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 09 sierpnia 2013 9:44
zdarzały się kłótnie między nami jak w każdym małżeństwie wkoncu jesteśmy po ślubie 11 lat, ale od paru miesięcy jest coraz gorzej 4 razy robiłam duplikat karty bo mi ją łamał, ponieważ było jakieś połączenie albo zastrzeżony albo jakaś pomyłka oddzwaniał na ten numer jak odezwała się baba to ok, ale jak chłop to już go zdradzam z nim. często są takie dni,że wydzwania co chwile do mnie gdzie jestem co robię do pracy to czasami nawet 10 razy potrafi zadzwonić pod jakimś błahym pretekstem, w pracy jak jestem to też go z kimś zdradzam. w tym roku to nawet na plac zabaw jak chce iść z dziećmi to robi problem, że z jakimś tatusiem się tam umówiłam. i często jest tak, że nie idę albo pod blokiem jestem z maluchami, kiedyś tak nie było sam mówił, żebym poszła z dzieciakami na plac by się nie nudziły, kochał mnie często mi to mówił, ale teraz to częściej się na mnie wkurza i posądza o zdrady niż mi mówi że mnie kocha. mam wrażenie że jest coraz gorzej. przecież ja go nie zdradzam całe dnie przesiaduje z dzieciakami to on wszędzie sam bez dzieci lata.
autor sunati
blog: gafi11
  • dodano: 08 sierpnia 2013 13:18
Sunatii, trudno wyrokować czy to jest Syndrom Otella po tych paru Twoich zdaniach. Problem jednak jest, widać to wyraźnie. A może Twój mąż jest po prostu chamem z natury i tak Ciebie też po chamsku traktuje. A straszy odejściem, bo mu to przyjemność sprawia w ten sposób pastwić się nad Tobą. Ty znasz go najlepiej i musisz wiedzieć, co on do Ciebie czuł, czuje. A jeśli rzeczywiście zamierza od Ciebie odejść i w taki prymitywny, podły sposób szuka sobie wytłumaczenia do tego kroku, to myślę, że im to szybciej nastąpi, tym lepiej dla Ciebie i Twoich dzieci. Bo w takiej atmosferze żyć się nie da na dłuższą metę. Będziesz tylko cierpieć i nabawisz się depresji, a przecież musisz myśleć o dobru dzieci przede wszystkim, o sobie także.
Uważam, że najlepszym - na już - rozwiązaniem będzie nawiązanie kontaktu z Poradnią Małżeńską. Jeśli Twojemu mężowi jednak zależy na Waszym małżeństwu, powinien udać się tam z Tobą.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 08 sierpnia 2013 10:59
mój maż ma te same objawy chorobliwej zazdrości mówi że go zdradzam na każdym kroku nie mogę chodzić w spódniczkach w bluzkach z dekoltem, wyzywa mnie choć nic takiego nie zrobiłam, nawet na plaży jak byliśmy razem bo sama nie mogę i on popłynął pontonem z dzieckiem a ja zostałam z pozostałą parą maluszków 1 i 2 latka na plaży to zrobił mi awanturę że się nie ubrałam jak byłam sama na plaży oczywiście ukrop był. dla mnie to chore, i jeszcze w domu cały wieczór to komentował że się szmacę i uderzył mnie, ale jest jedna różnica mówi że ja go cały czas wkurzam że go zdradzam nawet jak idę do sklepu to nie do sklepu tylko do kochasia i on ma tego dosyć i że to KONIEC, nie myśli o samobójstwie tylko że mnie zostawi. oczywiście dobrze wie że ja go bardzo kocham bo mówię mu to codziennie, i mówię że mi zależy na nim, oczywiście nigdy go nie zdradziłam i nie myślę w ogóle o czymś takim i nie daje mu żadnych podstaw by tak myślał, jestem spokojną nieśmiałą osobą. czy on mnie specjalnie zastrasza odejściem czy to ten syndrom otella???? odpiszcie !!!
