Moje
Wnuki pomaszerowały już do szkoły. U nas rok szkolny rozpoczyna
się nieco później niż w Polsce. Ale też później się kończy.
Do szkoły poszła trójka starszych Wnusiów, najmłodszy, 4-letni,
ma jeszcze przed sobą dwa lata przedszkola. Dwa lata, bo tutaj
dzieci zaczynają szkołę w wieku 6 lat. Jednak mój najmłodszy, choć przedszkolak, też już chętnie uczy się literek, a zwłaszcza
cyferek. Do dziesięciu po niemiecku i po polsku od dawna umie
liczyć. Obecnie liczy i do setki, tyle że niektóre dziesiątki
trzeba mu podpowiadać. Ma jedynie problemy z odmianą liczebników
zbiorowych w języku polskim, bo po niemiecku, wiadomo, liczebniki te
się nie odmienia. Zresztą, nie on jeden ma akurat z tym problemy,
starsze Wnuki też miały.
Wiele
lat temu, kiedy mój najstarszy Wnuk uczył się liczenia, aby pomóc
mu zapamiętać odmianę liczebników zbiorowych w języku polskim,
specjalnie dla niego napisałam rymowaną historyjkę pt. „Przygody
z dodawaniem” (jej fragment poniżej). W późniejszych
latach — w tym samym celu — nieraz ją i dwóm moim Wnuczkom
czytałam.
Dzisiaj,
kiedy mój najmłodszy Wnusio przez okno zawzięcie liczył bawiące
się dzieci na ulicy, przypomniało mi się o tej rymowance,
wyciągnęłam ją więc z lamusa i przeczytałam mu. Przyznam, że mu się spodobała, i to tak bardzo, że parokrotnie musiałam ją
czytać. W efekcie czego, odmianę liczebników z rymowanki
zapamiętał doskonale. No, przynajmniej na dziś.
Kiedy
Córka przyjechała po odbiór swojej latorośli, Wnusio na odchodnym
zawołał do mnie:
— Babciu, ale nie chował tej bajeczki, bo jutro znów będziesz mi ją
czytać.
Wnusio
Liczydło liczy na liczydle... Eins, zwei, drei... Jeden dwa, trzy...
liczy
i liczy... aż wszystkie koraliki na liczydle policzy.
***
Przygody
z dodawaniem
Kaczuszka
Żółciunia pływa po stawie
I
ciągle na brzeg spogląda ciekawie…
Kaczorek
Kędziorek na brzegu stoi,
Chce
skoczyć do wody, ale się boi.
—
No
plaśnij do wody, strachajło ty moje! —
Kwacze
Kaczuszka: — Popływamy — WE
DWOJE!!!
—
No
dobrze, już dobrze... już przecież skaczę!
A nie
myśl, że się boję... ja tylko patrzę!
Gdyby
na drodze nie stał Muchomorek,
Dawno
bym skoczył — skłamał Kaczorek.
—
Ech,
ty Kędziorku, i te wymówki twoje.
Skacz!
Nie marudź! Pobawimy się — WE
TROJE!!!
Muchomor
kapelusz na bakier przekrzywił...
—
Chcą
żebym pływał? — w myślach się zdziwił.
—
Och,
kwa-kwa! — Kaczuszka ze śmiechu pęka.
—
On
myśli, że musi pływać i tego się lęka.
Kędziorku,
ty zostań już lepiej na brzegu…
A ja
przypłynę z Myszką, jak złapię ją w biegu.
Ejże,
Szaraniu... wyglądasz na chorą!
Stójże!
No nie pędź tak! Pobawimy się — WE
CZWORO!!!
Myszka
już na mostku... hamuje z łoskotem.
—
Dobra,
już stoję! Lecz nie wrócę z powrotem!
Kaczuszka
zakwakała: — A to ci heca!
Jesteś
blada jak woskowa świeca.
—
Nie
kpij ze mnie! Widziałam potwora! —
Pisnęła
Myszka do żartów nieskora.
Kaczuszka
oniemiała po tym co usłyszała
I —
Tere-fere-kuku! — głośno wykwakała.
—
Popatrz
sama! — Myszka zarośla wskazała
I ze
strachu pacnęła do stawu tak jak stała.
—
Droga
Szaruniu, przecież to Żabcio Moro!
Wyłaź
z wody głupiutka! Pobawimy się — W
PIĘCIORO!!!
HKCz
(13.09.2010)