poniedziałek, 2 kwietnia 2018

ludzie są istotami ułomnymi

Moje Wnuki pomaszerowały już do szkoły. U nas rok szkolny rozpoczyna się nieco później niż w Polsce. Ale też później się kończy. Do szkoły poszła trójka starszych Wnusiów, najmłodszy, 4-letni, ma jeszcze przed sobą dwa lata przedszkola. Dwa lata, bo tutaj dzieci zaczynają szkołę w wieku 6 lat. Jednak mój najmłodszy, choć przedszkolak, też już chętnie uczy się literek, a zwłaszcza cyferek. Do dziesięciu po niemiecku i po polsku od dawna umie liczyć. Obecnie liczy i do setki, tyle że niektóre dziesiątki trzeba mu podpowiadać. Ma jedynie problemy z odmianą liczebników zbiorowych w języku polskim, bo po niemiecku, wiadomo, liczebniki te się nie odmienia. Zresztą, nie on jeden ma akurat z tym problemy, starsze Wnuki też miały.

Wiele lat temu, kiedy mój najstarszy Wnuk uczył się liczenia, aby pomóc mu zapamiętać odmianę liczebników zbiorowych w języku polskim, specjalnie dla niego napisałam rymowaną historyjkę pt. „Przygody z dodawaniem” (jej fragment poniżej). W późniejszych latach — w tym samym celu — nieraz ją i dwóm moim Wnuczkom czytałam.

Dzisiaj, kiedy mój najmłodszy Wnusio przez okno zawzięcie liczył bawiące się dzieci na ulicy, przypomniało mi się o tej rymowance, wyciągnęłam ją więc z lamusa i przeczytałam mu. Przyznam, że mu się spodobała, i to tak bardzo, że parokrotnie musiałam ją czytać. W efekcie czego, odmianę liczebników z rymowanki zapamiętał doskonale. No, przynajmniej na dziś.
Kiedy Córka przyjechała po odbiór swojej latorośli, Wnusio na odchodnym zawołał do mnie:
— Babciu, ale nie chował tej bajeczki, bo jutro znów będziesz mi ją czytać.


Wnusio Liczydło liczy na liczydle... Eins, zwei, drei... Jeden dwa, trzy...


liczy i liczy... aż wszystkie koraliki na liczydle policzy.

***

Przygody z dodawaniem

Kaczuszka Żółciunia pływa po stawie
I ciągle na brzeg spogląda ciekawie…
Kaczorek Kędziorek na brzegu stoi,
Chce skoczyć do wody, ale się boi.
No plaśnij do wody, strachajło ty moje! —
Kwacze Kaczuszka: — Popływamy — WE DWOJE!!!

No dobrze, już dobrze... już przecież skaczę!
A nie myśl, że się boję... ja tylko patrzę!
Gdyby na drodze nie stał Muchomorek,
Dawno bym skoczył — skłamał Kaczorek.
Ech, ty Kędziorku, i te wymówki twoje.
Skacz! Nie marudź! Pobawimy się — WE TROJE!!!

Muchomor kapelusz na bakier przekrzywił...
Chcą żebym pływał? — w myślach się zdziwił.
Och, kwa-kwa! — Kaczuszka ze śmiechu pęka.
On myśli, że musi pływać i tego się lęka.
Kędziorku, ty zostań już lepiej na brzegu…
A ja przypłynę z Myszką, jak złapię ją w biegu.
Ejże, Szaraniu... wyglądasz na chorą!
Stójże! No nie pędź tak! Pobawimy się — WE CZWORO!!! 

Myszka już na mostku... hamuje z łoskotem.
Dobra, już stoję! Lecz nie wrócę z powrotem!
Kaczuszka zakwakała: — A to ci heca!
Jesteś blada jak woskowa świeca.
Nie kpij ze mnie! Widziałam potwora! —
Pisnęła Myszka do żartów nieskora.
Kaczuszka oniemiała po tym co usłyszała
I — Tere-fere-kuku! — głośno wykwakała.
Popatrz sama! — Myszka zarośla wskazała
I ze strachu pacnęła do stawu tak jak stała.
Droga Szaruniu, przecież to Żabcio Moro!
Wyłaź z wody głupiutka! Pobawimy się — W PIĘCIORO!!!


HKCz
(13.09.2010)