autor sunatii
blog: gafi11
  • dodano: 19 lipca 2013 12:39
Asiu, myślę, że to nie jest jeszcze Syndrom Otella. Twój mąż, z racji tego, że pracuje za granicą i mało Ciebie widzi, jest po prostu o Ciebie bardziej zazdrosny niż normalnie. Napisz do niego list, zapewniając o swoim uczuciu. Pochwal go w nim za jego wielkie poświęcenie i wyrzeczenie za to, że pracuje od domu tak daleko. Przekonaj go o konieczności rozmowy na temat Waszego małżeństwa kiedy przyjedzie do domu. Myślę, że tylko konstruktywną rozmową dojdziecie do ładu i spokoju w Waszym małżeństwie.
Pozdrawiam oraz życzę powodzenia! Halszka 
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 18 lipca 2013 23:57
Witam,
nie wiem czy mój mąż ma syndrom Otella, ale jeśli gdzieś wyjdę (dodam, że mąż pracuje za granicą) zaraz jest zły i rzuca mi słuchawką twierdząc że nie będzie mi przeszkadzał, że już nie musi do mnie dzwonić-nawet jak wyjdę z dzieckiem do sąsiadki na kawę. Wiele razy słyszałam od niego, zapewniając że przecież go kocham że z nikim innym nie chce byc, ze jestem wierna nie tak jak inne kobiety które zdradzaja swoich mężow, żę przecież mogę zacząć taka być jak tak bardzo tego chcę, albo że mogę jechać się kur*ić za granice... a to jest moj pierwszy i jedyny partner z którym współżyję i on to doskonale wie... Nigdy jednak nie sprawdzał mi telefonu, skrzynki mailowej...tylko nie pozwala wychodzić do znajomych...czasem lepiej czasem gorzej...sama nie wiem co myśleć??? czy to jest to czy nie? Ja już psychicznie wysiadam... Mogę mieć mega wspaniały dzien, siedzę u znajomych (zawsze z dzieckiem) jeden telefon i już mi sie nic nie chce. To jest straszne! Zastanawiam sie komu ja wyrzadzilam jakas krzywde ze teraz musze tak sie meczyc???
autor Asia
  • dodano: 27 maja 2013 7:42
Barbi, no nie wiem, czy detektyw jest w stanie cokolwiek pomóc osobie dotkniętej syndromem Otella. Narazi ją tylko na wysokie koszta, bo osoba z syndromem Otella nawet detektywowi nie uwierzy i będzie go ponaglać o kolejne i kolejne szukanie "dziury w całym". To działka psychologa lub psychiatry.
Pozdrawiam! Halszka 
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 27 maja 2013 7:29
Witam Pierzynka!... Co zabrakło odwagi na zwierzenia? To nic, to normalne. Potrzebujesz czasu. Trzymaj się mocno! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 26 maja 2013 20:15
Kochani, ktorzy padli ofiara syndromu Otella! Jezeli podejrzewacie swojego partnera o zdrade najlepiej bedzie , choc jest to kosztowna sprawa ale zalatwic detektywa. Ten za pieniadze zrobi wszystko, bedzie obserwowal, jezdzil tak dlugo, az udowodni, ze jestescie zdradzani. Jednakze udowodnienie moze nigdy nie nastapic, musicie wziac na to poprawke i co wtedy? pieniadze ciezko zapracowane ida w bloto, ale to jest poprostu ryzyko tego typu postepowania
autor barbi
blog: toldio
  • dodano: 23 maja 2013 9:40
Witam,
autor pierzynka
dodano: 17 maja 2013 13:22
Vaderin, ani jedno, ani drugie... jest jeszcze 3 wyjście: rozmawiać, tłumaczyć i nakłonić do wizyty u psychologa w Poradni Małżeńskiej. Nie będzie łatwo, ale to jedyna droga, aby Żona w obecności trzeciej, obcej osoby, a przy tym specjalisty - zdała sobie sprawę z powagi jej stanu i podjęła leczenie.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 17 maja 2013 12:20
Witam, Jedno slowo na opisanie syndromu otella to absolutny koszmar, moja żona od blisko osmiu miesięcy poddaje rodzinę torturom. Z jednej pracy zrezygnowałem po 4 miesiącach bo twierdziła że mnie kobieta z biura na pewno podrywa, kazła włączać skypa i słuchała cały dzień co się dzieje u mnie w biurze, a i tak zawsze coś było nie tak, przychodziła pod okna, dzwoniła co godzine...zrezygnowałem z pracy, mówiła że to jej pomoże, sama zdaje sobie sprawę że jest to nie normalne, ma skoki nastrojów, od Otella do płaczu i przeprosin, próśb o pomoc. Traktuję ją jak osobę chorą i staram sie zrozumieć i pomóc, ale jakim kosztem...dziesiątki obraźliwych telefonów i maili dziennie, wystawanie pod oknem, płacz i agresja na przemian, i kolejna, druga już rezygnacja z pracy.
