Sama nie wiem, skąd się to wzięło,
Że mnie na takie fotki natchnęło...
Pstrykało mi się całkiem snadnie,
Jednak pstrykałam — co popadnie.
Kiedy do domu z lasu wróciłam
i do kompa aparat podłączyłam...
Aż mnie zatkało, przyznaję szczerze.
Czy to przypadek? Jakoś nie wierzę!
Długo się jeszcze bardzo dziwiłam,
Że tylko dzieła z drzew uwieczniłam.
Pewnie to musi coś jednak znaczyć...
Swą użyteczność chcą tak zaznaczyć?
Jaka jest użyteczność drzew? Każdy wie, ogromna. Zdjęcia z mojej wędrówki (m.in.) też o tym świadczą. A to tylko malutki ułamek ich użyteczności.
Chodząc po lesie, miałam wiele spraw do przemyślenia. A dumając nad nimi, robiłam zdjęcia, nie do końca wiedząc, co fotografuję. Bo też od kiedy ekranik mojej cyfrówki eksplodował, nic na nim nie widzę. Chociaż nie, widzę, grubą krechę i coś w rodzaju obrazka przedstawiającego dwie czarne róże. Tylko to i nic więcej. Od tamtej też pory zdjęcia robię na wyczucie.
Ta eksplozja ekranika jest pewnie konsekwencją mojego zbyt częstego fotografowania słońca. Widocznie aparat w końcu nie wytrzymał tak potężnej energii. Ale że go bardzo lubię (niespodzianki również) na wypady do lasu zawsze zabieram i pstrykam fotki gdzie popadnie. Potem zaś w domu, z wielkim podnieceniem, oglądam na monitorze komputera co też za obrazki udało mi się utrwalić. No i dzisiaj akurat utrwaliłam tylko związane z drzewami, a właściwie z rzeczami z nich powstałymi. Dziwne? Może... Ale nie do końca.
Użyteczne dzieła z drzewa
w obiektywie mojego aparatu
Drewniana chatka w środku lasu, w której cały rok na okrągło spotyka
się młodzież ewangelicka.
bo nieraz i ja z Wnuczkami na niej siedzę.
i karmę dla zwierząt.
chciałam zrobić fotkę siedzącej na drzewie wiewióreczce... hihihi!
a tylko palety mi się uchwyciło.