Ech, Ty Krzyżu spod Pałacu Prezydenckiego,
w dobrej wierze przez harcerzy postawiony,
jakże smutny los tam w końcu Ciebie spotkał...
Twój symbol przez ludzi został wypaczony.
Miałeś Ty, o Krzyżu, Godle Chrześcijaństwa,
do kościoła Św. Anny być przeniesiony,
by potem w uroczystą ruszyć pielgrzymkę...
Na Jasnej Górze godnie być pozdrowionym.
Miałeś tam właśnie, na Wzgórzu Częstochowy,
oddać hołd ofiarom smoleńskiej tragedii
i powrócić do kaplicy loretańskiej,
by dopełnić pomnik katyńskiej tragedii.
Lecz nie dane Ci było doczekać tego,
za sprawą pewnej grupy krzykliwych ludzi...
Ty wiesz, czy są oni prawdziwie wierzący
i czy ich czyn w Bogu odrazę nie budzi.
Ech, Ty Krzyżu, już Ty przecież najlepiej wiesz,
że nie o taką wiarę Panu Bogu chodzi,
że Bóg nie lubi zacietrzewionych ludzi,
w których zamiast zgody — nienawiść się rodzi.
Do dedykacji dołączam również już wcześniej opublikowany tutaj wiersz satyryczny pt. „Moherowa nabożność".
HKCz
2.08.2010