Codziennie po pracy, pierwsze pytanie (mimo że dzwoni do mnie co godzinę) to z kim rozmawiałeś, o czym, dlaczego , po całym wieczorze tłumaczenie i tak twierdzi że coś ukrywam - pytanko do Was - tłumaczyć się czy zbyć to milczeniem? Jak reagować, kij i marchewka nie działają, to jest całkowita autodestrukcja...
autor Vaderin
  • dodano: 11 marca 2013 8:56
Witam "Ja"! Najlepszej rady może udzielić tylko psycholog, przed którym Pani się otworzy ze swoich problemów. Koniecznie w rozmowie - w cztery oczy. A może nawet (co byłoby najlepszym rozwiązaniem) w Poradni Rodzinnej razem z mężem? Jeśli oczywiście ten "problem" także leży mu na sercu.
Ja od siebie mogę tylko dodać, że powinna Pani ratować się przed tą chorobą wszystkimi możliwymi sposobami. Bo to straszna choroba. Wyniszczająca. Nie tylko partnera, ale i siebie, dzieci, całą rodzinę. Może niech Pani porozmawia też z kimś bliskim z rodziny (matka, siostra, brat). Takie rozmowy zawsze pomagają, dodają otuchy. Wzmacniają.
Takie sprawdzanie partnera jest najgorszym postępowaniem, jakie może być, bo w myśl przysłowia: "kto szuka, ten znajdzie" - pożywka dla zazdrości gotowa. Cierpienie także. A Pani przecież nie chce zniszczyć swoim dzieciom rodziny. Sobie także nie. Proszę jak najszybciej zacząć walczyć ze swoją chorobliwą zazdrością i podejrzliwością - póki nie jest za późno, póki nie zawładną Panią całkowicie.
Pozdrawiam serdecznie oraz powodzenia życzę! Wiosna idzie... będzie łatwiej, będzie lepiej. Halszka
autor Szczesliwa kobieta
  • dodano: 10 marca 2013 20:54
Wiem że może to być dziwne, ale podejrzewam że mnie dopadł ten syndrom. Ostatnimi czasy jestem bardzo zazdrosna o męża. Całą tą zazdrość podsyca fakt iż mój mąż pracuje za granicą i nie mam nad nim "kontroli". Zrobiłam się podejrzliwa, ciągle szukam dowodów na jego zdradę, sprawdzam jego komórkę i laptopa. Każde jego (moim zdaniem) dziwne zachowanie odczytuję jako dowód na zdradę. On oczywiście ciągle mnie zapewnia że mnie kocha, że pożąda i że jest mi wierny. Nie wiem jak sobie pomóc żeby nie popsuć naszego małżeństwa. A może wmawiam sobie że ze mną jest coś nie tak a może rzeczywiście mnie zdradza? Tym razem nie zabrał ze sobą laptopa, zostawił go w domu i zastanawiam się czy go nie przeszukać, ale boję się że znajdę "pornosy" które już nie raz oglądał albo coś gorszego i przez to zniszczę moim dzieciom rodzinę. Proszę o radę co mam zrobić?
