(fragment z
mojej autobiografii)
Czas
szybko mija. Już jest piękna wiosna. Przedostatnia wiosna w
średniej szkole. Przedostatnia klasa. Za rok matura… Ojejku, co to
będzie?!... Póki co, jest 1 maja i nasza szkoła formuje szeregi
przed pochodem. Ja, jako sportowiec, co roku maszerowałam w stroju
sportowym wraz ze sportowcami Klubu Sportowego, ale tego roku, kazano
mi maszerować w mundurku harcerskim. Pani dyrektor zapewne chciała
się pochwalić przed elitą naszego miasta prężnym harcerstwem w
jej szkole, bo też wiele dziewczyn ubrała w mundurki harcerskie.
Dzisiaj, to aż mnie śmieszy ten mój mundurek harcerski, bo jakoś
niewiele mogę sobie przypomnieć ze swojej działalności
harcerskiej. W tej formacji nic wielkiego się nie działo. Może
tylko w wąskim gronie. Szerszego grona nikt nie zapalał do
działania w ramach ZHP. Bo i po co, wszak zbyt dużo osób byłoby
wtedy do podziału profitów. Tak że o konkretnej działalności ZHP
w naszej szkole, jako o ruchu przyciągającym młodych ludzi w swe
patriotyczne szeregi, niewiele mogę powiedzieć. Szkoda, bo w sumie
harcerstwo bardzo sobie ceniłam i w podstawówce lubiłam być
harcerką. I byłam, i to nawet bardzo zaangażowaną. Oto dowód.
Halszka
w poczcie sztandarowym przed nadaniem szkolnej drużynie ZHP
sztandaru przez władze miasta.
No cóż,
musiałam się pogodzić, iż w średniej szkole harcerstwo nie
będzie dla mnie. Bo na pół gwizdka nie robię niczego. A czymże
harcerstwo było u nas? Ot, zwykłą pro formą! Typową dla naszej
szkoły. Podobnie było w innych dziedzinach. Byle pokazać, że
szkoła jest na topie. Och, jak ja nie cierpię obłudy!
Na
obydwu fotkach - ta najjaśniejsza łepetynka - to Halszka.
Na zdjęciu
widać, że doszły do nas, harcerek, też i nasze sławne
dziewczyny. Zespół wokalny Arabeski. Pani dyrektor koniecznie
musiała się pochwalić przed światem utalentowanymi uczennicami,
które już nawet parokrotnie w telewizji śpiewały. Specjalnie w
tym celu kazała im uszyć wspaniałe białe kostiumiki. Muszę
przyznać, iż bardzo ładnie się w nich prezentowały. I tak
powinno być. Zasłużyły sobie na nie... i tyle. I tylko tyle! Ale
nie, nie dla naszej pani dyrektor, znanej z wielkiej próżności.
Dla niej, to stanowczo było za mało. Chciała więcej. Wiadomo,
ludzie próżni mają swój specjalny kodeks postępowania, i to, co
dobre, czym mogą się pochwalić, musi być bardziej widoczne. No
ażeby mogło być bardziej widoczne, muszą to koniecznie rozdmuchać
do większych rozmiarów. I proszę bardzo, jak widać na załączonym
obrazku, nasza pani dyrektor była aż do przesady próżna.
Dlaczego? Ano dlatego, bo zdrowo w tym względzie przesadziła. Otóż
nasza pani dyrektor, by móc się pochełpić przed innymi, a tym
samym choć trochę zaspokoić swoją próżność, ubrała w starsze
stroje Arabesek nawet i inne dziewczyny. Arabeski nie były z tego
zadowolone. Wręcz przeciwnie. A mi się śmiać chciało. Bo
przecież znałam wszystkie te a`la Arabeski i wiedziałam, że są
to same beztalencia muzyczne. Ba, chyba nawet słoń im na ucho
nadepnął, bo nawet do chóru szkolnego nie należały. Wiem, gdyż
przez jakiś czas śpiewałam w chórze i pamiętam, że profesor od
muzyki, niektóre z nich nawet do zwykłego chóru nie chciał
przyjąć. No ale cóż, ważne, że w sukienkach Arabesek w miarę
dobrze się prezentowały, a tym samym, znacznie powiększyły pochód
muzycznych talentów szkoły. I nie obłuda?
Wreszcie
zakończenie tej parady absurdu i obłudy, czyli pochodu 1-majowego.
Rozchodzimy się jak zwykle na Placu Długosza… i jesteśmy
nareszcie wolni. Zanim się jednak rozeszliśmy do własnych
przyjemności, przyszło mi na myśl, aby zrobić sobie pamiątkowe
zdjęcie z naszą klasową Arabeską, Helą. Raz, że bardzo Helę
lubiłam (znałam ją od dzieciństwa), i bardzo mi się podobała w
tym białym kostiumiku, a drugi raz, że się koniecznie chciałam
uwiecznić w mundurku harcerskim. No co? Przecież wspominałam, że
mam sentyment do harcerstwa.
HKCz
(18.01..2011.)