poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Przed pierwszym śniegiem

Choć to ciągle jeszcze jesień już od paru dni czuć w powietrzu nadchodzącą zimę. A to znak, że czas na wymianę opon w aucie, z letnich na zimowe. W tym roku zmuszona byłam kupić cztery nowe opony, bo z moich starych zimowych, jak zażartował sobie syn, mogę ewentualnie już tylko kwietniki w ogródku zrobić. Nie to, że są już aż tak zjechane i profil bieżnika za mały, nie, są już po prostu za stare. Ponoć najpóźniej — co 5 lat trzeba wymieniać opony, i to bez względu na ich stopień zużycia, ponieważ po tym czasie guma opon staje się zbyt twarda i opony już nie spełniają w pełni swojej roli. Można się na nich zdrowo przejechać, że się tak kolokwialnie wyrażę... Znaczy, wpaść w poślizg.

    Mając na uwadze powyższe, i to, że moje opony mają już... kurczę, aż wstyd się przyznać... 8 lat, postanowiłam umówić się z moim znajomym mechanikiem (Rosjaninem), celem kupna nowych i ich montażu. Miałam zrobić to już wcześniej, ale że ostatnio działy się ze mną niestworzone rzeczy, o czym pisałam w poniższym przydługawym wpisie (hihihi...! no bo też pisanym celem osiągnięcia katharsis), dopiero na dziś się umówiłam.
    Po południu byłam już w warsztacie. Postawiłam auto na kanale z podnośnikiem, i upewniając się ile mam czasu, powędrowałam sobie w nieznane mi do tej pory miejsca... Bo też warsztat samochodowy Rosjanina (dumnie noszącego imię: Eduard), mieści się w innej dzielnicy mojego miasta.

Trasa wędrówki wiodła pod górę. Nie mogło być inaczej, bo jak się chce wyjść z miasta — pod górkę jest wszędzie. Wraca się natomiast z górki. To normalne, wszak miasto leży w kotlinie.

    W czasie ponad godzinnej wędrówki zobaczyłam wspaniałe miejsca. Oto kilka z nich.
Ostatnie zabudowania... i koniec miasta.
Poznałam ten widok, choć zupełnie z innej perspektywy go zobaczyłam... Naprzeciw widać stok, na którym moje Wnusie w poprzednich zimach uczyły się jeździć na nartach.

Jedna z dróg wyjazdowych z naszego miasta widziana z najwyżej położonej ulicy w tej dzielnicy.
Chwilę tu postałam, bo zachwyciły mnie cudowne barwy jesieni.
    Kiedy dotarłam do ostatniego domu na ulicy położonej w najwyższej partii wzniesienia, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Końcówka października a tu pięknie, pachnąco, kolorowo... Widok jak w bajce. Zatrzymałam się i chłonęłam to cudo wszystkimi zmysłami. Zapragnęłam je uwiecznić.  Sięgnęłam po aparat fotograficzny... i już miałam cichaczem pstryknąć zdjęcie, gdy nagle w jednym z okien domu, przez szybę, zauważyłam postać mężczyzny. Starszego pana. Uśmiechnęłam się szeroko do niego i podniesionym kciukiem do góry wyraziłam swój zachwyt. Starszy pan odwzajemnił uśmiech. Ośmielona, spytałam na migi, czy mogę sfotografować jego wspaniałe dzieło. Ku mojej radości, z jeszcze szerszym uśmiechem, skinął głową na znak zgody. No to napstrykałam sobie kilka fotek. A oto dwie z nich.
Prawda, że robi wrażenie? 
Część ogródka od strony ulicy.
A to część ogródka od strony podwórka.
 

Widok ten sprawił, że poczułam się jakoś tak pięknie, radośnie. Aż nie chciało mi się stąd odchodzić. Ale kiedy spojrzałam na zegarek, postanowiłam wracać. Obeszłam jeszcze raz dom dookoła, i wtedy, nie wiedzieć skąd, przypominała mi się nagle piosenka „Polskie kwiaty“. Znałam ją długo przed wyjazdem z Polski. Uśmiechnęłam się do swoich myśli, i nucąc pod nosem jej słowa, raźnym krokiem ruszyłam w dół, do miasta, po odbiór auta z rosyjskiego warsztatu samochodowego.

Śpiewa Ci obcy wiatr
Zachwyca piękny świat
A serce tęskni
Bo gdzieś daleko stąd
Został rodzinny dom
Tam jest najpiękniej

Tam właśnie teraz rozkwitły kwiaty
Stokrotki, fiołki, kaczeńce i maki
Pod polskim niebem, w szczerym polu wyrosły
Ojczyste kwiaty. W ich zapachu, urodzie jest Polska.

Żeby tak jeszcze raz
Ujrzeć ojczysty las
Pola i łąki
I do matczynych rąk
Przynieść z zielonych łąk
Rozkwitłe pąki

Bo najpiękniejsze są polskie kwiaty
Stokrotki, fiołki, kaczeńce i maki...

Śpiewa Ci obcy wiatr
Tułaczy los Cię gna
Hen gdzieś po świecie
Zabierz ze sobą w świat
Zabierz z ojczystych stron
Mały bukiecik

Weź z tą piosenką bukiecik kwiatów
Stokrotek, fiołków, kaczeńców i maków...
Pod polskim niebem w szczerym polu wyrosły

Ojczyste kwiaty. W ich zapachu, urodzie jest Polska..."

(B. Ponichter) 

 

HKCz
21.10.2010