autor ja
blog: ja
  • dodano: 22 stycznia 2013 19:52
Smutna Żono, to nic dziwnego, po prostu jesteś od męża uzależniona. Tak się zdarza.Ta choroba dotyka poniekąd obu partnerów. Jeden szaleje z zazdrości, drugi długo myśli, że to z miłości... i się uzależnia. Sama musisz wiedzieć, czy chcesz tak żyć dalej. Sama musisz podjąć decyzję. Ale zawsze możesz skorzystać z porady psychologa.
Pozdrawiam serdecznie oraz życzę powodzenia! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 22 stycznia 2013 8:28
Ja też mam męża z tym syndromem...
Wytrzymywałam długo, a raczej wytrzymuję... Doszło ostatnio do rękoczynów. I wiem, że ten związek nie ma przyszłości, że to się musi skończyć. Ale najgorsze jest w tym to, że nawet po pobiciu nie potrafię być na niego zła...
autor smutna żona
  • dodano: 09 grudnia 2012 15:53
Z tego co Pani pisze, widać wyraźnie, że znajoma Pani cierpi ma syndrom Otella. Oczywiście, że nie powinna Pani biernie przyjmować ataków tej chorej osoby. Powinna Pani zgłosić sprawę nękania (stalking) na policji. Policja już sobie z nią poradzi. Swojemu lekarzowi także powinna Pani to zgłosić. On poradzi Pani, jak zachować się w razie jej ewentualnej, kolejnej napaści.
Pozdrawiam! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 07 grudnia 2012 18:50
Podejrzewam swoja znajoma iz padla ofiara syndromu Otella: Otoz od samego poczatku znajomosci zawsze slyszalam,ze jej przyjaciel ja zdradza. Wspolczulam jej jako kobiecie do pewnego momentu. Otoz w tym roku zostalam wdowa- nadmienie, iz jest miedzy tymi ludzmi a mna ponad 10 lat roznicy wieku/oni sa mlodsi/.Ta moja znajoma, o ktorej pisze mowila mi kiedys , ze korzysta z porad wrozek i jasnowidzek oraz,ze wrozyly jej, ze przy jej przyjacielu jest starsza, ciemna i samotna kobieta. I tutaj jak ulal...pasuje do mnie. Zaczela mnie najpierw niesmialo podejrzewac, robiac jemu karczemne awantury, by skonczyl romans ze mna, romans, ktorego nigdy nie bylo i nie bedzie! Dochodzi do tego, iz atakuje mnie w sklepie, na ulicy obrzuca wyzwiskami, jakich nikt na swiecie nie slyszal, ze ona mi wybije seks ,pocalunki z jej przyjacielem. Nie dociera do niej nic,nie ma zadnego tlumaczenia-ona jest w 200% pewna, ze ta osoba- jestem ja. A ja Bogu ducha winna, moglabym przed oltarzem przysiegac, ze winna nie jestem, ze to nie o mnie chodzi, jestem bezsilna. Na dodatek przebylam chorobe nowotworowa, widze tylko szpital, dom i nic poza tym. Jak dotrzec, co robic dalej, czy ta sprawe zglosic gdzie? Ja jestem poprostu w zagrozeniu, jestem ofiara oblednej kobiety.Moze ktos mial podobny przypadek, niech napisze, bedzie mi z tym moze latwiej zyc, bo poprostu ja dostane obledu a ja musze walczyc ze swoja choroba. Co za los mnie spotkal!
