czwartek, 5 kwietnia 2018

W poszukiwaniu przedwiośnia

Pobiegłam dziś do lasu by sprawdzić naocznie,
czy już się aby zbliża wytęsknione przedwiośnie.
Kocham tę porę roku... wyczekuję jej rokrocznie,
kiedy nadchodzi, ogarnia mnie radość aż serce rośnie!

***
Moje obrazowo-wierszowane impresje
z poszukiwania przedwiośnia.


Na leśnych dróżkach już wielkie roztopy,
i z wszystkich drzew śnieżne zniknęły czopy.
Dróżki choć śliskie, maszerowałam uparcie...
pobliskie drzewa dawały mi oparcie.


Ze śliskiej dróżki, weszłam w leśną głębinę,
a tam śniegu ani śladu, ależ miałam minę...
Zdziwioną bardzo, ale i radosną,
bo las zawsze tak wygląda - tuż przed wiosną!


Drzewa niesamowite kompozycje utworzyły,
niektóre wyglądały jakby wręcz ożyły.
Nie mogłam wyjść z podziwu, patrząc na te dzieła...
A nostalgia za wiosną jeszcze większa mnie wzięła.


Zaglądnęłam po drodze i do ptasiej budki...
Ptaszków w niej nie było, tylko dwa leśne ludki.
Udały, że mnie nie widzą, to i ja udałam,
i dalej równym krokiem - pomaszerowałam.


W środku lasu wdrapałam się na ambonę,
ale że mgła spuściła akurat zasłonę,
toteż niewiele z niej zobaczyłam...
Nie czekając aż opadnie, dalej w drogę ruszyłam.


Nagle poczułam narastające pragnienie...
a po mojej herbatce zostało tylko wspomnienie.
Pobiegłam więc do źródełka ze skał wytryskującego
i napełniłam sobie brzuch - aż do pełnego.


Przechodził pan leśniczy i pstryknął mi fotkę...
potem porozmawialiśmy sobie troszkę.
Spytałam go, czy zima się już kończy,
a on ze śmiechem rzekł, że wiosna już pędzi na koniu rączym.


Zmęczona już nieco poszłam przez polanę...
to droga na skróty... do domu szybciej się dostanę.
Po drodze podziwiałam zgrabne kretowiska,
i nabierałam nadziei, iż pora przedwiośnia - już bliska.


Schodząc z polany, wkurzyłam się równo,
gdyż o mały włos, a wlazłabym w gówno...
Hihihi...! albo jak kto woli: - wkurzyłam się równo,
że szukałam przedwiośnia, a znalazłam... gówno.

***
Przedwiośnie

Gdy do domu wróciłam uwierzyć wprost nie mogłam,
że po lesie przedwiośnia uparcie szukałam,
i takie sobie urządzałam za nim biegi,
a tu nagle - w moim ogrodzie - widzę przebiśniegi.


A przecież to właśnie te kwiatuszki białe,
takie radosne, piękne - choć bardzo małe,
są niezaprzeczalną oznaką przedwiośnia...
I to jest najprawdziwsza prawda... żadna przenośnia!



PS
(z dnia 21.02.2011.)


A dziś ulicę odśnieżam równo...
widocznie nie darmo wlazłam w to gówno.
Ale co tam... wiosenka tuż-tuż!
Skoro przebiśniegi kwitną już. 


Pobiegłam w tym śniegu do lasu i dziś...
To nic, że wyglądałam jak biały miś.
Musiałam sprawdzić, czy nie zamarzł potoczek...
Hura, nie zamarzł! Znaczy przedwiośnia już nie przeoczę.

***
Każdego roku pod koniec lutego sprawdzam ten oto potoczek. Jeśli jest zamarznięty, znaczy, że zima jeszcze potrzyma. Jeśli zaś płynie wartkim nurtem, oznacza niezbicie, iż wiosna tuż-tuż.
Jestem pewna, że moje kolejne fotograficzne impresje zawierać już będą obrazki w barwach wiosennych.

HKCz
(19.02.2011.)