autor barbi
  • dodano: 18 września 2012 20:57
pozwolę sobie na wpis jako dotkniety tą chorobą,współczuje wszystkim ofiarą,ale choc przez chwile postawcie sie z drugiej strony,nikt tej choroby sobie nie wybrał, własnie rozwalił sie mój 5 letni zwiazek tym razem na szczescie stało sie to bez tragedii,ale jakie to szczescie wiedziec ze albo bedzie sie do konca zycia samotnym albo kogos sie zabije w ataku furii,kogos z kimprzezyło sie milion pieknych chwil....taki wybór rodzi jedynie mysli samobojcze
autor krystian
  • dodano: 08 maja 2012 22:21
@ terapiama.onet.blog
przykro mi, ale nie rozumiem co chcesz powiedzieć. Twój link nie jest aktywny. Szkoda!
autor Halszka
  • dodano: 08 maja 2012 19:18
terapiama.onet.blog
autor mi
  • dodano: 20 kwietnia 2012 10:10
Ona, współczuję Ci bardzo. Tyle masz "szczęścia", że Twój "Otello" alkoholu przynajmniej nie pije... choć to marne pocieszenie, wiem. Trzymaj się mocno i nie poddawaj się... walcz! Nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Dziękuję za pozdrowienia, pozdrawiam także! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 19 kwietnia 2012 21:37
Mocne... mój mąż ma syndrom Otella.. ;-( i nie pije alkoholu, a ja juz psychicznie nie wytrzymuje ;-( Pozdrawiam autorke!!
autor ona332
  • dodano: 16 lutego 2012 22:22
A wiecie,że przez te lata naszego małżeństwa zawsze mój mąż wmawiał mi jaka jestem beznadziejna...każde spotkanie towarzyskie, impreza...zawsze musiałam wysłuhać ile mu wstydu narobiłam przy kolegach,jak go osmieszyłam, jak sibie ośmieszałam, jak się zachowuję! Robię z siebie kretynkę, wszyscy się ze mnie napierd...ją...błaźnię się na każdym kroku! I ja w to wierzyłam, aż do zeszłego roku...Teraz wiem,że chodziło tylko o to,żebym siedziała cicho w kąciku przerażona, żeby nikt nie miał szansy mnie poznać i nie daj Boże polubić! To chore!!! Boże jakie ja mam chore życie!!! Po 30tce odkrywam,że jestem lubiana,symatyczna, że jestem atrakcyjna dla mężczyzn...tylko mnie to już nie interesuje...jestem tak wściekła na ród męski, że ....uch!!!!! Co ja mam robić? Co robić?Jestem pogubiona,znowu po raz tysięczny upokorzona...a za dwa, trzy dni on będzie chciał mnie przytulac i będzie mówił jak bardzo mnie kocha...a ja już w to nie wierzę...
autor alutka
  • dodano: 15 lutego 2012 15:03
Dzięki Halszko! Jesteś nieoceniona!!! Będę szukać i śledzić...dziękuję...mówią,że nadzieja umiera ostatnia...więc może dla mnie też się jakaś znajdzie...
autor alutka
  • dodano: 12 lutego 2012 8:13
Alutko, już jest w Wiadomościach24. Zajrzyj tam. Mam nadzieję, że tam także ludzie będą się wypowiadać... i ktoś odpowie na Twoje pytanie.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 10 lutego 2012 22:05
Alutko, próbuję przekierować mój artykuł i Twój wpis do W24, jak mi się uda, dam znać. Tymczasem pozdrawiam Cię gorąco! Trzymaj się mocno! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 09 lutego 2012 22:46
Jezu!!! Nie wytrzymuję tego...gdybym tylko była niezależna finansowo już dawno podjęłabym decyzję...nie mogę tego znieść...jemu wolno dosłonie wszystko,przychodzi z pracy kiedy chce,nawet nie zadzwoni,że się spóźni,ma to w d..., przychodzi zawsze po alkoholu...a ja mam się tłumaczyć jak wyjdę z domu na godzinę???? Ja muszę odbirać dziesiątki telefonów,gdzie jestem, z kim, co robię,kiedy wróce???? Chociaż widział,że wychodzę z Przyjaciółką i zamierzamy usiąść gdzieś na piwko czy drinka i pogadać...Ja zwariuję!!! Ja już dłużej nie wytrzymam!!! Błagam kochane moje ofiary zakichanych Otellów!Powiedzcie mi jak sobie z nimi poradziłyście??? Ja mam dzisiaj totalny kryzys...
autor alutka
  • dodano: 08 stycznia 2012 22:33
Alutko, można się było tego spodziewać, że ciąg dalszy nastąpi. Ta choroba samoczynnie nie mija. Współczuję Ci bardzo. Trzymaj się... i walcz o swoje godne życie.
Pozdrawiam cieplutko! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 08 stycznia 2012 13:01
Dziękuję Halszko!!! Stokrotnie!!! Wiesz o tym...Na pewno napiszę do Michała jak tylko dorwę chwilę spokoju cyli jak Otello pójdzie do pracy! Oczywiście mam nadal ciąg dalszy...od nowego roku...
autor alutka

dodano: 06 stycznia 2012 14:38
Alutko, Michał odezwał się u mnie na blogu, ale w komentarzach pod moim dzisiejszym wpisem. Oto dot. Ciebie fragment:
"Co do Alutki, to niech napisze na moją pocztę mailową - jest podana na moim blogu w "o mnie". Chętnie jej odpowiem. A dla pewności - michalc30@wp.pl"

Michał jest emerytowanym Terapeutą Uzależnień, ale jeszcze i pracującym - na godzinach.
Pozdrawiam serdecznie... i trzymam kciuki za Ciebie! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 05 stycznia 2012 22:59
Alutko, dałam znać Michałowi, że zadajesz mu pytania. Może w najbliższym czasie Ci odpowie. Trzymaj się mocno... i nie poddawaj się! Nie masz prawa się poddać... Musisz być silna dla Dzieci, dla siebie... Walcz!
Pozdrawiam Cię serdecznie i z Nowym Rokiem życzę powodzenia w Twojej walce o godne życie! Halszka
autor Halszka
  • dodano: 05 stycznia 2012 21:34
Michał gdzie Ty pracujesz? Może nie doczytałam ...że tych Otellów spotykasz..? Mój Otello znowu szaleje...zaczęło się w Nowy Rok...Paranoja...nie mogę dłużej tak żyć...
autor alutka
  • dodano: 08 października 2011 17:21
zrobię to na pewno i to w kolejnym wpisie:)
słonecznego weekendu :)
autor mada-lena77
  • dodano: 07 października 2011 22:12
Witaj Halszka!
Często w swej pracy spotykam pacjentów z zespołem Otella. Życie z takim jest przesrane,
I mocno poje....

Pozdrawiam serdecznie

Michał

Mam nadzieję, że IV RP, czyli kaczy "raj" nie wróci nam w niedzielę.
autor michalc30
  • dodano: 07 października 2011 22:07
Moja przyjaciółka była w takim związku. Koszmar. Na szczzęście to już dawna historia. Na szczęście...
Pozdrawiam Cię gorąco z nowinką z ostatnich dni, otóż kupiliśmy szczenaka. Jest cudny, ale zajmuje mi tyle czasu, że ledwo ogarniam dom, dzieci, samą siebie...
Pa Pa.
autor mada-lena77
  • dodano: 07 października 2011 18:11
to się nazywa współuzależnienie dlatego nie odeszła wcześniej otiotylia.bloog.pl
autor Oti
  • dodano: 05 października 2011 20:43
Halszko.
Ogólnie psychologia człowieka jest bardzo ciekawa. I następstwa czynów. Dlaczego ktoś zrobił to tak a nie inaczej?
Mnie to bardzo ciekawiło i ciekawi. Pod warunkiem, że było to naprawdę.
Dlatego podobne historie opisywałem w blogu PRZAWDZIWEZDARZENIA.BLOOG.PL
Ale nie mam czasu teraz pisać na kilku blogach:)
Z reszta filmy dokumentalne tez lubię.
Pozdrawiam
Vojtek
www.warsawman.blogspot.com
autor vojtek
  • dodano: 05 października 2011 16:37
A ja Ci odpisałam czy doszedł ?...Jutro słoneczko napiszę::)) ok::) Buziaki::))
autor Blondyna
  • dodano: 05 października 2011 14:10
Poruszyłaś dobry temat ,a niektórym teraz to nie na rękę hahaha Sprawa jest już dawno rozdmuchana a teraz poszukuje winnych...Sam sobie piwa naważył niech pije ..Tylko dlaczego wszystkich obwinia o jego bezmyślne igraszki z .............No jeżeli Ciebie tez zahaczył jak i inne kobiety...A nie wie co w trawie buczy na blogach i szuka czegoś co nie znajdzie ...To ja nazywam to chorobą wściekłych krów::)))Odbij piłeczkę w dobrym kierunku Halszko ...Napisz do mnie::))na e-meila bo nie mam adresu Twojego::))Wszystko bedziesz wiedziała o co chodzi...
autor Blondyna
  • dodano: 05 października 2011 11:09
Halszko podaj mi swoj ares na pocztę ::))e-meil..Czyściłam kompa i chyba mi wsiąkło Jeszcze sprawdzę ale jak by co to najwyżej wyślij do mnie małe cześć na pocztę a ja odpiszę danstepien@wp.pl..Sama nie wiem o co chodzi...
autor Danka-lira
  • dodano: 05 października 2011 6:50
Dziękuję Ci za linki. Jeśli Ty byś chciała coś podobnego to pisz!
Nie spotkałem się osobiście z takim syndromem. Ale taki syndrom jest!
Miałem znajomego, który tai był. Ale żona się zorientował a o co chodzi i szybko uciekła.
On wpadał do pracy swojej żony i sprawdzał co robi, z kim rozmawia. I oczywiście robił jej obciach.
Niektóre kobiety łatwo jest omamić..... To tak jak oszust matrymonialny mówi o sobie co chce i dziewczyny mu wierzą. I żadna nie sprawdzi czy to prawda! A potem idzie na policję i mówi OSZUKAŁ MNIE
To jest temat rzeka....ale dobrze sobie takie rzeczy poczytać.
Kto czyta nie błądzi i kto pyta nie błądzi.
Wpisal się Vojtek
autor vojtek
  • dodano: 04 października 2011 21:37
tragiczne zakończenie;(
miłej nocki Halszko
buziaczki
autor donwinka1
  • dodano: 04 października 2011 21:20
Znam ten stan z autopsii, odeszłam było podobnie alkoholizm, chora zazdrość, teraz mam dobre spokojne życie.. pozdrawiam:)
autor merlin
  • dodano: 04 października 2011 20:26
tragiczne :-( tak daleko juz zaszlismy, a ludzie ciagle sa dla siebie ... stan psychiczny spoleczenstwa tez zostawia wiele do zyczenia- oj halszko... pozdrawiam
autor brakciszy
  • dodano: 04 października 2011 15:13
W tym problem, Halszko,że żadna tragiczna historia nie przemówi do dewiantów.Niestety.Może tylko pomóc kobietom w rozpoznawaniu choroby i w mobilizacji sił i środków, by uciekać.W porę...Albo leczyć, ale kto u nas kompleks nieudacznika uważa za chorobę?!Bo nie wiem...
A z blogiem to dopiero po wyborach pomajstruję, bo teraz mam ręce pełne roboty w og¶ódku i nie tylko.Serdeczności.
autor dobrochnaa9
blog: "nie i amen..."